PrzeczytaliśmyRecenzje

Cuda na Pustkach

Tytułowe Pustki powieści Andrew Michaela Hurleya to doprawdy nieprzyjazne miejsce: ponure, odludne, będące obszarem wiecznych zmagań człowieka z nieubłaganą naturą. A jednak to właśnie tutaj co roku w okresie wielkanocnym przyjeżdża z jakiegoś powodu pewna brytyjska wspólnota kościelna, by pogrążyć się w modlitwie, zatopić w refleksji… i nie tylko. Przynajmniej do czasu śmierci proboszcza. Próba odnowienia uświęconej tradycji z udziałem nowego – o wiele mniej konserwatywnego – duchownego zakończy się w sposób, którego żaden z parafian się nie spodziewał. Szczególnej zmianie ulegnie zaś życie dwóch chłopaków: niemego od urodzenia Hanny’ego oraz jego brata, narratora tej niezwykłej historii.
Chociaż określenie „niezwykły” jest tutaj może nieco na wyrost, podobnie jak nazywanie tego dzieła „gotyckim” albo założenie, że mamy do czynienia z czystym gatunkowo horrorem, co sugeruje chociażby przytoczenie w nocie okładkowej pozytywnej opinii Stephena Kinga na temat powieści. Bo wbrew pozorom nadnaturalnych motywów znajdziemy w tej książce niewiele, chociaż odgrywają one niebagatelną rolę. Są zawsze subtelnie zarysowane: mewa uzdrowiona przez ciężarną dziewczynę, staruszka odzyskująca wzrok, przedwczesne owocowanie drzew – wszystkie te cuda budują klimat, bo dzięki nim podkreślony zostaje wyjątkowy charakter miejsca akcji, ale nie są najistotniejszym elementem fabuły.

W gruncie rzeczy jest to opowieść o wierze, jej różnych obliczach (dewocyjnym, pełnym zwątpienia, dogłębnie ludzkim), a szerzej: po prostu o życiu. Na wzór króla grozy autor skupia się na warstwie obyczajowej, konstruuje wiarygodne portrety psychologiczne, stara się być możliwie najbardziej realistyczny, ukazuje codzienne problemy i zmagania bohaterów. Z tego też powodu momentami tempo może się wydać ślamazarne czytelnikowi przyzwyczajonemu do dynamicznego rozwoju wydarzeń, całość natomiast – wręcz nudna, gdyż „dziać się” zaczyna dopiero na końcu (chociaż i wtedy trudno mówić o wartkiej akcji). Ale przecież nie o żywiołowość chodzi, bo mamy tutaj do czynienia raczej z interesującymi rozważaniami na temat tego, jakie konsekwencje może nieść ze sobą źle pojmowana i oparta na niewłaściwych pobudkach religia. Jest to temat niezwykle delikatny, tym bardziej twórcy należy się pochwała za to, że podszedł do niego taktownie, unikając jednoznacznych konkluzji czy uproszczeń.

Generalnie rzecz biorąc, Pustki wcale nie dostarczają łatwych odpowiedzi, wiele wątków do samego końca pozostaje właściwie niejasnych. Wynika to z ciekawej natury narracji w dziele Hurleya. Nad przepływem wszelkich informacji panuje bowiem narrator, relacjonujący nam zdarzenia z przeszłości. Wcale nie posługuje się on swoim prawdziwym imieniem – przybiera nadany przez nowego proboszcza przydomek Tonto. A że odbieramy zdarzenia wyłącznie z jego perspektywy, to decyduje też, w jakiej kolejności otrzymamy wyjaśnienia poszczególnych spraw, ba! czy w ogóle je poznamy. Otwarta pozostaje kwestia tego, na ile przyczyną nieoczywistego zakończenia jest ograniczony udział, jaki miał w nim chłopak, a na ile jego decyzja o przemilczeniu pewnych detali. Pisarz zdaje się skłaniać swoich odbiorców do podawania wszystkiego w wątpliwość i wyciągania własnych wniosków. To wielki atut tej pozycji.

Jej zaletą jest także kameralny charakter. Otoczoną woalem niesamowitości prostotę opowieści idealnie odzwierciedla minimalistyczna ilustracja na obwolucie – zasadnie zdominowały ją Pustki (w formie wielkiego napisu). Spośród liter wyłania się jedynie samotny dom oraz wyciągające się na boki gałęzie… no i pojedyncza kropla krwi, która zwiastuje nieuchronną tragedię.

Debiut Andrew Michaela Hurleya to niebanalna beletrystyka, która może nie aspiruje do miana prozy wybitnej, ale dzięki temu pozostawia po sobie nawet większy ślad – zamiast próbować dążyć do wielkości, skupia się na prostych kwestiach, dzięki czemu osiąga lepszy rezultat w wywieraniu wrażania na czytelniku niż niektóre literackie klasyki. W tym stonowanym dziele cudowność zgrabnie miesza się z koszmarem, obrządek skonfrontowany jest z folklorem, religijność zostaje odarta z pozorów wiary, a emocje wybrzmiewają prawdziwie. Szkoda byłoby nie stawić czoła nieprzyjaznym Pustkom choćby i na chwilę, by dzięki zetknięciu się z dramatami fikcyjnych postaci przeżyć swoiste katharsis.

autor: Andrew Michael Hurley

tytuł: Pustki

przekład: Dominika Cieśla-Szymańska

wydawnictwo: W.A.B.

miejsce i rok wydania: Warszawa 2016

liczba stron: 400

format: 127 × 195 mm

oprawa: miękka

Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %