Młode wilki 6. Najciekawsze okazy
Portal rapowy
Popkiller już od 2011 roku organizuje swoją akcję Młode Wilki i za każdym razem
wzbudza tym zainteresowanie środowiska muzycznego. Niekiedy wybory młodych
muzyków irytują oczywistością, bywa też, że powodują niesmak, który potem
zmienia się w podziw. Tym razem było podobnie.
Cel akcji Młode Wilki
od początku wzbudzał kontrowersje wśród słuchaczy. Jedni uważają ją za szansę
dla zabłyśnięcia dla najlepszych raperów z podziemia, inni – za przekrojówkę
sceny w danym momencie, inni jeszcze – za draft dla tych nieznanych. A Popkiller konsekwentnie z każdej odsłony
robi niezłą mieszankę. No bo jak inaczej określić edycję, w której Reto i
Bedoes, najgłośniejsze rapowe ksywki roku 2017, spotykają się z Duchem, Pawłem
Bokunem i Tyminem? Młode Wilki 6 są pod tym względem chyba najrówniejsze –
zaraz obok Młodych Wilków 4: wtedy tylko NieznanyKlarenz był w momencie
premiery naprawdę nieznany (no, może jeszcze Wac Toja), a dzisiaj mamy dwie
potencjalne (czy przy milionach wyświetleń przy wielu kawałkach można jeszcze
tak o nich mówić?) gwiazdy: Zeamsone i White2115, a trzeci w kolejce do tego
tytułu jest Jan-rapowanie.
Ale nie samymi ksywkami akcja żyje: najgłośniejsze zazwyczaj firmowe już posse-cuty i albumy kompilacyjne. A tu z poziomem już bywa różnie. Niektórym nie podejdzie bit (Dejan w Młodych Wilkach 2), inni są na tyle odmienni, że spotykają się z niezrozumieniem (Bisz!, Wac Toja), a wielu też po prostu ginie w tłumie, o co nietrudno, gdy w jednym kawałku przewija się kilkunastu raperów. W tym roku organizatorzy chyba postanowili trochę temu zapobiec i rozbili ekipę na dwie grupy, a następnie wydali dwa posse cuty zamiast jednego. Czy wyszło im to na dobre? Według mnie tak, bo pozwoliło bardziej dopasować się do bitu, co pomaga raperom takim jak Kamil Pivot lub Zero rozwinąć skrzydła.
Jako że w Szorstkiej egzotyce staram się
koncentrować na tym, co ciekawe i niszowe, to akcja Popkillera od zawsze była
dla mnie bardzo pomocna. Warto przybliżyć większemu gronu słuchaczy kilka
ciekawych postaci z tej edycji Młodych Wilków, które raczej nie zdobędą takiego
rozgłosu, na jaki mogą liczyć wspomniane wcześniej wschodzące gwiazdy, które
albo mają kontrakty w dużych wytwórniach, albo w ogóle ich nie potrzebują.
Zacznijmy od Zera.
Niegdyś znany
jako ZeroCool,
reprezentuje front Hashashins, który współzałożył. Debiutował płytą o tym samym
tytule wydaną w 2015 r. z Deysem i od tamtej pory jego stylistyka niewiele się
zmieniła. Zimne, nowoczesne podkłady, skomplikowane i nieoczywiste teksty, z
których przebija się wykształcenie (Zero jest doktorantem filozofii) i
erudycja. Może i Zero nie ma wielu flow, może i te, które ma, nie porywają za bardzo, ale warto się przysłuchać i
pojechać do Nascar Inn,
bo to raper o wyjątkowym pomyśle na siebie.
Drugi młody wilk
godny polecenia jest trochę bardziej oczywisty. Zrobił małe zamieszanie w
zeszłym roku, gdy wrócił po długiej przerwie i własnym sumptem wydał płytę Tato Hemingway.
Kamil Pivot,
bo o nim mowa, to niemal zupełne przeciwieństwo Zera – nagrywa kawałki ciepłe,
klasyczne i przyjemne, a do tego jego ojcowska perspektywa potrafi być
zajmująca i interesująca, co zdarza się wcale nie tak często (o czym można się
przekonać na polskiej scenie hiphopowej). Stanowił chyba największe zaskoczenie
tegorocznej edycji, bo oprócz płyty wydał tylko numery, które można policzyć na
palcach jednej ręki. Właściwie to żyje w poprzedniej rapowej epoce, co nie
dziwi, bo od najmłodszego wilka jest starszy o… 15 lat. Warto przekonać się,
co taki raper ma do zaoferowania, bo nie bez powodu znalazł się na tegorocznym
Open’erze.
Mój trzeci wybór
to znów młody raper, który dopiero rozwija skrzydła, a którego znakiem
rozpoznawczym jest… wada wymowy.
No, może
przesadziłem, ale sam fakt, że ktoś, kto nie wymawia „r”, został wybrany w
takiej akcji, świadczy o jego umiejętnościach. Numer Barto’cuta12 ze składanki dość różni się od tego, co wcześniej prezentował, czyli
unikatowego połączenia stylu starej i nowej szkoły znanego z albumu Rookie wydanego w podziemnej wytwórni LekterRecords i sugeruje
zwrot twórczości w stronę brzmień nowoczesnych. Ale jak mu się znudzą, to
pewnie zrobi sobie inne – w końcu jest również producentem i tworzy wszystkie
swoje podkłady. Niedługo ma ukazać się jego nowa płyta, Piruet, wydana już na własną rękę. Pozostaje tylko czekać, bo każda
jego produkcja jest niesamowicie stylowa.
Powtórzę jeszcze tylko, że to nie wszyscy ciekawi zawodnicy,
którzy pojawili się w tegorocznej edycji Młodych Wilków. Zachęcam do
sprawdzenia całego albumu kompilacyjnego, a jeśli ktoś ma ochotę na więcej,
odsyłam do poprzednich edycji. Można tam znaleźć prawdziwe perły.
Polub Z CYKLU na Facebooku, żeby wiedzieć, kiedy
ukaże się kolejny tekst (o, tutaj).
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawdzić też nasze pozostałe ciekawe
artykuły, na przykład recenzję książki o nicnierobieniu.