Banici dwóch światów. Kroniki latającej piramidy
Jak widać już na pierwszy rzut oka, czytelnik nie ma tu do czynienia z historią w czymkolwiek zwyczajną. Nawet czas oraz miejsce akcji wymykają się schematowi. Scenarzysta (i rysownik zarazem) prowadzi nas z początku przez faszystowskie miasto-państwo Paryż, nękane siarczanymi wiatrami, nawiedzane przez zielonkawy śnieg. Później oferuje krótką wycieczkę do Londynu nękanego wojną domową. Stamtąd przenosimy się do Berlina, autonomii w samym sercu czechosowieckiego imperium, by wreszcie wylądować w afrykańskiej metropolii Equator (Równik), w której panuje przenikliwe zimno i absolutnie wszystko mierzy się według jakiejś skali. Akcja ma miejsce w latach 20. XXI wieku, co – biorąc pod uwagę, że album powstał w roku 1980 – jest niezłym skokiem czasowym.
Ze współczesnej perspektywy tym większe robią wrażenie rysujące się w tle problemy społeczne. Najbardziej interesująco wygląda w tym kontekście Eiekrieg, „konflikt równie zabawny, co groteskowy”, wyraźna aluzja do wiekowego konfliktu islamsko-chrześcijańskiego. Absurdalna „wojna jaj” w gorzki sposób pokazuje dziedziczną naturę animozji, zaogniającej się z pokolenia na pokolenie, stającej się częścią narodowej tożsamości. Z kolei krwawe londyńskie starcia między mniejszością afropakistańską a pozaziemskimi Zuben’Ubijczykami, sprowadzonymi przez służby specjalne, to niebanalne odniesienie do kwestii imigracji. Album obfituje w wiele innych rozważań oraz spekulacji socjologicznych, które dodają historii charakteru.
Istotną rolę w opowieści odgrywa, rzecz jasna, prasa – potężne, nieśmiertelne medium. W Targi nieśmiertelnych oraz Zimny równik wpleciono nagłówki lub całe fragmenty artykułów, rzucające różne światło na wydarzenia, odmiennie zabarwione w oczach poszczególnych obserwatorów, zależnie od ich politycznych afiliacji bądź lokalnych tendencji kulturowych. Środkowa część cyklu ma jednak z gazetami nawięcej wspólnego ze względu na jej protagonistkę – reporterkę Jill Bioskop. Także narracja nabiera charakteru dziennikarskiej relacji, z czasem coraz silniej zabarwionej emocjonalnie i coraz bardziej chaotycznej. Wyśmienitym dodatkiem do wydania zbiorczego jest też dołączony „egzemplarz” dziennika Libération, dostarczający kilku dodatkowych informacji i przydający komiksowi realizmu.
Najistotniejsi są jednak bohaterowie tego wielowarstwowego dramatu: samotni odmieńcy, którzy albo urodzili się w złych czasach, albo potrafią funkcjonować we własnych społeczeństwach. Alcyd Nikopol ojciec (tak, tak, jest ich dwóch!) to człowiek z innej epoki – dosłownie – który utracił wszystko, na czym mu zależało, i nie ma nic do stracenia. Decyduje się zrezygnować z własnej tożsamości i poddać się woli Horusa, a obecność innej świadomości we własnym ciele stopniowo doprowadza go do obłędu. Bóg o głowie sokoła jest natomiast buntownikiem, sprzeciwiającym się odwiecznym prawom swej społeczności, a nawet całego wszechświata, skazanym z tego powodu na zupełną izolację; potem staje się także uciekinierem. Pomimo „nieludzkiej” natury tkwi w nim przez to coś nieodparcie człowieczego. Jill, bladoskóra kobieta o niebieskich włosach, roniąca błękitne łzy i pełna goryczy, odcina się od świata, wmawiając sobie, że nie może odnaleźć w życiu szczęścia ze względu na klątwę, która na niej ciąży. Ukojenia egzystencjalnego bólu szuka w zdradliwych pigułkach HLV wymazujących wspomnienia. I wreszcie Nikopol syn (Niko), który, znudzony losem zębatki w maszynerii władzy, poszukiwany za domniemany mord, rozpaczliwie poszukuje rodziny, odpowiedzi, zamknięcia, a może czegoś jeszcze innego. Ci troje to istoty z dwóch światów, ziemskiego oraz niebiańskiego, a jednak tak bardzo podobne: każda przed czymś ucieka, o czymś chce zapomnieć, stara się odnaleźć sens życia, rolę daną do odegrania przez los. Enki Bilal splata ich przeznaczenia w finalnej odsłonie trylogii, bezlitośnie miażdży nadzieje, rozwiewa złudzenia – i bezceremonialnie pokazuje w ten sposób, jakie bywa życie.
Idealnie odzwierciedla to marginalna postać reżysera Giancarlo Donadoniego, który nie potrafił skończyć żadnego ze swoich filmowych projektów. Całą trylogię można zresztą postrzegać jako film, a jej bohaterów jak aktorów, którzy na koniec – w przedziwnej scenie rozważań dotyczących przyszłości – zdają sobie sprawę, że znają scenariusz i przyjmują go bez słowa protestu, choć jest zupełnie inny aniżeli ich oczekiwania. To właśnie kinematograficzna metafora stanowi oś akcji ostatniego tomu. Tkwi w niej jakaś przenikliwa głębia, ale i przejmujący smutek.
Trylogia Nikopola oprócz zajmującej fabuły umożliwia też wgląd w twórczy rozwój artysty. Zmienia się warstwa graficzna – początkowo kadry są niezwykle szczegółowe, a postacie narysowane starannie. Z czasem pojawia się tendencja do wykorzystywania techniki kolażu (obecne w tle fragmenty zdjęć, plakatów etc.), która przyniosła rysownikowi taką sławę. Wraz z Kobietą pułapką styl nabiera cech bardziej charakterystycznych: estetyka staje się delikatniejsza, autor coraz częściej stosuje eteryczne smugi, szczególnie w scenach o onirycznym nastroju. We wszystkich albumach utrzymana jest jednak identyczna kolorystyka –monochromatyczna paleta brudnych, ponurych barw (z rzadka jedynie naznaczona intensywnym kolorem), świetnie korespondujących z nastrojem opowiadanej historii. Dodatkowy smaczek to bez wątpienia grafiki rozdzielające poszczególne części i pełniące funkcję zwizualizowanych „koszmarów ostrzegawczych” tudzież sekwencji z planu filmowego.
Nie sposób nie dostrzec również zaczątków swoistej obsesji na punkcie sylwetek zwierzęcych, która w pełni przejawi się później w komiksie Animal’z. Przez wszystkie tomy przewija się postać Gogola, kota-telepaty z futerkiem w zielono-białe pasy, w ostatniej części natomiast bohaterowie podróżują pociągiem w trzech czwartych zajętym przez przedstawicieli dzikiej fauny.
Daleki jestem od stwierdzenia, że
dzieło to nie ma wad. Bynajmniej. Mocno niedopracowane wydaje się zwłaszcza
otwarcie trylogii, w którym zgrzytają niektóre decyzje fabularne. Z pewnością
należy ona jednak do pozycji wartych poznania. To opowieść pełna symboli (np. cherubopodobne
stwory, towarzyszące paryskim dygnitarzom), absurdu, ukrytych znaczeń,
literackich odwołań (do najciekawszych należy motyw z Makbeta) i niezwykłych pomysłów. Na dodatek ów świat, przez który
uciekają przed latającą piramidą Alcyd, Horus oraz Jill, tak niezwykle barwny (genialne
rozgrywki chess-boxingu!), zaskakujący (śnieg padający w samym sercu Afryki!)
oraz zastanawiający (wątek gospodarczej współpracy
francusko-niemiecko-afrykańsko-japońsko-rosyjskiej [sic!]) wyraźnie zawiera w
sobie – cytując autora – „groteskowo i natrętnie nagromadzone odpryski naszego
[własnego] świata”. A ten fakt czyni Trylogię
Nikopola jedynie bardziej wyjątkową. I choć może się wydawać, że zdradziłem
za dużo treści, tak naprawdę nie zdradziłem nic, ponieważ lektura Bilala to dla
każdej osoby innego rodzaju doświadczenie – niekoniecznie przyjemne, lecz bez
wątpienia wzbogacające. Oto kolejny dowód na gatunkowy ciężar komiksu.
autor:
Enki Bilal
tytuł: Trylogia Nikopola: Targi nieśmiertelnych, Kobieta pułapka, Zimny równik
przekład:
Wojciech Birek
wydawnictwo:
Egmont
miejsce
i rok wydania: Warszawa 2014
stron:
184
format:
190 x 260 mm
oprawa:
twarda