Przeczytaliśmy

Pokolorowany PRL

Ewa Jałochowska w tytule książki postawiła pewną tezę. Nazwała ją Kolory PRL, według niej zatem PRL nie był wcale szary. Udowodniła to, opisując powstanie i ewolucję plakatów, komiksów i filmów animowanych od roku 1944 do 1989, czyli momentu transformacji kraju. Podczas lektury ma się wrażenie, że autorka pokolorowała szarości, opowiadając o dziedzinach, w których farb przecież nie brakowało.

Powojenna historia koloru w sztuce popularnej zaczęła się od plakatu. Na początku oczywiście propagandowego, bo władza pragnęła, żeby po wojnie społeczeństwo czuło się bezpiecznie, ale nie zapominało, kto jest wrogiem. I tak pośród ruin pojawiły się plakaty z „Zaplutym karłem reakcji”, zapewnienia, że „Odbudujemy Warszawę” lub zachęcające: „Poborowi do szeregu!”.

Autorka postanowiła podzielić tekst na rozdziały oparte o cezury czasowe, a nie jakby sugerował podtytuł, na dziedziny sztuki (plakat, komiks, film animowany). Ten porządek obowiązuje oczywiście w kolejnych rozdziałach, ale skutkuje to częstym powtarzaniem podobnych wątków i odsyłaniu czytelnika do dalszych stron. Zabieg taki nieco rozprasza i być może książkę lepiej czytałoby się, gdyby zastosowano klucz tematyczny, a nie chronologiczny. Domyślam się jednak, że oś czasu pozwoliła Jałochowskiej na powiązanie opisywanych zjawisk z wydarzeniami historycznymi – zarówno politycznymi, jak i społecznymi czy gospodarczymi. A były one niebagatelne i zawsze decydowały o tym, co w opisywanej dziedzinie się działo. Polityka, warunki techniczne i technologiczne determinowały tematykę dzieł, możliwości i jakość druku. Na szczęście nie zmieniały ich wartości artystycznej, bo twórcy dysponowali talentem, na który wpływu nie miał żaden z wymienionych czynników. A talent połączony z inteligencją i odwagą (nieraz nawet brawurą i bezczelnością) przynosił oczekiwane efekty. Z jednej strony zadowolenie decydentów, którym wydawało się, że panują nad wszystkimi aspektami tworzenia, a z drugiej satysfakcję autorów, którzy potrafili zawrzeć w swoich pracach czytelne, przy pewnym wysiłku intelektualnym odbiorcy, przekazy. Nawet wtedy, gdy tak jak Janusz Christa uciekali ze swoimi bohaterami w kosmos lub w bardzo dawne czasy. Albo jak Tadeusz Baranowski – w świat absurdu i irracjonalnego poczucia humoru.

Jałochowska przez wybór układu chronologicznego pokazała, jak wbrew temu, co chciała władza, rozwijały się opisane trzy dziedziny sztuki. Paradoksalnie im bardziej zależało politykom na nadaniu plakatom, filmom animowanym i komiksowi znaczeń propagandowych, tym bardziej artyści starali się omijać rafy propagandy (przynajmniej od pewnego momentu) i tym lepsze efekty to przynosiło. Powszechnie na świecie do dziś sławiona jest tzw. polska szkoła plakatu, a Henryk Tomaszewski, który w 1948 roku zdobył pięć pierwszych nagród na Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wiedniu, określany jest jej ojcem. Komiks przyniósł sławę kilku polskim rysownikom i otworzył im drzwi zachodnich wydawców. Skorzystali z tej okazji Andrzej Rosiński, Bogusław Polch czy wspomniany już Tadeusz Baranowski. Natomiast w dziedzinie filmu rysunkowego zawziętość i spora dawka odwagi połączonej z pasją dały efekt w postaci powstania studia w Bielsku Białej, gdzie urodzili się Bolek, Lolek i Reksio, wielkie symbole PRL-u (pisałem o tym niedawno przy okazji recenzji książki Królowie bajek).

Publikacja Jałochowskiej przenosi czytelnika w pokolorowany PRL. I myślę, że o to autorce chodziło: żebyśmy spojrzeli na tamten świat oczami dziecka, któremu nie przeszkadza szarzyzna, bo ma nieograniczoną wyobraźnię – jak kredki, którymi można wszystko pokolorować po swojemu. Bo przecież to wyobraźnia kierowała ręką twórców trzech wymienionych w podtytule dziedzin sztuki. A zatem w PRL-u były kolory, gdy przyczepiło się skrzydła fantazji i dało się ponieść inwencji. Ja swoich wciąż nie odczepiłem, może dlatego, że moje młode lata upłynęły właśnie w tamtym czasie.


autor: Ewa Jałochowska

tytuł: Kolory PRL. Komiks, plakat, film animowany

wydawnictwo: Muza

miejsce i rok wydania: Warszawa 2021

liczba stron: 400

format: 165 x 220 mm

okładka: miękka ze skrzydełkami

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %