Z postapokalipsą do dzieci?
Dlatego przy tworzeniu ostatecznej oceny Bajki postanowiłam oddać głos specjaliście w tej materii, czyli właściwemu odbiorcy – dziecku. Maja (8 lat) to bardzo wnikliwa czytelniczka, a i gust mamy podobny, więc konfrontacja naszych spostrzeżeń powinna dać pełny obraz sytuacji. Na przykład młodsza koleżanka zdecydowanie potwierdza moje wrażenia odnośnie kolorystyki: Ogólnie obrazki bardzo fajne. Rysunki wzbudzały dużo emocji i od razu poczułam się w tym klimacie. Ale gdy dotarłam do ogrodu, to poczułam taką żywą zieleń. Czułam się, jakbym tam była. Fragment komiksu wyraźnie przełamujący standardowe bure barwy to nie nowość u Podolca. I tym razem ten zabieg działa fenomenalnie, mocno oddziałując na odbiorcę.
Jeśli chodzi o stronę formalną, nie muszę wiele dodawać do oceny Mai: Łatwo się czyta dzięki dużym białym ramkom między obrazkami, dzięki temu nie gubi się historii. Co jest ważne dla mnie: wyraźne litery i jasno wskazane dymki, dzięki czemu zawsze wiadomo, kto mówi, a z tym jest problem w wielu komiksach dla dzieci. Tak samo jak układ obrazków – łatwo przechodziło się z obrazka na kolejny obrazek. No właśnie, nie każdy odnajduje się w komiksie, ponieważ nie każdemu w sposób naturalny przychodzi odkrycie właściwej drogi kierowania wzroku w układzie kadrów. A układ w Bajce wcale nie jest banalny – kadry przyjmują przeróżne kształty, często wpisane są w całostronicowy rysunek albo rozlewają się na rozkładówce. Skoro jednak całość została tak uporządkowana, że nawet mniej doświadczeni czytelnicy radzą sobie bez problemu, świadczy to o niezwykłej zręczności rysownika, który niewątpliwie zna swój fach. Marcin Podolec potrafi w niestandardowy sposób wykorzystać formę, nie tracąc nic z przejrzystości przekazu.
Maja przekazuje także uwagi do sposobu prowadzenia akcji, które mnie nie przyszłyby do głowy, więc i dla autora może być to ważny insight: Mój ulubiony bohater? Trudno ocenić. Wszyscy!
Tapir był śmieszny, ale smutno mi było, gdy wracał temat szukania rodziców. Dla czytelnika, który jest bardzo wrażliwy, ta opowieść wyda się bardzo smutna. Ale historia jest bardzo ciekawa i takim osobom jak ja bym polecała! Nie polecam dzieciom młodszym niż 6 lat, bo mogą się przestraszyć obrazków, szczególnie obraz miasta, w którym był ogród – było straszne. Dzieciom może przeszkadzać, że na początku nie ma wyjaśnionej historii – czy wcześniej była wojna czy wybuchła bomba atomowa, dlaczego Wiktoria rozdzieliła się z rodzicami. No i czy znały się z Bajką przed apokalipsą.
Podobał mi się latawiec, który się przemieniał – bardzo pomysłowo zrobione rysunki – zaciekawiło mnie, skąd latawiec się wziął, czy ktoś go stworzył? Pytań jest więc dużo, ale może to wcale nie takie złe, jak może się wydawać Mai – ostatecznie przecież jej ciekawość została rozbudzona i „chciałaby już przeczytać drugą część”. Zainteresowanie losami bohaterów oraz światem przedstawionym świadczy o sile tej historii, która zostaje z dzieckiem na dłużej, rozbudza wyobraźnię i wciąga do swojej rzeczywistości. To z kolei nakłada dużą odpowiedzialność na autora – skoro już udało mu się zdobyć uwagę młodego czytelnika, powinien pokusić się o mądre dodatki w treści. Wierzę, że to będzie taka właśnie seria.
Na koniec, jak to w dobrej recenzji bywa, mamy także słowo do wydawcy: Komiks czyta się wygodnie, bo ma twardą okładkę. Dobry pomysł to kartki mniejsze niż okładka – dzięki temu książkę trudno zniszczyć i pozaginać kartki, a to ważne, jak czytelnikami są dzieci.
Przeszkadzał mi tylko brak ponumerowanych stron, bo lubię patrzeć, ile już przeczytałam.
Z paginacją czy bez – czekamy na Opuszczony dom. Może w nim Maja znajdzie odpowiedź na swoje pytania. Ja natomiast nie wątpię, że Podolec znów poczęstuje mnie pięknym rysowaniem.
tytuł: Bajka na końcu świata. 1. Ostatni ogród
wydawnictwo: Krótkie Gatki
miejsce i data wydania: Warszawa 2017
liczba stron: 64
format: 185 x 250 mm
druk: kolorowy
oprawa: twarda
[…] Marcina Podolca. Jest to postapokaliptyczna seria dla dzieci, o której już kiedyś pisałam (cz.1 i cz.2). Może inne wydawnictwa komiksowe się […]
[…] recenzje pierwszego i drugiego […]