Pudełko z niespodzianką
Otóż w jednym z blurbów pojawiło się słowo „posthumanizm”, które przyciąga mnie zawsze swoim światłem niczym ćmę. Wszystko, co pokazuje człowieka w nie-ludzkiej perspektywie (czy ponad-ludzkiej, jak w jeszcze mocniej ukochanym przeze mnie transhumanizmie), otrzymuje z automatu stempel must have (czy też – jak tutaj – must read). Jako że łatwo się pogubić w całym oceanie różnych post -izmów, pozwolę sobie wtrącić słówko objaśnienia. Posthumanizm sprzeciwia się klasycznie pojmowanemu humanizmowi, który w centrum naukowego i filozoficznego zainteresowania stawiał owszem człowieka, ale człowieka witruwiańskiego – białego zdrowego mężczyznę w sile wieku. Tymczasem filozofowie z nurtu posthumanistycznego (w tym Rosi Braidotti w genialnej książce Po człowieku, na której opieram ten mój mały wywód) dostrzegają wartość w różnych formach inności, w wewnętrznym zróżnicowaniu podmiotu, który równocześnie jest ucieleśniony i lokalnie osadzony – a więc ma silne poczucie wspólnoty, kolektywności, odpowiedzialności.
Nie da się ukryć, że bohaterowie Świata w pudełku są właśnie nie-ludzcy, inni. Ale jako że mamy do czynienia za światem science fiction, to podmiotowość nie rozszerza się tutaj na przykład na światy zwierzęce czy roślinne, a obejmuje jednostki z iście fantastycznego panteonu. Obdarzone są one nadludzkimi umiejętnościami, wynikającymi po części z ewolucji, po części z naukowych eksperymentów, które noszą znamiona magii w postapokaliptycznych społeczeństwach odcinających się od zdobyczy technologii. W takich okolicznościach grupa „odmieńców” chce zawalczyć o swoją podmiotowość i prawo do życia, co na planie powieściowym oznacza niemal samobójczą misję i walkę z namiastką rządu.
Chociaż fabuła w paru miejscach jest nieco naiwna, autorka zdecydowała się też na niezręczne nazewnictwo (mocno mi zgrzytały te „pudełka” i „kukiełki”), to są to wszystkie minusy, które mogę wymienić. Świat przedstawiony jest bardzo ciekawie skonstruowany, a w parze idzie fenomenalna struktura powieści. Główna linia akcji przeplatana jest rozdziałami retrospekcyjnymi, które poświęcone są postaciom drugoplanowym. W ten nienachalny, naturalny sposób Katarzyna Rupiewicz pozwala czytelnikom lepiej poznać stworzonych przez siebie bohaterów, równocześnie tłumacząc przyczyny postapokaliptycznych realiów, w których zostali osadzeni.
I tak właśnie przekonałam sama siebie, że czasem warto wyjść poza czytelnicze przyzwyczajenia, a przy okazji chcę przekonać was do zamknięcia się (tylko na czas lektury!) w Świecie w pudełku.
tytuł: Świat w pudełku
wydawnictwo: Genius Creations
miejsce i rok wydania: Bydgoszcz 2018
liczba stron: 300
format: 125 × 195 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami