Przeczytaliśmy

Gdzie się podziały tamte wspomnienia

Nie jestem sentymentalna, nie przepadam za nurtem pod wezwaniem „kiedyś to było”. Ale gdy czytam listy artystów, gdy poznaję niby codzienne, a jednak wyjątkowe słowa i sytuacje – odczuwam tęsknotę za czymś, czego nigdy osobiście nie zaznałam, a co było piękne i dobre.
Właśnie piękne, dobre, ważne, śmieszne, cenne, mądre i ciepłe są listy, które słali do siebie Stanisław Lem i Ewa Lipska. Prozaik i poetka. Obydwoje pracowali ze słowem, ze słów ich znamy, dzięki słowom cenimy. Ale za sprawą książki Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy ich słowa zyskują inny kontekst – bardziej osobisty, to na pewno. Nie dlatego, że bardziej szczery, niewymuszony, prawdziwy. Chodzi tu o intymność codzienności, której nie nadaje się tytułu, która nie dojrzała jeszcze do kart powieści czy tomiku wierszy.

Informacje wymieniane między Wiedniem i Krakowem rozpościerają się na całej rozległej skali ważności. Wybór listów, który prezentuje nam Wydawnictwo Literackie, pozwala czytelnikom poznać opinie artystów o twórczości własnej i adresata lub adresatki, życie w dwóch wielce różniących się miastach, mniejsze i większe dolegliwości zdrowotne, samopoczucie psa Protona, przygody motoryzacyjne czy uwagi o kulturze, społeczeństwie i polityce. Lem pisał o ukradkowym wyrzucaniu do kosza pism pornograficznych, które były mu potrzebne jako materiał naukowy do książki. Lipska pisała o szyciu męskich koszul nocnych z materiałów obiciowych, które akurat rzucili na rynek jesienią 1983 roku.

A ja czytałam o tym wszystkim i tematy listów – choć w zdecydowanej większości bardzo ciekawe – nie są chyba nawet najważniejszym elementem całej korespondencji. Czy rzecz dotyczy kiepskiej telewizji austriackiej, czy burej pogody w Krakowie, wszystko wchłania się znakomicie! Autorzy wciąż bawią się słowem i stylem – a to pisząc zmyślne wierszyki, a to naśmiewając się z cenzury czy różnych PRL-owskich ustaw, a to stylizując teksty na czytaną ówcześnie literaturę lub język urzędowy. Przyznaję, że pozaginałam mnóstwo rogów i podkreśliłam ołówkiem pół książki, żeby oznaczyć te perełki, i wcale nie czuję się jak wandal.

„Nabyte dla nas na Mikołaja żoną (ablativus instrumentalis) koszule made in Austria po pierwszym praniu wymagały poszukiwań mikroskopem wewnątrz pralki, gdyż się zbiegły. Na krasnale w sam raz” (s. 66-67).

„Piszę powieść o XXII wieku pt. Fiasko, treść odpowiada tytułowi, choć technologicznie tam Bardzo Wyżynne Wyżyny, alić piszę na maszynie kupionej ledwo 9 lat temu w Berlinie Z., kiedy tam byłem takim stypendystą, jak Pani była w pozaprzeszłym roku, i ta echt niemiecka maszyna się już rozpada, po prawicy mam tedy śrubokręt i drut, po lewicy sznurek i cążki, a taśmę kiedy niekiedy popycham palcem, pisząc o Komputerach Ostatecznej Generacji” (s. 71).

„Co słychać w komputerowym świecie Pana Tomasza? Ja sobie wczoraj kupiłam komput(er) wieloowocowy, ale był skwaśniały w programach fermentacyjnych i musiałam go wylać” (s. 84-85).

Pan Tomasz z ostatniego cytatu to syn Stanisława i Barbary Lemów – to on wybrał listy oraz rozmowy między ojcem i Ewą Lipską, z którą także sam korespondował podczas studiów w Princeton. Ta część książki jest interesująca przede wszystkim ze względu na opis amerykańskiego życia naukowego z perspektywy wschodnioeuropejskiej oraz reakcji mieszkanki Europy Wschodniej na owe doniesienia. Natomiast spośród trzech rozmów zamieszczonych w zbiorze najlepiej wspominam tę motoryzacyjną, wcześniej nigdzie niepublikowaną, a dla osób zaznajomionych z biografią Stanisława Lema rozwijającą znany już wcześniej, bardzo ważny wątek w życiu pisarza.

Czy trzeba być fanem twórczości Stanisława Lema lub Ewy Lipskiej, żeby czerpać przyjemność z książki Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy? Nie wydaje mi się. Ostatecznie jest to przecież zupełnie inne pisanie – odmienne tematy i style. Owszem, dowiadujemy się więcej o inspiracjach czy procesie twórczym. Z lektury będą jednak wielce zadowoleni także ci, których po prostu interesują relacje dotyczące niegdysiejszej codzienności – przekazane w barwny i przenikliwy sposób.


autorzy: Stanisław Lem, Ewa Lipska, Tomasz Lem

tytuł: Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy

wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

miejsce i rok wydania: Kraków 2018

liczba stron: 268

format: 130 × 205 mm

oprawa: twarda



O Stanisławie Lemie już pisałam na Z CYKLU: recenzując jego biografię oraz porównując Solaris z Traktatami o Manekinach Schulza. Znajdziecie u nas także dwa cykle poświęcone poezji: „Żywe słowa” i „Poezje nieoczywiste”.
Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %