Kultura w dymkach

Polcha portret ostrożny

Zmarły w ubiegłym roku Bogusław Polch doczekał się biografii. Tak przynajmniej myślałem, sięgając po książkę Polch. Kowal od komiksów z ciekawości, bo jakkolwiek autor kultowych komiksów Ekspedycja i Funky Koval ma swoje miejsce w alei sław polskich rysowników, to, moim zdaniem, na tych obu seriach jego najlepszy okres twórczy się skończył. Jego późniejsze dokonania były tylko cieniem Wielkiego Polcha.

Daniel Koziarski i Wojciech Obremski napisali w zasadzie nie klasyczną biografię Bogusława Polcha, ile swoistą monografię twórczości, co zresztą sami przyznają. Chociaż też wpletli w nią kilka rozmów, które mają przybliżyć polskiego artystę jako człowieka, nie tylko rysownika. Ale to w sumie część zupełnie niepotrzebna, podobnie jak zestaw zdjęć z życia prywatnego bohatera.

Książka rozpoczyna się od opisu debiutu Polcha w harcerskim czasopiśmie „Korespondent Wszędobylski”. Dowiadujemy się, że pierwszym narysowanym przez niego komiksem była Wyprawa via kosmos, a potem Słoneczny rejs. Przygody. W tym drugim wprawne oko zauważy, że jedna z postaci wygląda tak, jak dekadę później będzie wyglądał kapitan Żbik. To zresztą skłania do szerszej refleksji, że sporo wizerunków postaci w twórczości Polcha się powtarza. Choćby Funky Koval i jego sympatia Brenda wyglądają jak bohaterowie z wcześniejszych Rycerzy fair play.

Poważna kariera Polcha zaczyna się w 1971 roku, kiedy ukazał się siedemnasty z serii, a pierwszy narysowany przez niego zeszyt „Kapitan Żbik”, pod tytułem Złoty Mauritius. Zrobił to tak dobrze, że już do końca serii utrwaliła się wymyślona przez niego podobizna tytułowego bohatera jako wysokiego bruneta z wystającymi kośćmi policzkowymi i bokobrodami.

Jak skrupulatnie wyliczył Bogusław Polch, w Żbikach zamieścił 946 rysunków, zaś za zeszyt otrzymywał honorarium w wysokości ceny fiata 125p. Tyle, że… nie mógł nabyć auta, gdyż nie miał talonu (s. 26).

Kolejną wartą odnotowania przygodą Polcha z komiksem była opublikowana w pierwszym numerze Magazynu Opowieści Rysunkowych „Relax” historia pt. Spotkanie. Ośmioplanszowy komiks opowiada o spotkaniu dwóch cywilizacji. Jest narysowany dynamicznie i kunsztownie. Na dodatek kończy się rysunkiem, w którym widać nagą parę. Kobieta zasłania okno, a mężczyzna leży na kanapie. Mogło to wywołać kontrowersje, bo przecież „Relax” był kierowany do młodzieży. Na szczęście cenzura była łaskawa.

Komiksem, który wywindował Polcha i zapewnił mu międzynarodową karierę była Ekspedycja. Historia oparta na teoriach duńskiego futurysty Ericha Dänikena „objaśnia” niektóre fakty z historii ludzkości. W warstwie plastycznej to majstersztyk, mamy tu niezwykły realizm postaci i oszałamiającą dokładność szczegółów. W podobny sposób narysowany jest Funky Koval, czyli komiks, który zadebiutował w piśmie „Fantastyka”. I właściwie te dwa komiksy można uznać za szczyt jego kunsztu rysownika. Wiedźmin, choć w zasadzie ugruntował wizerunek Geralta z Rivii, to był już zapowiedzią schyłku misterności rysunków Polcha. Wszystko, co zdarzyło mu się narysować później, należy uznać za daleko słabsze od Ekspedycji czy Funky’ego Kovala.

Autorzy książki skrupulatnie wyliczają pozostałe dokonania i starają się przy tym nie rezygnować z atencji. Niestety, ten hagiograficzny ton nijak ma się do reprodukowanych prac bohatera, na których widać spadek formy. Intencję twórców książki staram się zrozumieć jako pogodzenie biograficznych faktów z „rodzinną” częścią opracowania. Plusem książki jest podjęcie próby napisania artystycznej monografii, minusem łączenie ostrożnej poprawności z rzetelną krytyką. Wielu czytelnikom Polch. Kowal od komiksów może się jednak spodobać, ale ja poczekam na kolejną biografię.


autor: Daniel Koziarski, Wojciech Obremski

tytuł: Polch. Kowal od komiksów

wydawnictwo: Novae Res

miejsce i rok wydania: Warszawa 2022

format: 140 × 210

liczba stron: 342

okładka: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %