Obejrzeliśmy

Przed państwem Reggie Dwight. „Rocketman” – recenzja

Życie Eltona Johna to prawdziwe sex, drugs & rock’n’roll & samotność & wiele uzależnień & dzieciństwo na robotniczym osiedlu & różne problemy. No i rzecz jasna & sceniczny geniusz & masa wspaniałych utworów, które przeszły do historii muzyki. Tak. Życie Eltona Johna to materiał na biograficzną łzawuchę z aspiracjami do bycia laurką. Czy czymś takim jest właśnie Rocketman?

W pewnym sensie już nazwiska twórców powinny nam sugerować odpowiedź na to pytanie. Reżyseria – Dexter Fletcher. Scenariusz – Lee Hall. Tego pierwszego znamy lepiej jako aktora, ale kilka razy miał już okazję sprawdzić się po drugiej stronie kamery. Sukcesem okazał się jego poprzedni film, czyli Eddie zwany Orłem. Chwytająca za serce historia najgorszego skoczka narciarskiego to typowa opowiastka o determinacji, sile marzeń i takich tam. Film może nieszczególnie głęboki, ale bardzo sympatyczny*.

Drugi z wymienionych, Lee Hall, również czuje się dobrze w podobnej tematyce. Największe uznanie scenarzyście przyniósł słynny Billy Elliot, film o chłopcu z górniczej rodziny, który na przekór wszystkim wstępuje do szkoły baletowej (swoją drogą, grający tam Jamie Bell w Rocketmanie wciela się w Berniego Taupina – tekściarza i przyjaciela Eltona Johna).

Czego się po takich filmowcach spodziewać? Zgadliście, filmu sztampowego, ogrywającego schematy. Ale – bo zawsze jest jakieś ale – zasługującego jednak na poświęcenie mu odrobiny więcej uwagi i docenienie za szczerość.

W samej formule Rocketman jest połączeniem typowego rockowego bio-picu z musicalem. Proporcje są zdrowe, więc tańce i śpiewy nie lecą przez cały film, tylko pojawiają się w kluczowych momentach. Wielkie przeboje Eltona Johna, Goodbye Yellow Brick RoadBennie And The JetsYour Song, odrywają się od swoich ogranych interpretacji i stają się komentarzem do wybranych wydarzeń. A te ukazują – nie bądźcie zaskoczeni – karierę Eltona Johna! Całe jego przeistoczenie się z Reggiego Dwighta – utalentowanego muzycznie, niepewnego siebie i swojej orientacji seksualnej chłopca, w megagwiazdę. Twórcy korzystają ze znanego szablonu wykorzystywanego przy wielu historiach self-made manów. Nie znajdujemy tu więc niczego nowatorskiego. Fletcher i Hall nie eksperymentują i trzymają się bezpiecznej ścieżki. Jednak to, co na plus odróżnia Rocketmana od chociażby Bohemian Rhapsody, to położenie całego ciężaru na jeden aspekt toposu gwiazdora – Rocketman całkowicie skupia się na upadaniu.

Film niemal w całości stworzony jest z obrazów, w których obserwujemy postępujący egocentryzm, tożsamościowe cierpienia i niszczenie relacji z innymi. To ma swoje konsekwencje, bo konieczność przedstawienia dość smutnego tematu przy zachowaniu musicalowej pstrokacizny emocjonalnej skutkuje nierównym poziomem kolejnych scen. Raz mamy kiczowate muzyczne miniaturki o zakupoholizmie, raz sentymentalne dramy z udziałem bohatera i jego bliskich, a jeszcze innym razem momenty, w których bardzo subtelnie i oszczędnymi środkami ukazuje się Eltona powolnie odklejającego się od rzeczywistości. Jasne, odważne postawienie na jeden aspekt życia muzyka nie wystarczy do tego, by film wybijał się ponad przeciętność. To wciąż przewidywalna opowieść, narracja idąca ścieżką wytyczoną przez innych twórców. Ale Rocketmani tak jest jednym z najuczciwszych filmów tego typu ostatnich lat. Przy tym warto ten musical oglądać bardziej jako portret osoby kryjącej się pod maską. Staje się wtedy historią dość brutalnego uśmiercania kogoś, kim się było. Reginald Dwight, jak naprawdę nazywa się Elton John, jest topiony w sławie, używkach, seksie i pieniądzach, ale wciąż wypływa na wierzch. Wspomnienia wybijają na powierzchnię, a bohater zdaje się nie mieć pewności w kwestii tego, co z nimi zrobić.

Wszystkie te dylematy w pewnym sensie podwójnej osobowości musiał odegrać Taron Egerton (zresztą główna rola w Eddiem zwanym Orłem). I tu należą się dla niego wielkie brawa. Aktor rozgryzł specyficzny dramatyzm filmu. Przy tym oparł się pokusie pójścia na łatwiznę zmanierowanego grania zmanierowanego artysty (jak na przykład Rami Malek we wspomnianym już Bohemian Rhapsody). Bardziej niż Eltona Johna, gra po prostu zagubionego człowieka, co – paradoksalnie – dodaje jego postaci większej autentyczności. I choć talent Egertona trochę gaśnie w co bardziej sentymentalnych momentach, to nie niknie całkowicie. Po prostu widać wtedy, że zdecydowanie lepiej czuje się w bardziej złożonym graniu. Reszta obsady niczym szczególnym się nie wyróżnia. Wyjątkiem jest Richard Madden w roli cynicznego managera i kochanka Eltona. Jak Boga kocham, można do niego poczuć prawdziwą niechęć.

A skoro już jestem przy niechęci. Mam trochę problem z muzyką w tym filmie. Piosenki Eltona są wspaniałe, ale chyba tylko wtedy, kiedy śpiewa je Elton. Musicalowe aranżacje w Rocketmaniepozbawione są charakterystycznego dla ocekinowanego gwiazdora zatracania się w rockowym pieprznięciu czy liryzmie utworów. Dostajemy wyuczone śpiewanie zapamiętanych tekstów. Ekspresja, którą Egerton potrafi błysnąć, w sekwencjach wokalnych spada do zera. Jako śpiewający Elton jest tak samo wiarygodny jak sobowtóry Elvisa Presleya.

W każdym razie, nawet z tą kulejącą muzyką Rocketman jest filmem wartym obejrzenia. I wcale nie trzeba być przy tym jakimś wielkim fanem Eltona Johna. Szczególnie, jeśli bardziej interesuje was Reggie Dwight – ten szybko łysiejący, zakompleksiony chłopak z milionami na koncie, fanami na całym świecie, koksem w nosie i pogmatwanym życiem.

tytuł: Rocketman

reżyseria: Dexter Fletcher

scenariusz: Lee Hall

obsada: Taron Egerton, Jamie Bell, Richard Madden

czas trwania: 2 godz. 1 min

data polskiej premiery: 7 czerwca 2019 r.

gatunek: dramat, musical, biograficzny

dystrybutor: United International Pictures Sp z o.o.

*Warto dodać, że Dester Fletcher dopracowywał też Bohemian Rhapsody po tym, gdy posadę reżysera filmu stracił Bryan Singer. 

Film obejrzeliśmy dzięki współpracy z Cinema City

(Ur. 1991) Poeta, prozaik, felietonista. Wzrost - 176 cm. Szczupły. Oczy koloru szarozielonego. Bez nałogów i obciążeń finansowych. Jego ulubiona liczba to 100000000. W przyszłości chce zostać samolotem.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %