Harry Potter i Niepotrzebna Kontynuacja
Twórcy sztuki (swoją drogą ciekawe, ile w tym zostało oryginalnego pomysłu Rowling) podjęli ryzykowną decyzję, aby wrócić do kontrowersyjnego motywu zmieniaczy czasu, przy czym starali się pokazać konsekwencje manipulacji przeszłością. I wyszliby z tego może nawet obronną ręką, gdyby nie wątpliwej jakości finalny „twist”, a także potraktowanie po macoszemu paru postaci drugoplanowych. Niektórych bohaterów wprowadzono jakby na siłę, chyba tylko po to, żeby zadowolić fanów, bo w całości mają do odegrania rolę co najwyżej epizodyczną. Nie sposób też niekiedy nie odnieść wrażenia, że nasi ukochani bohaterowie nie zachowują się do końca tak jak niegdyś, co można by do pewnego stopnia wyjaśnić latami, które upłynęły od wydarzeń z Insygniów Śmierci, jednak i tak koniec końców zrazi to co wierniejszych zwolenników siedmioksiągu. W rezultacie, chociaż taki na przykład Scorpius budzi niezwykłą jak na ród Malfoyów sympatię i momentalnie podbija serca czytelników (na jego nieco zbyt bromansową relację z Albusem spuśćmy łaskawie zasłonę milczenia), po zakończonej lekturze pozostaje mimo wszystko pewien niesmak, poczucie niezrealizowanego potencjału, świadomość, że po prostu dałoby się lepiej.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest rzecz zupełnie nietrafiona. Także potteromaniacy poczują chwilami na nowo dawny urok magicznego świata i z rozrzewnieniem powitają (albo z rozpaczą pożegnają) znajome sylwetki. Sęk w tym, że jest to opowieść zupełnie niepotrzebna, nie wnosząca do historii rodu Potterów praktycznie niczego wartościowego. Ot, szybka lektura na leniwy wieczór, której niekiedy nie sposób nie odłożyć na bok w geście nerdowskiej frustracji, a przez którą mimo to jakoś się brnie. Zupełnie inaczej prezentuje się zapewne na scenie, bo da się dostrzec tu i ówdzie przebłyski teatralnego kunsztu – być może perypetie bohaterów momentami lepiej sprawdzą się na deskach niż w słowie pisanym. Nie zmienia to jednak tego, że Harry Potter i Przeklęte Dziecko to pozycja co najwyżej średnia, aczkolwiek warto ją oczywiście ocenić już samemu.
Kiedy świat obiegła wieść, że powstanie kolejna część cyklu o młodym czarodzieju z blizną w kształcie błyskawicy, fani poczuli jednocześnie nadzieję oraz strach przed tym, jak może wyglądać kontynuacja historii. Kiedy okazało się, że będzie miała formę sztuki teatralnej, obawy jedynie się pogłębiły. Biorąc pod uwagę doniesienia o powstającym w tym samym czasie filmie z uniwersum Wizarding World (Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć) można było podejrzewać J.K. Rowling o – jakże często spotykany wśród uznanych autorów jednego cyklu – „skok na kasę”. Czy rzeczywiście z tym mamy do czynienia? Trudno stwierdzić, ale jedno jest pewne: to nie jest kontynuacja, na jaką zasługiwaliśmy.
tytuł: Harry Potter i Przeklęte Dziecko. Część pierwsza i druga
tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kłodzińska, Piotr Budkiewicz
wydawnictwo: Media Rodzina
miejsce i data wydania: Poznań 2016
liczba stron: 368
format: 205 × 135 mm
oprawa: miękka