POsrańce i inne jelity
Pancerna brzoza – słownik współczesnej prawicy nie mógł mieć innego tytułu. Od pojęcia „pancernej brzozy” wywodzi się bowiem mit założycielski pewnej idei, która umeblowała Polskę ostatnich lat. Owa brzoza to oczywiście drzewo, które było (według niektórych) przyczyną tragicznego finału lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. W języku polskim w ostatnich latach pojawiły się nowe sformułowania, słowa klucze i frazy wytrychy opisujące rzeczywistość. Nieunikniona była potrzeba stworzenia słownika i Galopujący Major postanowił uporządkować prawicową polszczyznę.
Wyjaśnijmy od razu – autor nie jest nowym prof. Bralczykiem lub prof. Miodkiem. Oczywiście objaśnia znaczenie wszystkich haseł, opisuje ich pochodzenie i podaje przykłady zastosowania. Na tym kończy się podobieństwo z wyżej wymienionymi językoznawcami. Jest bowiem Major przedstawicielem specjalnej grupy osób zajmujących się językiem. To jakby snajper, który pokazuje cel, tłumaczy jego znaczenie i jednym strzałem kładzie cel na łopatki. Robi to metodą analizy logiczności opisywanego hasła i w większości przypadków udowadnia, że jego propagatorzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Używają słów lub sformułowań, których znaczenia nie rozumieją i błądzą w niewiedzy.
Słownik przynosi wyjaśnienia wielu pojęć, m.in.: tęcza, wojujący ateista, totalna opozycja, wstawianie z kolan, wafel SS, pedał w rurkach, POsrańce, risercz ziemkiewiczowski, szechterowcy, szczujnia, jelity, kasta, film Koli, astroturfing, szczanie do zniczy czy globcio.
Genderyzm – określenie demonizujące gender studies na skutek ich niezrozumienia i utożsamiania z edukacją seksualną. Samo pojęcie gender, mimo wielu lat tłumaczenia tego polskiej prawicy, wciąż jest całkowicie przez nią niezrozumiałe. […] Rozumienie genderyzmu jako swoistej seksualizacji i najazdu feministek na szkoły i przedszkola stoi w sprzeczności z rozumieniem gender przez rozmaite uczelnie watykańskie, na których nie tylko gender jest wykładana, ale powstają opracowania historyczne gender, w tym nawet opracowania dotyczące samego Pisma Świętego, s. 51–52.
Zacytowany fragment jest przykładem stosowanej przez Galopującego Majora metody opisywania języka prawicy. Powyższe objaśnienie w oryginale jest obszerniejsze i krok po kroku udowadnia bezsens używania przez prawicę tego określenia. Tutaj cytuję tylko część.
Kim jest Galopujący Major? To bloger, który od lat opisuje polską politykę. Robi to w swoim stylu, bez pobłażania świętym krowom. Jego cięty język znają nie tylko internauci, lecz także czytelnicy „Super Expresu”, w którym Major publikuje felietony. Teraz jego teksty znaleźć można na stronie „Krytyki Politycznej”, która wydała słownik prawicowej polszczyzny.
Podczas lektury książki zaczynamy zastanawiać się nad przyczynami takiego stosowania pojęć przez prawicę. Czy wynika ona z niedouczenia nadawcy, a może z założenia, że odbiorca to, jak mawia Jacek Kurski, „ciemny lud i to kupi”? Czy nadawanie słowom nowych definicji ma na celu sprostaczanie komunikatów? Być może, bo w końcu to jeden z posłów prawicowej partii powiedział, komentując niski poziom programów telewizji publicznej: „Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy mogą uważać, że przekaz razi ludzi inteligentnych, bo tak odbieram te sformułowania. Ale trzeba wiedzieć, że ten przekaz winien trafić do wszystkich, do możliwie jak najszerszej ilości Polaków”[1].
Niemcy, nie żadni naziści – prawicowe zaprzeczenie będące poprawną politycznie wersją prawicowej polityki historycznej. Pojawiające się nagminnie dopowiedzenie o tym, że to tak naprawdę Niemcy, a nie żadni naziści wywołali II wojnę światową, stanowi polską prawicową odpowiedź na powszechnie stosowany w historii skrót „naziści” czy wręcz „nazi”. […] Jednocześnie w sposób niezwykle skuteczny ukrywa zaangażowanie w nazizm innych państw, w tym na przykład Holandii i przede wszystkim Austrii, s. 115–116.
Książka może zaskakiwać. Spodziewałem się po tytule, że Galopujący Major obśmieje język prawicowy w stylu Ucha prezesa. Tymczasem on zrobił coś innego – rozłożył na łopatki najsilniejszą broń prawicy, czyli język propagandy. Dla kogo jest Pancerna brzoza? Przyjemność z czytania będą mieli z pewnością ludzie o poglądach nieprawicowych. Pochłonie ich logiczna argumentacja wywodów i z pewnością nieraz uśmieją się z prawicowców. Powinni się też jednak zastanowić, jak łatwo Polacy dają się wciągać w gry i manipulacje polityków. Czytelnicy może się przestraszą, bo wiele haseł już nie tylko ociera się o niebezpieczny radykalizm, lecz także brutalizuje życie (Kupując kebaba, osiedlasz Araba; KODomita/KODorasta; Jebać pedałów)?
Nie traktujmy zatem Pancernej brzozy tylko jako okazji do śmieszkowania (to też nowe słowo, ale raczej nie prawicowe) z autorów wyrażeń zawartych w słowniku. To dość gorzki zapis mentalności współczesnych czasów. Chciałbym, żeby możliwie szybko stała się nieaktualna i przeszła do historii jako ciekawostka.
autor: Galopujący Major
tytuł: Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny
wydawnictwo: Krytyka Polityczna
miejsce i rok wydania: Warszawa 2019
liczba stron: 256
format: 132 × 210 mm
okładka: miękka ze skrzydełkami
[1] Chwila szczerości Stanisława Piotrowicza. „Przekaz TVP razi inteligentnych”, „Na Temat”, https://natemat.pl/236959,piotrowicz-odwiedzil-kozieglowy-mocne-slowa-na-temat-tvp.