Social Power

Jestem gruba – nie możesz mnie lubić

Dla niektórych ludzi dyskryminacja to tylko puste słowo. My, wyróżnieni wątpliwym zaszczytem jej doświadczania, możemy tym nielicznym jedynie zazdrościć. Dyskryminacja, mimo tego, co wmawiają nam media, pracodawcy, ludzie wokół, polega jednak nie tylko na zachowaniach rasistowskich i homofobicznych, chociaż to o nich najczęściej się mówi (taka moda?), ale również na dyskryminacji ludzi, którzy czują inaczej lub wyglądają inaczej (nawet wtedy, gdy po prostu odbiegają od standardowego kanonu piękna).
Jestem gruba. Od lat choruję hormonalnie. Specyfika moich schorzeń sprawia, że każda żywność o indeksie glikemicznym wyższym niż 70 natychmiast odkłada się w postaci tłuszczu. Żeby schudnąć kilka kilo, potrzebuję miesięcy na siłowni i ścisłej diety, która sprawia, że cały czas chodzę głodna. A i tak nie zawsze działa. Wystarczy odrobina stresu (niestety, ze względu na usposobienie towarzyszy mi on niemalże non stop i źle go znoszę), a organizm wychodzi z fazy ketozy i nie pomaga nawet dieta. Odpuściłam. Uznałam, że lepsze nawet krótkie życie (w najbardziej pesymistycznym scenariuszu), ale pozbawione narastającej codziennie irytacji. Rozwiązanie idealne? Nie całkiem. Ludzie lubią oceniać po wyglądzie…

Można by pomyśleć, że dyskryminują jedynie obcy. Życie byłoby dużo prostsze, gdyby tak to wyglądało. Niestety, mimo że temat wciąż jest tabu, wykluczenie najbardziej boli, kiedy doświadczamy go od osób nam najbliższych – od rodziny, chłopaka, dzieci, nawet przyjaciół…

Jeśli nie mieścisz się w standardowym kanonie piękna, choćbyś był najinteligentniejszym człowiekiem na świecie, najmilszym i najciekawszym – twoje szanse na zdobycie miłości życia są niewielkie, a nawet jeśli ci się uda, po drodze dostaniesz w zamian za swoją miłość i otwartość mnóstwo gówna i kłamstw… Przesadzam? Pewnie odbieram to bardzo osobiście, ale ciężko, żeby autor nie czerpał z własnych doświadczeń.

Społeczeństwo patrzy na grubych ludzi w najlepszym przypadku z politowaniem, a w najgorszym z pogardą. Czy spotykają się ze współczuciem i zrozumieniem? Najczęściej od innych grubasów. Z czego to wynika? Postrzega się nas jako osoby słabe psychicznie, traktuje na równi z uzależnionymi od narkotyków i często uważa za obleśnych. Nie twierdzę, że nie ma w tym ziarna prawdy. Ale czy palaczy wyklucza się z towarzystwa, dlatego że są uzależnieni?

Otyłość najczęściej wynika z dwóch czynników, które mogą się ze sobą swobodnie łączyć i przeplatać lub występować osobno. Każdy jest poważny i bardzo trudny do wykluczenia (wyleczenia). Jednym są choroby autoimmunologiczne, a drugim psychosomatyczne.

Schorzenia takie jak niedoczynność tarczycy, PCOS, insulinooporność i inne choroby genetyczne sprzyjają tyciu, a czasem wręcz uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Śmiejecie się z memów, na których grubasek twierdzi, że inni jedzą fast foody i słodycze i wyglądają jak modelki i modele, a on tyje po liściu sałaty? Sprawa przestaje być zabawna, kiedy doświadczycie na własnej skórze, że wystarczy zjeść banana dziennie, aby zaburzyć ketozę organizmu i regularnie tyć. Oczywiście najczęściej nie jest to wina banana. Jednakże wystarczy owoc o wysokim indeksie glikemicznym, żeby wyrzut insuliny spowodował u chorego napad głodu, w którym, owszem, często dużą rolę odgrywa czynnik psychiczny. Zwłaszcza osoby cierpiące na insulinooporność zmagają się z zadaniem dla innych ludzi banalnym – zrzuceniem chociaż kilku kilogramów. Każdy się kiedyś odchudzał – jasne. Ale uwierzcie mi, że jeżeli nie jesteście insulinooporni, nie wiecie, co to znaczy bezsilność w tej sprawie.

Kwestią drugą, wcale nie łatwiejszą w leczeniu, są schorzenia psychosomatyczne takie jak żarłoczność psychiczna. Niewiele osób wie, że coś takiego istnieje. Siedzicie w kinie obok faceta, który przez dwie godziny seansu pochłania waszą dzienną porcję kalorii pomnożoną przez dwa i myślicie sobie, jakie to obrzydliwe i irytujące jednocześnie. Zgadzam się z tym. Jednak ten grubas obok was prawdopodobnie przyszedł tu, żeby oderwać się od problemów, które go spotkały, i zabrał ze sobą kilogramy jedzenia, aby w ciemności z mniejszymi wyrzutami sumienia pochłonąć je przy obcych ludziach. I chociaż chorzy starają się zazwyczaj, żeby nikt nie widział objawów ich choroby, łatwo jest rozpoznać jej skutki u ludzi wokół, a zdarza się i tak – jak w przypadku tego mężczyzny – że dowody mamy przed oczami. Skąd się to bierze?

Osoby cierpiące na żarłoczność psychiczną podobne są do bulimików (pojęcia te zresztą bywają mylone i zestawiane ze sobą, nie zawsze słusznie), jednakże ich objadanie się nie zostaje zakończone wymiotowaniem. To powoduje tycie i rozpoczyna bieg zamkniętego kręgu, który prowadzi od depresji do kolejnego objadania się. Przyczyną żarłoczności psychicznej bywa oczywiście brak równowagi chemicznej w mózgu. Najczęściej jednak leki niewiele dają, ponieważ bezpośrednie powody tkwią w życiu osób chorych i w ich pojmowaniu rzeczywistości – mogą to być smutek, poczucie wykluczenia, porażki życiowej, brak miłości, akceptacji ze strony bliskich, niska samoocena…

Wszystko to sprawia, że osoba chora szuka pocieszenia w jedzeniu. Pożywienie (zwłaszcza słodkie czy tłuste) powoduje wyrzut hormonów szczęścia, ponieważ nasz mózg nagradza nas za dostarczanie mu dużych zapasów energii (tak przecież działają nasze mechanizmy przetrwania nabyte w toku ewolucji), a więc praktycznie dostarczamy sobie w ten sposób odrobiny szczęścia, którego nie mamy w codziennym życiu. Jednak szczęście to nie jest tak trwałe jak to, które dają nam dotyk i wsparcie drugiego człowieka. Chwilę zatem po pierwszym obżarstwie musi nastąpić kolejne. Koło się zamyka…

Ludzie otyli nie są obrzydliwi, głupi ani w żaden inny sposób gorsi. Często, ośmielę się nawet powiedzieć, że zawsze, są po prostu chorzy. A przecież cierpiących na choroby od grypy po raka się wspiera. Powstał zresztą narodowy program opieki nad osobami chorymi. W wielu krajach funkcjonuje coś takiego. Z wyjątkiem społeczności takich jak starożytna Sparta ludzie chorzy i niepełnosprawni otaczani są opieką, współczuje się im. Czym różnią się od nich ci, którzy cierpią na otyłość (sklasyfikowaną przez WHO jako choroba właśnie)?

Otóż cierpi poczucie estetyki. Cierpi biedny szczupły człowiek, który chciałby oglądać tylko innych szczupłych ludzi wokół siebie. Ale wiecie co? My też mamy prawo do życia i miłości… Przynajmniej w teorii, bo w praktyce myślimy często, że na miłość i odrobinę zrozumienia musimy sobie dopiero zasłużyć.

Obecnie panuje silniejszy niż kiedykolwiek w dziejach ludzkości kult piękna – wzmacniany codziennie przez media obraz tego, jaki powinien być człowiek, żeby w ogóle był wart uwagi i godny poznania. Przestało się liczyć ważne niegdyś piękno wewnętrzne – dobroć, mądrość, inteligencja. Wspiera się głupotę ubraną w kostium klauna oraz piękno oblekające pustkę. Tak jest łatwiej, tak jest przyjemniej…

Wśród najczęstszych form dyskryminacji dotykających grubasów znajdują się dyskryminacja w pracy oraz w rodzinie. Pracodawca wybierze raczej głupszą, ale ładniejszą kandydatkę, rodzina na każdym spotkaniu będzie wypytywać, kiedy wreszcie schudniesz, aż w końcu usłyszysz złotą radę „po prostu jedz mniej”. Wszyscy wokół staną się dietetykami i lekarzami. Czy jest to przywara Polaków, jak powszechnie się sądzi? Tego nie wiem.

Nie masz prawa założyć leginsów i czuć się komfortowo. Jesteś za gruby – nie wypada.

Nie masz prawa swobodnie zjeść pizzy z przyjaciółmi, bo wszyscy wokół patrzą i zastanawiają się, jak można, będąc tak tłustym, jeszcze jeść pizzę. Jesteś za gruby – nie wypada.

Nie masz prawa być zakochany, bo miłość ze strony takiego grubasa to groteska – nie można pokazać jej w komedii romantycznej. Jesteś za gruby – nie wypada.

Nie masz prawa potańczyć na imprezie, bo ciało nieestetycznie się trzęsie, założyć kostiumu kąpielowego na plaży, ubrać się w krótkie spodnie w gorący dzień. Jesteś za gruby – nie wypada.

Nie licz też na to, że ludzie będą dla ciebie tak samo mili, będziesz dla nich tak samo atrakcyjnym rozmówcą jak osoby piękne i szczupłe. Jesteś za gruby – nie wypada.

Oczywiście, po jakimś czasie trafią ci się ludzie, którzy poznają się na pustocie obleczonej w piękno zewnętrzne i z braku laku zwrócą się do ciebie. Potem zaskoczeni zostaną twoimi przyjaciółmi. Takich ludzi jest jednak garstka. Świat ocenia nas jednak mimo wszystko bardzo powierzchownie. Oczywiście, to uogólnienie może wydać się niektórym krzywdzące. Są wyjątki od reguły. Ale póki sytuacja nie ulegnie zmianie o 180 stopni i to dyskryminacja z powodu wagi nie stanie się wyjątkiem od reguły, dopóty będę wściekła na zasady czy raczej brak zasad, którymi kieruje się nasza cywilizacja…

Filologia klasyczna i ćwierćwiecze – na koncie. Podróże i własne książki – w planach. Kanał literacki, kino oraz dobre jedzenie – na co dzień.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %