PrzeczytaliśmyRecenzje

Nie ma dymu bez rozmowy

Rysunki, fotografie, słowa, piosenki, muzyka, faktura, zapach – czy te wrażenia oddziałujące na wszystkie zmysły można zmieścić w jednej formie, jednym utworze? Jeśli tylko dobrze przemyśli się koncepcję, wybierze odpowiednie medium, zaangażuje utalentowanych ludzi – wszystko jest do zrobienia. A najlepszym tego przykładem wydany przez Kulturę Gniewu i Karrot Komando wywiad graficzny Dym.
Wywiad graficzny – co to w ogóle za zwierzę? Jest to gatunek raczej mało eksploatowany, chociaż możliwy do wykonania w wielu wersjach. Dzieło Flinta i Podolca ma słowo „wywiad” w podtytule i na pewno właśnie wywiad był główną formą zbierania materiału. Ale jeśli spodziewacie się struktury pytanie – odpowiedź czy zobrazowania komiksowymi rysunkami samego aktu rozmowy oraz jej treści, to Dym na pewno pozytywnie was zaskoczy. Mamy tu bowiem raczej do czynienia z dziennikarstwem artystycznym, przełamywaniem ram gatunkowych i tworzeniem zupełnie nowej jakości. Na kartach komiksu o samym wywiadzie przypomina odbiorcy tylko kilka kadrów przerywników. Całość sprawia wrażenie czegoś na kształt graficznej biografii, chociaż zdecydowanie trafniej byłoby ją określić jako piękną, liryczną opowieść o życiu, muzyce, mieście.

Wiele swoich zalet Dym na pewno zawdzięcza wyjątkowemu bohaterowi. To w końcu jego historia, jego słowa. Pablopavo jako muzyk ma do przedstawienia wiele interesujących faktów ze świata polskiej muzyki alternatywnej, ale nawet bardziej zajmujące są jego prywatne perypetie jako artysty, który poszukuje adekwatnego środka wyrazu, rozwija się, zmienia, a przede wszystkim tworzy, czyli przekształca rzeczywistość wokół (przeżyte emocje, podsłuchane rozmowy, podpatrzone sceny) w piosenki wykonywane potem przed publicznością. Tego pilnie obserwowanego życia jest w komiksie bardzo dużo, dlatego dostajemy nie tylko dawkę spostrzeżeń czysto muzycznych, lecz także tych typowo osiedlowych, miejskich – nie sposób z Dymu wykroić Warszawy, nawet jeśli zabierzemy się do tego z chirurgiczną precyzją.

Nie byłoby możliwe mówienie o świetnie wykorzystanym potencjale komiksu – a autorzy Dymu poradzili sobie z tą formą wyśmienicie – gdyby nie fenomenalna praca Marcina Podolca. Strona graficzna, z pięknymi rysunkami i ciekawą kolorystyką, to doskonale dopasowana druga połówka jabłka. Ilustracje stanowią w tym komiksie pomysłową interpretację piosenek Pablopavo, są unaocznieniem jego historii, ale też równoprawnym ze słowem narzędziem prowadzącym narrację. To komiksowe tygryski lubią najbardziej: wszystkie elementy, wszystkie poziomy ze sobą współgrają, nie dublują się, ale dopełniają i przenikają. Kreska przypomina nieco znany już styl z Fugazi, tutaj jednak została zróżnicowana fabularnie, wzbogacona fragmentami mroczniejszymi, ciemnymi, nabazgrolonymi. Jest to kolejny argument świadczący o solidnym dopracowaniu pomysłu na komiks.

Dużym plusem i fajnym doświadczeniem dla odbiorcy jest także wspomniane już odziaływanie na wiele zmysłów równocześnie. Wzrok, rzecz jasna, odgrywa tutaj pierwszorzędną rolę, ale nie ma monopolu na chwyty pobudzające wyobraźnię. Dym wybrzmiewa także muzyką, i to nie tylko dzięki płycie z piosenkami dołączonej do komiksu zamówionego w przedsprzedaży. Okazuje się bowiem, że melodię można także narysować i grafiki przedstawiające Pablopavo zatopionego w dźwiękach są tego doskonałym przykładem. Ilustracje Marcina Podolca oraz zamieszczone przed każdym rozdziałem fotografie podrażniają także co wrażliwsze nosy. Tytuł komiksu nie wziął się przecież z niczego i dym papierosowy to niemal osobny bohater historii – na tyle przekonujący, że przerwy na dymka na balkonie stały się koniecznym przerywnikiem podczas lektury. A to daje nam kolejne wrażenia, tym razem smakowe. Dorzućmy jeszcze zmysł dotyku aktywujący się podczas trzymania w dłoniach matowej okładki i przewracania kolejnych stron – i tak oto mamy komplet doznań sensualnych.

Ostatecznie Dym to wysokiej klasy publikacja, która jednak nie wymaga elitarnego, wyspecjalizowanego odbiorcy. Nie trzeba być wielkim koneserem komiksów, bo sam temat jest przyciągający. Nie trzeba znać się na muzyce czy być fanem Pablopavo, bo historia jest bardzo uniwersalna. Wystarczy wrażliwość na sztukę i wyczulony chociaż jeden z pięciu zmysłów.

   

autorzy: Marcin „Flint” Węcławek (scenariusz), Marcin Podolec (rysunek)

tytuł: Dym. Pablopavo. Wywiad graficzny

wydawnictwo: Kultura Gniewu, Karrot Komando

miejsce i data wydania: Warszawa 2016

liczba stron: 192

format: 165 × 230 mm

druk: kolorowy

oprawa: miękka ze skrzydełkami


Wywiad z Marcinem Flintem do przeczytania tutaj.
Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %