Przeczytaliśmy

Opowieść o śmierci

Pierwszy raz zetknęłam się z Diane Setterfield pod koniec zeszłego roku – zachęcona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po Trzynastą opowieść. Oceniłam ją wysoko i byłam ciekawa innych tytułów tejże autorki. O Czarnych skrzydłach czasu (pierwsze wydanie pod tytułem Człowiek, którego prześladował czas) czytałam jednak skrajnie różne opinie – od zachwytów po krytykę. Tym bardziej zainteresowałam się książką, która tak poróżniła czytelników. Przyznaję jedno: zdecydowanie odbiega od Trzynastej opowieści czy Była sobie rzeka.

Akcja rozpoczyna się, gdy główny bohater, William Bellman, ma 10 lat. Jak to bywa w takim wieku, jest raczej łobuziakiem. Włóczy się z kolegami po okolicznym lesie i dla uciechy dokucza ptakom. Pewnego dnia, strzelając z procy, zabija kruka. Chłopcy obserwują, jak pozbawione życia zwierzę spada z gałęzi, a potem – niewiele robiąc sobie z sytuacji – zaczynają się wygłupiać nad truchłem. Mały William staje się namiastką bohatera dla kolegów, on sam nie czuje podobnego zachwytu. Gdy chłopcy postanawiają wrócić do domów, nad lasem zbiera się cała chmara kruków, latając nad utraconym towarzyszem. Will na granicy drzew zauważa coś niepokojącego i szybko ucieka do matki, lecz nie zdaje sobie sprawy, że właśnie jego los został już przesądzony.

Kilka lat później dorosły William zatrudnia się w rodzinnej fabryce, w której zaczyna odnosić coraz większe sukcesy i coraz szybciej piąć się po szczeblach kariery. Żeni się z piękną dziewczyną, która rodzi mi czwórkę dzieci, a jego życie wydaje się idealne – czego mogłoby mu brakować? William jest szanowany zarówno przez pracowników, jak i społeczność, jest niezwykle błyskotliwy i ma smykałkę do interesów, a poza tym jest spełnionym ojcem oraz mężem. Lecz w trakcie lektury książki można odnieść wrażenie, że coś jest nie tak. Wokół jego postaci wyczuwa się dziwny mrok, a wszyscy jego znajomi – dalsi czy bliżsi – po kolei umierają. Na każdej z uroczystości pogrzebowych pojawia się nieznajomy w czarnym garniturze – dopiero po pewnym czasie dochodzi między panami do rozmowy, w wyniku której William opuszcza fabrykę na rzecz nowego, znacznie bardziej ponurego biznesu… Im lepsze jednak dochody, tym bardziej William odsuwa się od rzeczywistości.

Diane Setterfield umiejętnie buduje napięcie i atmosferę niepokoju, lecz robi to raczej w stylu klasycznych angielskich pisarzy, np. Edgara Allana Poe, niż współczesnych, u których przedmiot grozy objawia się dość szybko i akcja jest bardziej dynamiczna. W Czarnych skrzydłach czasu na konfrontację musimy poczekać do samego końca, ale w moim odczuciu zdecydowanie warto dać szansę tej powieści. Z każdą kolejną stroną wzmagają się i oczekiwanie, i niepokój, a cień, który przez lata czai się tuż za plecami Williama, zaczyna nabierać kształtów…

Czarne skrzydła czasu to przede wszystkim historia o konsekwencjach popełnionych błędów. Takich, które w ostatecznym rozrachunku rzutują na całe życie, których nie można wymazać, przepracować, zapomnieć o nich ani im zadośćuczynić. Widać, że Setterfield czerpała z angielskich klasyków, lecz zrobiła to w sposób umiejętny i dobrze wykorzystała dostępne źródła, by stworzyć powieść grozy w starym stylu. Nie bez znaczenia jest także piękny język, niezwykle plastyczny, pobudzający wyobraźnię czytelnika. Dodatkowo, rozdziały nie należą do przesadnie długich, dzięki czemu powieść czyta się bardzo szybko, a rosnąca groza nie pozwala na długo odłożyć historii Williama.

Z jednej strony, jest to opowieść o śmierci, stale obecnej w życiu bohatera: odchodzący bliscy Williama i jego nowy biznes, któremu poświęca dosłownie każdą wolną chwilę, nie zauważając, że traci wiele cennego… Jest to również opowieść o nawiedzeniu, o cieniu, który wciąż czai się gdzieś za plecami bohatera. Po pewnym czasie zaczynamy podejrzewać, że wszystkie nieszczęścia, które go spotykają, wcale nie są przypadkiem… Lecz także – a może przede wszystkim – powieść traktuje o odpowiedzialności za swoje czyny, o tym, że nic nie tłumaczy odbierania życia niewinnym istotom, ani że nie sposób o popełnionych zbrodniach zapomnieć.

Czarne skrzydła czasu nie przypadną do gustu każdemu, to oczywiste. Są wymagające i przytłaczające zarazem, pełno w nich niedomówień i wszechobecnego niepokoju. Uważam jednak, że warto dać im szansę – powieści autorki różnią się od siebie i w tym upatruję jej największą zaletę. Historia Williama jest trudna, ale ważna – przypomina nam, że za niektóre błędy będzie trzeba zapłacić. Może nie dzisiaj i nie jutro. Ale kiedyś na pewno.  


autorka: Diane Setterfield

tytuł: Czarne skrzydła czasu

przekład: Magdalena Słysz

wydawnictwo: Albatros

miejsce i data wydania: Warszawa 2022

liczba stron: 384

format: 143 × 205 mm

oprawa: twarda z obwolutą

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %