Magia prawdziwej (?) miłości
Historia
stara jak świat: chłopak kocha dziewczynę i jest w stanie zrobić dla niej
wszystko, nieważne, czy chodzi o odbiór trawki na imprezę, czy obudzenie ze snu
spowodowanego klątwą. Tylko co, jeśli to uczucie zupełnie nieodwzajemnione, a ukochana
zaślepionego biedaka zwyczajnie wykorzystuje?
Zbyt
często w popkulturze pokazuje się nam wyidealizowane oblicze młodzieńczej
miłości. Sterylnie czyste, piękne, wprost magiczne. Sielski obrazek, o którym
warto marzyć, cel, do którego warto dążyć. A przecież w życiu wcale to tak nie
wygląda, nie każda wybranka serca okazuje się tą jedyną, nie każdy związek jest
jak z bajki. I dlatego nowa wersja klasycznej historii, proponowana w piątym
numerze komiksu Tedesco i Tylera, wypada na tle pozostałych zdecydowanie
najlepiej. Autorzy w przypływie twórczego geniuszu dokonują demitologizacji
elementu – koniecznego, zdałoby się, do szczęśliwego zakończenia – korzystając
przy tym z bodaj najsłynniejszej opowieści: dziejów Śpiącej Królewny.Chyba
wszyscy znamy ją bardzo dobrze. Tym razem jednak rolę złej czarownicy
Maleficent (tak wyrazistego czarnego charakteru z filmu Disneya) zmarginalizowano,
jakkolwiek scena jej pojawienia się na chrzcinach księżniczki Aurory pozostaje
w pamięci dzięki naprawdę ciekawej reinterpretacji postaci. Ogólnie rzecz
biorąc, zeszyt wyróżnia się także graficznie: świetnie łączy baśniową umowność
oraz uderzającą makabrę, znakomicie buduje klimat. Jest to możliwe dzięki
położeniu nacisku na motyw klątwy, straszliwszej niż w oryginale, którą może
zdjąć jedynie pocałunek prawdziwej miłości. Postawione zostaje w tym miejscu
pytanie, jakie konsekwencje może mieć jednostronna natura uczucia (czy też jego nietrwałość,
charakterystyczna dla tego wieku), a wizerunek stereotypowego dziewczęcia w
opałach staje się daleki od ideału. W rezultacie otrzymujemy zakończenie o
wiele bardziej mroczne i pesymistyczne, niż można by sobie wyobrazić. Nic, tylko
przyklasnąć odwadze autorów w podejściu do tak hołubionego materiału
źródłowego.Istotne
zmiany zaszły również w konstrukcji współczesnej klamry fabularnej. Tym razem
nie tylko protagonista, zadurzony w szkolnej piękności, wyciąga lekcję z opowieści przeczytanej
w pozyskanej przypadkiem książce, lecz także czytelnicy mogą się wreszcie
upewnić, jaką rolę w cyklu odgrywa czarnowłosa wykładowczyni w okularach.
Wszystko składa się w jedną, logiczną całość, zaczyna się również powoli
wyłaniać większy obraz. Tylko tak dalej!Grimm Fairy Tales w końcu staje się
komiksem wewnętrznie spójnym, odkrywczym i angażującym. Twórcy podejmują
odważne decyzje, utrzymano wysoki poziom warstwy wizualnej. Nawet w okładce,
jakby dopełniającej dzieła, artysta nie sięga po nachalny erotyzm i operuje subtelną metaforyką baśniowości. Dokonanie tria Tedesco–Tyler–Toledo
autentycznie może się podobać. Pozostaje trzymać kciuki za to, że cały progres
nie pójdzie na marne, a zdarzenia na większą skalę będą miały miejsce już
niebawem.
autor: Ralph Tedesco, Joe Tyler (scenariusz), John Toledo (rysunek)
tytuł: Grimm Fairy Tales
#05
przekład: Aaron Welman
wydawnictwo: Okami
miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
liczba stron: 24
format: 170×260 mm
oprawa: miękka