Przeczytaliśmy

Zwyczajny redaktor inicjujący

Choć blurb na okładce Mojej osoby sugeruje lekturę obfitą w łatwo przyswajalne, pożywne heheszki, to heheszkowo, chłopcy i dziewczęta, wcale nie jest. Są za to zaglądanie w rozwartą paszczę kapitalizmu, badanie toksycznej męskości, choroba, korwinizm i wyznania smutne jak tona węgla.

Ale nieświadomi takiej zawartości mogli być tylko ci, którzy z pisarstwem Łukasza Najdera nie mieli nigdy do czynienia. A takich osób coraz mniej. Przybywa za to neofickich wyznawców autora. Jest on bowiem jednym z najpopularniejszych polskich twórców internetowej prozy rozproszonej. Na jego mikroteksty, tycie narracje i nanorefleksje bez trudu natkniemy się niemal na każdej platformie społecznościowej, nie wspominając już o bogatych złożach bloga Pocztówki z paranoi, gdzie od 2010 do 2014 roku (jak wskazuje data ostatniego wpisu) Najder zamieścił coś około dwustu notatkonamysłów. Sporą część tych tekstów, bujnie porastających worldwide web, zebrano w wydanym jako e-book zbiorze Transmisje. Największe uznanie Najder zapewnił sobie jednak dzięki felietonom. I ten właśnie gatunek (choć w podtytule jak byk stoją „eseje”) wypełnia Moją osobę.

Pięć felietonów wymienionych w spisie treści wiele osób znać będzie z Dwutygodnika, który tę książkę włączył do swojej serii wydawniczej (współwydawanej przez Czarne). Uważnym czytelnikom nieobce będą również dwa artykuły, które ukazały się w magazynie „Pismo”. Absolutni ultrasi Najdera doszukają się zaś fragmentów ze wspomnianego powyżej bloga. Reszta tekstów powstała specjalnie na potrzeby książki lub bez okazji. Ale o wiele ważniejsze niż to, które z nich były już publikowane, a które nie, są ich dobór i zestawienie. Łączą się one bowiem w zwartą, quasi-biograficzną opowieść startującą w chwili narodzin autora i dążącą – no, oczywiście – nie do schyłkowo-przedśmiertnych podsumowań, lecz do okresu dojrzałości gotowej przepracowywać traumy. Zarówno osobiste, jak i społeczne.

Sztywnego podziału między tymi dwiema perspektywami oczywiście nie ma. Makro splata się i krzyżuje z mikro, JA nieustannie komentuje MY. Historia o ojcu przekształca się więc w rozliczanie patriarchatu, wspomnienie dźwięków PRL-u jest punktem wyjścia do rozważań o obecnym zanieczyszczeniu hałasem, a kazusy Williama „D-Fens” Fostera i Adasia Miauczyńskiego wskazują na marzenia o retrotopiach snute przez wkurwionych czterdziestolatków. Nawet sekcja zwłok ośrodka wypoczynkowego pod Głownem staje się nagle refleksją na temat transformacji ustrojowej.

Najder siłą rzeczy staje się raz bohaterem, raz narratorem całej tej historii pociętej na felietony. Niezależnie jednak od pozycji, z psychoanalitycznym zacięciem szuka wspólnego mianownika dla wszystkich poruszanych przez siebie tematów. Zależy mu na wykazaniu w nich prawidłowości, na odkryciu czynnika odpowiedzialnego za wszelkie nasze fakapy, nerwice, konsumenckie i zawodowe kompulsje, na zlokalizowaniu punktu stycznego spraw pozornie tak odległych, jak jego stany lękowe i bezczelna celebrytoza Kuby Wojewódzkiego.

Znajduje, a raczej czyni widzialnym to, co dla polskiego (i nie tylko) homo postmodernicusa jest przezroczyste – kapitalizm w najbardziej nasterydowanej wersji, który wciśnięto nam nie tylko jako system otoczony nimbem wolności i brokatowego dobrobytu, ale także system JEDYNY MOŻLIWY. Katalog patologii tego modelu gospodarczego jest obszerny, lecz autor to nie prokurator i nie tworzy aktu oskarżenia. Jest tylko zwyklasem, który tak jak my prokrastynuje, kupuje w IKEI i spędza wczasy pod Toruniem.

Jedyne, co go od nas odróżnia, to to, że został przez jakąś siłę wyższą obdarowany supermocą erudycji i wnikliwości, by mógł, notabene swoją osobą, zaświadczyć o wadzie ukrytej w powtarzanym niczym mantra twierdzeniu kapłanów neoliberalizmu: „Sam odpowiadasz za swoje sukcesy i porażki”. Autorowi kiedyś po prostu otworzyły się oczy i zobaczył, że zamiast wywierać presję na możnych, winnych naszej sytuacji szukamy wśród sąsiadów, co srają psem pod oknem. Zamiast wymagać systemowych rozwiązań zmniejszających nierówności społeczne, romansujemy z poglądami Korwina-krUla. Zamiast pochylać się nad powszechnością chorób psychicznych, śmiejemy się z „kosmitów” z talent show.

Moja osoba to zwiedzanie z przewodnikiem wszystkich fikcji maskujących rzeczywistość. Jest to wycieczka niezbyt radosna. Szczególnie dla kogoś (jakiego kogoś? Dla całej rzeszy!), kto podobnie jak autor, wieziony kibitką na Kamczatkę rynku pracy, na własnym tyłku doświadczył wertepów drogi życiowego przegrywu. Lecz na końcu, wysiadając z żółtej ciuchci o nazwie Moja osoba, jesteśmy bogatsi o cenne doświadczenie. Jeśli nie całkiem zmieniające nasze nastawienie do świata, to przynajmniej korygujące jego postrzeganie.

Cytując Žižka: „And so on, and so on”. Mógłbym pisać dalej, ale byłoby to głównie parafrazowanie tego, co już o tej książce powiedziałem. Zresztą czuję, że zbliżam się do granicy, za którą elokwencja zmienia się w grafomanię. Poza tym żadna recenzja nie odda stylu autora. Powiem tylko, że tak jak cudownie chrupiące kółeczka Nestlé Cheerios z pełnego ziarna oblane są złocistym miodem, tak autor każdą myśl ubiera w najodpowiedniejsze słowa. Najlepiej więc sami sięgnijcie po Moją osobę i zanurkujcie w przemyśleniach Łukasza Najdera. Zobaczcie, jak wygląda życie widziane oczami zwyczajnego redaktora inicjującego ze Zgierza. W jego refleksjach jest sporo prawdy, a prawda, jak wiadomo, Was wyzwoli.


autor: Łukasz Najder
tytuł: Moja osoba. Eseje i przygody
wydawnictwo: Czarne
seria: Dwutygodnik.com
miejsce i data wydania: Wołowiec 2020
liczba stron: 224
format: 155 × 250
okładka: miękka ze skrzydełkami

warto przeczytać

Zajrzyjcie też do innych recenzji na Z CYKLU.pl. Magda Pawłowska zmierzyła się z inną książką z kategorii namysły & refleksje. Przeczytajcie jej recenzję Zwierzeń popkulturalnych Zwierza Popkulturalnego, czyli Katarzyny Czajki-Kominiarczuk.

O tym, co fejkowe, wydumane, nieprawdziwe i ze wszech miar szkodliwe, pisze w swojej książce Światy równoległe Łukasz Lamża. Tę pozycję zrecenzowała dla Was Magda Kuczera.

Natomiast Ania Kuksinowicz zmierzyła się z kolejną pozycją z listy stu tytułów, które warto znać. Przeczytajcie o jej wrażeniach po lekturze Strażników Alana Moore’a z rysunkami Dave’a Gibbonsa.

(Ur. 1991) Poeta, prozaik, felietonista. Wzrost - 176 cm. Szczupły. Oczy koloru szarozielonego. Bez nałogów i obciążeń finansowych. Jego ulubiona liczba to 100000000. W przyszłości chce zostać samolotem.

    2 Comments

    1. […] O kapitalizmie, Adasiu Miauczyńskim, zawodowych celebrytach i życiu po prostu rozmawiam z Łukaszem Najderem, autorem zbioru Moja osoba. Eseje i przygody. […]

    2. […] O kapitalizmie, Adasiu Miauczyńskim, zawodowych celebrytach i życiu po prostu rozmawiam z Łukaszem Najderem, autorem zbioru Moja osoba. Eseje i przygody. […]

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %