40. FF w Gdyni: Rodzinna środa
W
ten piękny środowy dzień mieliśmy niepowtarzalną okazję
uczestniczyć w pokazach w Pałacu Festiwalowym – Teatrze Muzycznym
w Gdyni. Doświadczania kina w towarzystwie twórców i spontanicznie
reagującej publiczności nie sposób ująć słowami. Siedząc przy
jednym uroczystym stole filmowej rodziny, obserwowaliśmy cztery inne
– fabularne. I nie możemy się doczekać, żeby je Wam
przedstawić.
Żyć
nie umierać
w reż. Macieja Migasa to opowieść o 45-letnim aktorze, który
niesiony alkoholizmem dokonał w swoim życiu spustoszenia. W obliczu
nowotworu decyduje się nie na hedonizm ani nihilizm, lecz na
remanent. To inspirowany prawdziwym życiem i prawdziwą śmiercią film z nowego gatunku
cancer
comedy,
ale nazwalibyśmy go coachem dla tych, dla których rak pozostaje
tylko literacką fikcją. Nie trzeba bowiem chorować, żeby naprawdę
zacząć żyć, nawet jeśli nie zawsze możemy liczyć na
przebaczenie. Potężny ładunek sił witalnych, rozbrajające
dialogi i Tomasz Kot dominujący na ekranie drugi rok z rzędu.
Filip
Bajon powrócił do kina w gronie kobiet. Panie
Dulskie
powstały w niesamowitym tempie – stanowią imponujący efekt 21
dni intensywnej pracy. Sześć kobiet, trzech mężczyzn, trzy
płaszczyzny czasowe i jedno mieszkanie w prestiżowej kamienicy.
Opowieść o dulszczyźnie: mieczu obosiecznym, który truje na kilka
pokoleń naprzód. Ponieważ język polski skąpi epitetów na
określanie kreacji aktorskich, wymieńmy po prostu nazwiska, które
same w sobie świadczą o doskonałym warsztacie: Krystynę Jandę, Katarzynę
Figurę, Katarzynę Herman, Maję Ostaszewską i Sebastiana
Fabijańskiego (na którego po raz kolejny zwracamy szczególną
uwagę, choć coś nam mówi, że do tego już nie trzeba zachęcać).
Obraz pokazuje dobitnie, że da się adaptować klasykę literatury w
sposób świeży i aktualny.
Kolejny
film to ciekły jazz, który trafia do krwiobiegu i krąży w nim
jeszcze długo po seansie. Excentrycy
Janusza Majewskiego powstali z miłości reżysera do swingu. Naiwny
muzykant (Maciej Stuhr) wraca do Polski końca lat 50. i zakochuje
się w zagadkowej nauczycielce angielskiego (Natalia Rybicka). Co
jeszcze? Anna Dymna kreująca postać daleką od królowej Bony,
podupadły hotel i potańcówki w czasach prohibicji. Ciechocinek –
czarujący i romantyczny jak w złotej erze Hollywood. Wizja komuny,
jakiej nie znacie, daleka od gęstego niepokoju i, jeśli wierzyć
słowom reżysera, dużo bliższa prawdzie. Jeśli ktoś ma pasję,
to żaden ustrój go nie zatrzyma. Pokochacie puzon.
Ostatni
film doprowadził po projekcji do gorącej dyskusji z twórcami i
obsadą. Wzburzenie niektórych było ogromne, bo Obce
niebo
(reż. Dariusz Gajewski) pogrywa na najwyższych tonach. W
wierzchniej warstwie stanowi zderzenie Polaków, którzy mają jakby
wrodzony problem z empatią wobec dziecka, ze Szwedami, którzy tę
empatię doprowadzili do ekstremum. Problem w komunikacji na
płaszczyźnie konfliktu kultur czy dobrych intencji jednostki, które
wytyczają ścieżkę do rozpadu rodziny? Frustrujący, ale
zharmonizowany obraz i poruszające kreacje Bartłomieja Topy,
Agnieszki Grochowskiej i młodej Basi Kubiak. Seans, który nikogo
nie pozostawi obojętnym.