KsiążkaPrzeczytaliśmy

Dziedzictwo Chandlera. Recenzja

Motyw pisarski czy literatury w literaturze to jest coś, co bardzo lubię. I właściwie przyciąga mnie za każdym razem – tak samo było w przypadku Dziedzictwa Chandlera autorstwa Abdiego Nazemiana. W drugiej kolejności zaintrygował mnie fakt, że akcja powieści rozgrywa się pod koniec lat 90. Urodziłam się kilka lat wcześniej, więc tamten okres pamiętam jedynie przez mgłę. Byłam zatem ciekawa tej historii, której czytanie sobie ostrożnie dawkowałam.

Zacznijmy od początku. Chandler to prestiżowa szkoła z internatem dla niezwykle bogatych dzieciaków oraz tych, którzy szczęśliwie otrzymali stypendium. Szkole zależy na kształtowaniu postaw młodych obywateli, więc poza programem nauczania oferują szeroki wachlarz zajęć pozalekcyjnych, by każdy uczeń mógł znaleźć coś dla siebie. Jedną z ofert jest uczestnictwo w mitycznym niemalże Kręgu, warsztatach pisarskich, na które zostaje przyjęta jedynie garstka chętnych. Tym razem Krąg tworzy piątka nastolatków, pochodzących – wydawać by się mogło – z innych planet.

Mamy więc Beth z miasteczka, która jednak woli mieszkać na kampusie. Nie odnajduje się wśród bogatych dzieciaków, w sytuacjach stresowych wyrywa sobie włosy, dlatego spotkania Kręgu to dla niej nadzieja na znalezienie swojego miejsca w szkole. Pech chce, że do Kręgu dostaje się też Brunson, jej była współlokatorka, której za wszelką cenę chce unikać. Brunson za to uczy się życia dla samej siebie, ponieważ przez wiele lat zajmowała się chorą na raka matką, a także młodszą siostrą i domem. Kolejna jest Amanda Spencer, nazywana Spence, zakochana w teatrze nastolatka, która pragnie zrobić karierę filmową. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny, na kampusie jest traktowana niemalże jako bóstwo, a zależy jej głównie na odnalezieniu własnej drogi. Tego samego szuka Freddy, uzdolniony sportowiec zastanawiający się, czy skoki o tyczce nadal go pasjonują, a jednocześnie chcący udowodnić, że nie jest tylko osiłkiem. Ostatnią osobą w Kręgu jest Ramin, Irańczyk, który z powodu zakazanej miłości musiał opuścić swój kraj i teraz próbuje wtopić się w tło.

Jest to bardzo specyficzna grupa młodych osób, których na pierwszy rzut oka nie łączy nic, a dzieli wszystko. Nie sądziłam, że będą w stanie znaleźć wspólny język, lecz nauczycielka opiekująca się Kręgiem wymaga od nich spędzania razem czasu. Z każdym spotkaniem odkrywają, że coraz lepiej czują się w swoim towarzystwie i rodzi się między nimi przyjaźń. Zacieśnianie się więzi sprzyja dzieleniu się swoimi tajemnicami oraz poznawaniu mrocznych sekretów szkoły.

Podobała mi się niespieszna akcja powieści, co dla niektórych może być wadą. Historia rozwija się naturalnie, w spokojnym tempie i pozwala nam obserwować zmiany zachodzące w bohaterach. Mamy czas, by ich wszystkich poznać, ponieważ na początku bohaterowie mogą nam się jednak mylić. Każdy z nich jest inny, ma różne doświadczenia i wspomnienia wpływające na to, jakimi są teraz ludźmi. Do gustu przypadł mi również klimat lat 90., chwilami czułam się, jakbym oglądała film z tamtego okresu.

Najciekawszym wątkiem był dla mnie oczywiście Krąg – spotkania garstki ludzi, którzy lubią wyrażać się w pisaniu i interesują się literaturą. Podobały mi się sceny, gdy bohaterowie otoczeni górami książek pracowali nad swoimi tekstami albo omawiali swoje prace. Dużym plusem jest to, że opisywane spotkania nie były monotonne, bohaterowie musieli mierzyć się z różnymi tematami, sposobami tworzeniami czy uczyli się czerpać inspiracje z otoczenia lub własnych doświadczeń.

Powieść porusza także wiele trudnych tematów, dlatego uważam, że nieśpieszne tempo ma swoje uzasadnienie również za sprawą tego aspektu. Szkoła, która powinna być bezpiecznym miejscem, wcale taka nie jest – znęcanie się nad młodszymi uczniami jest na porządku dziennym, a niektórzy nauczyciele też nie są – mówiąc oględnie – godni zaufania i posady. Problemy zamiatane są pod dywan, a skrzywdzeni uczniowie albo uciszani, albo wydalani. Autor porusza te tematy z ogromnym wyczuciem i subtelnością. Czuję jednak pewien niedosyt, ponieważ Krąg, rozczarowany brakiem jakichkolwiek działań, decyduje się ujawnić niektóre szczegóły z życia szkoły, by poruszyć sumienia dyrekcji i uświadomić innych o skali problemu. W tym też momencie powieść właściwie się kończy, w epilogu otrzymujemy kilka zdań wyjaśnienia, lecz zabrakło rozwinięcia wątku oraz opisu losów bohaterów po ujawnieniu szkolnych tajemnic. Zakończenie nie jest satysfakcjonujące w moim odczuciu, ponieważ bohaterom poświęcono jedynie kilka ogólnych zdań, które wyglądają tak, jakby były spisane naprędce. Nie ma też postawienia kropki nad i, według mnie historia się po prostu rozmywa.

Choć motyw found family mi się spodobał, lektura o nawiązywaniu tak bliskiej relacji przez nastolatków sprawiała mi przyjemność i uważam, że ostatecznie świetnie się zgrali, mogli na sobie polegać, dbali o siebie nawzajem i byli faktycznie rodziną, to jednak bohaterowie nie do końca mnie przekonali. Mam wrażenie, że brakuje im charakteru, wymiarowości, są jacyś płascy, bez wyrazu. Coś tu nie zagrało. Nie budzili we mnie też większych emocji, współczułam im, ale jednocześnie nie potrafiłam się nimi naprawdę przejąć. A szkoda, bo na to zasługują.

Reasumując, Dziedzictwo Chandlera ma swoje plusy i minusy. Czegoś tej powieści zabrakło, by być naprawdę dobrą książką, ale nie uważam też, że to zły tytuł. Jest w porządku, myślę, że warto dać mu szansę, zwłaszcza jeśli lubicie motyw pisarski, found family albo dark academia. Polecam też przeczytać posłowie autora, z którego wynika, że historia powstała na podstawie jego doświadczeń.

autor: Abdi Nazemian

tytuł: Dziedzictwo Chandlera

przekład: Michał Zacharzewski

wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.

miejsce i data wydania: Warszawa 2023

liczba stron: 368

format: 145 × 210 mm

oprawa: miękka ze skrzydełkami

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %