Seks, rosół i pieluchy
Dzisiaj – osiem lat po ukończeniu liceum – nadał pozostaję pod urokiem tego tajemniczego misterium, które niezaprzeczalnie zmienia człowieka i wstrząsa jego światem od podstaw. Misterium, którym od dziś chciałabym się z Wami dzielić, poczynając od mojego najnowszego warszawskiego odkrycia, jakim jest Teatr Młyn.
Teatr ten istnieje od roku 2007 na warszawskiej starówce jako część Fundacji Artystycznej Młyn. Położony w wąskiej, mało uczęszczanej uliczce cechuje się przede wszystkim kameralnością i szczególnym nastrojem. Do sali należy wspiąć się po licznych schodach, a przy drzwiach czeka uśmiechnięta bileterka. Po kilku minutach gasną światła i zaczyna się spektakl…
Wokół ciemność, a z ciemności zaczynają dobiegać naszych uszu głosy milusińskich. Najmłodsi rozmawiają o tym, skąd się biorą dzieci. Śmiechy, żarty i maluchy święcie przekonane o tym, że tatuś i mama byli razem w ciąży, wprawiają od razu w pozytywny nastrój. Potem zapalają się światła, a na scenie pojawia się aktorski kwartet i muzyk zasiadający za keyboardem. Zaczyna się musical Seks, rosół i pieluchy.
W ciągu szybko mijającej godziny Jarosław Boberek, dwie siostry Fijewskie (Agata i Zuzanna) oraz Mikołaj Tabako przy akompaniamencie Igora Przebindowskiego raczą nas doskonałym spektaklem na temat rodzicielstwa. Teksty autorstwa Natalii Fijewskiej zachwycają doskonałym rytmem i doborem słów, które razem tworzą harmonijną mieszankę wpadającą w ucho. Doskonała gra i świetny wokal Agaty Fijewskiej wybija się na pierwszy plan, ale tym, co zostawia widza z szerokim uśmiechem na twarzy, jest treść perfekcyjnie oddająca rzeczywistość.
Na scenie pojawiają się kolejno matki przygniecione ciężarem swoich ról. Najpierw oglądamy kobietę w ciąży, narzekającą, że jej macica stanowi przedmiot publicznego zainteresowania. Później razem z bohaterkami przechodzimy kolejne stadia, które znieść musi każda matka: kupki niemowlęce będące centrum wszechświata, potajemny seks na kuchennym blacie z powodu zajętej sypialni, strach o przyszłość naszego małego potwora czy też spowodowana zmęczeniem i zawiedzionymi ambicjami chęć zamieszkania w katalogu Ikei. Całość tworzy doskonałą mieszankę, która pozwala nam śmiać się z nas samych i naszego rodzicielstwa, a jednocześnie zdystansować się do codzienności.
Zakończenie natomiast, mimo komicznego wydźwięku, wzruszy najtwardsze nawet serca i sprawi, że z chęcią wrócimy do naszych pociech, ich kupek i naszego niezmiennego strachu, co wyrośnie z tych małych i nie zawsze wdzięcznych potworów.
Zdecydowanie warto się wybrać na ten spektakl i przekonać się, że każda z nas przeżywa rodzicielstwo dokładnie tak samo i nie zamieniłaby bycia matką na nic innego.
tytuł: Seks, rosół i pieluchy
tekst: Natalia Fijewska-Zdanowska
reżyseria: Jarosław Boberek
obsada: Agata Fijewska, Zuzanna Fijewska-Malesza, Jarosław Boberek