Opowieść skrząca się magią
Na drugich częściach cykli spoczywa
często naprawdę wielka odpowiedzialność. Oczekuje się po nich, że poziomem dorównają
udanym poprzedniczkom (lub przewyższą je), naprawią błędy przez nie popełnione,
wyjaśnią niektóre rzeczy, a także dostarczą nowych, frapujących pytań. Z tego
też powodu kontynuacje bardzo często nie spełniają wymagań odbiorców. Taka już
jest kolej rzeczy. A jednak Catherynne M. Valente udała się ta jakże trudna
sztuka – pisarka stworzyła książkę, która nie tylko zachowała czarownego ducha
oryginału, lecz także cechuje się niesłychaną świeżością oraz twórczą inwencją.
O pewnej dziewczynce oraz o tym jakie harce wyczyniała pod Krainą
Czarów bezpośrednio kontynuuje wątki z poprzedniego tomu. Oto znużona codziennością
September w dniu swoich trzynastych urodzin ponownie trafia – zupełnie przez
przypadek, podążając za zaczarowaną łódką i potykając się o murek – do miejsca,
w którym magia jest wszechobecna… a raczej była. Na miejscu dziewczynka ponownie
przeżywa całe mnóstwo wspaniałych (oraz momentami strasznych) perypetii,
napotyka zarówno starych znajomych pod nowymi postaciami, jak i nowych
przyjaciół, stawia nawet czoła dawnym wrogom. Wszystko po to, żeby sprowadzić z
podziemi utracone cienie (motyw przypominający Piotrusia Pana Barriego), wraz z którymi z Krainy Czarów zaczęły znikać
wszelkie cuda i zaklęcia.Świat wykreowany przez autorkę na
całe szczęście wciąż skrywa rozliczne tajemnice, a jej wyobraźnia niezmiennie
imponuje. Zejście do Krainy Cienia, stanowiącej lustrzane odbicie swego
powierzchniowego odpowiednika, otworzyło przed pisarką zupełnie nowe ścieżki. Chyba
w żadnej innej książce nie przeczyta się przecież o mieście złożonym całkowicie
ze schodów, sposobach uprawy poezji, handlu godzinami, oswajanych targach (!) z
Dziesięciogroszowego Lasu czy Kopalniach Pamięci, w których niebieskie kangury
wydobywają minerały umożliwiające przypomnienie sobie tego, co zapomniane.
Gdzież indziej po torach ze srebrzystych łez pędzi pociąg – węgorz elektryczny
imieniem Bertram? Albo gdzie w niezwykłym samowarze swe czary uprawiają: Regenci
Herbaciani oraz Kawowi, Faraon Piwa i Infantka Czekoladowa wraz z Baronem
Porto? Nigdzie indziej dziecko nie nauczy się zaskakująco praktycznych tajników
fyziki czy ekonomiji, aby zaraz potem rzucić się w wir wspaniałych przygód
pełnych literackich nawiązań, tropów, reinterpretacji i gier słownych. Niemal
każda strona kryje w sobie jakiś pomysł-perełkę, inteligentną uwagę ubraną w
szatę baśniowości. Za to wszystkie dosłownie skrzą się od magii! Ogromna frajda,
z jaką tworzono tę zmyślną, inteligentną powieść, jest wręcz odczuwalna, a
takie książki zwyczajnie czyta się z większą przyjemnością.Nie bez znaczenia pozostaje
również to, że O pewnej dziewczynce…
wciąż stanowi przykład naprawdę mądrej prozy dla młodszego czytelnika.
Poruszone zostają istotne kwestie ludzkiej tożsamości czy życiowego celu (w
końcu mamy do czynienia przede wszystkim z historią dorastania bohaterki). Książka
mówi o konieczności przebaczania, o komplikacjach, które niosą za sobą uczucia
(wraz z upływem czasu coraz bardziej złożone), o podejmowaniu trudnych decyzji.
Pokazuje również, że każdy z nas ma inną, ciemną stronę i że niekoniecznie jest
to coś złego. To baśń wcale nie oczywista, wystrzegająca się czarno-białej
konstrukcji postaci czy jednoznacznych ocen, pełna niebanalnych stwierdzeń, pod
wieloma względami uniwersalna – jak na dzieło tego rodzaju przystało. Niepozbawiona
przy tym niezbędnego dramatyzmu. Świadoma stosowanych typowych chwytów oraz konwencji
rządzących jej fabułą, ale czyniąca z nich nie tyle pretekst do zarzucenia
wtórności, ile raczej wielki atut.Nie oznacza to jednak, że recenzowana
pozycja ustrzegła się mankamentów. Pod koniec fabuła znacząco nabiera tempa, a
kolejne zdarzenia następują po sobie cokolwiek chaotycznie, do pewnego stopnia
na zasadzie deus ex machina. Wskutek tego
szczęśliwy finał, choć uzasadniony i całkiem sensowny, wydaje się nadto
pospieszny. Pozytywnie zaskoczył mnie natomiast przekład, który niemal zupełnie
wyzbył się sztucznych rozwiązań i nadał całokształtowi płynności, a także wielkiej
elegancji, charakterystycznej dla prozy Valente. Oczywiście od czasu do czasu zdarzają
się dość zabawne literówki, a tu i ówdzie chochlik drukarski połknął kilka słów,
jednak na całe szczęście są to fragmenty na tyle krótkie, że nie psują
przyjemności lektury.Druga część magicznego cyklu
utalentowanej pisarki wciąga czytelnika natychmiastowo, a snuta ze swadą gawęda
narratorki-bajarki, zupełnie niekryjącej się ze swoją obecnością, porywa i nie
daje odpocząć ani na chwilę. To szalona, tryskająca energią, żywa proza zarówno
dla dzieci, jak i dla tych, którzy chcą znów poczuć się dziećmi. Przygoda, którą
zdecydowanie warto przeżyć, bo takie przytrafiają się naprawdę rzadko. Teraz
pozostaje tylko czekać na ciąg dalszy.
autor: Catherynne M. Valentetytuł: O pewnej dziewczynce oraz o tym jakie harce
wyczyniała pod Krainą Czarówprzekład:
Karolina Socha-Duśkowydawnictwo:
Mmiejsce
i data wydania: Kraków 2016liczba
stron: 360format:
140 × 202 mmoprawa: miękka