Przeczytaliśmy

Szkice z wolnych chwil

Okazało się, że kilka książek, które dotarły do mnie tuż przed pandemią, w mniejszym lub większym stopniu zasługuje na miano panaceum na osamotnienie. Bezapelacyjnie taką pozycją są „Zapiski dla zabicia czasu”. Bo cóż lepszego można czytać w czasach izolacji jak nie przemyślenia człowieka, który porzucił dworskie życie i zamieszkał w pustelni, by oddać się medytacji?

Yoshida Kenkō żył na przełomie XIII i XIV wieku i jako młody człowiek wstąpił na służbę do cesarskiego dworu. Po kilku latach zdecydował o zupełnej zmianie życia – został buddyjskim mnichem. Wybrał samotność i filozoficzne rozmyślania. Swoje spostrzeżenia i wnioski spisywał na karteczkach, które przypinał do ścian pustelni. Kenkō pochodził z rodziny kapłanów sintoistycznych, był wszechstronnie wykształcony, szczególnie w literaturze chińskiej i japońskiej. Zanim zasłynął jako przedstawiciel literatury konfesyjnej, stał się poczytnym autorem wierszy z gatunku tanka. Z tego powodu dostąpił zaszczytu zaliczenia go przez szkołę rodu Nijo do grupy Czterech Królów Poezji Japońskiej.

Napisać, że jakaś książka poświadcza zbawienny wpływ spowolnienia życia na jakość egzystencji, to banał. Powtarzają go tysiące twórców kultury z lepszym lub gorszym skutkiem. To, jak poprowadził swoje życie Kenkō, we współczesnych czasach należałoby zinterpretować jako prawdziwe zatrzymanie w czasie, wyhamowanie w ekstremalnej wersji, ustabilizowanie tempa myśli. Zauważa się wtedy przekaz nawet w ruchu liścia na wietrze. Kulturom Wschodu łatwiej przychodzi wyłowienie sensu z pozornie banalnych faktów. A jednocześnie to właśnie kraje z tego regionu narzucają szybkie tempo współczesnemu światu. Ten kontrast fascynuje, a skoro siedzimy na rozpędzonej cząstce światła i każdą informację mamy na wyciągnięcie ręki, już nawet nie analizujemy tego, co do nas trafia.

Kiedy ludzie się spotykają, nie milkną nawet na chwilę. Nieustannie o czymś mówią. (…) po prostu czcza gadanina. Sami nie zdają sobie sprawy, że więcej z niej szkody niż pożytku, zarówno dla innych, jak i nich dla samych (s. 124).

Do świątyń, zarówno sintoistycznych, jak i buddyjskich, najlepiej chodzić w dni, kiedy inni nie chodzą, albo nocą (s. 144).

„Zapiski dla zabicia czasu” to nie zbiór złotych myśli czy cytatów gotowych do wrzucenia na profil społecznościowy. Dowodzą spostrzegawczości autora, ale także tego, że ich formułowaniu zawsze towarzyszy doświadczenie osobiste. Nie ze wszystkimi jego przemyśleniami się zgadzam, niektóre trącą myszką, może nawet są niepoprawne politycznie. Nie można jednak zapominać, kiedy powstały i w jakim kręgu kulturowym. Ani też tego, że pierwotnie autor nie zamierzał ich publikować. Dają z pewnością pojęcie o czasach, gdy je pisano. Wątki dworskie przenikają się z tematami „pustelniczymi”. Filozofia dnia powszedniego styka się z manierą wyższych sfer.

Podczas lektury „Zapisek…” warto spojrzeć na współczesną Japonię. Dziś pojęcie odosobnienia zyskało zupełnie inny wymiar niż w czasie, gdy swoje notatki prowadził Kenkō. Teraz młodzi Japończycy nie wybierają życia w oderwaniu od grupy, żeby zajmować się filozoficznymi rozmyślaniami, ale by unikać angażowania się w coś wybiegającego poza dzień dzisiejszy. Zjawisko to określa się jako hikikomori. Zdaniem czołowego japońskiego psychiatry Tamaki Saito wiąże się ono nie tylko z specyfiką więzi społecznych, ale w dużej mierze z historią. Dochodzi do tego zderzenie nowych warunków życia i nowego sposobu myślenia z modelami silnie zakorzenionymi w tradycji.

Kiedy Kenkō postanowił udać się do pustelni, miał dalekowzroczny plan filozoficznej analizy otaczającego go świata. Dziś spora grupa trzydziestolatków z Kraju Kwitnącej Wiśni nie podejmuje nawet próby konstruowania długotrwałych celów życiowych. Nie wynika to jednak z potrzeby zwolnienia tempa, tylko z chęci pozbycia się jednego rodzaju bodźców na rzecz innych, sztucznych stymulantów. Jak w dzisiejszej Japonii odbierano by przemyślenia Kenkō? Czytelnik z Polski, czy nawet szerzej – Europy, może potraktować „Zapiski…” jako egzotykę czy orientalizm. Może zachwycić się pogłębionym oglądem świata albo dostrzec marność swojego życia, a nawet używać fragmentów jako cytatów dla poprawienia samopoczucia. Spojrzenie na książkę Kenkō z perspektywy Japonii wydaje mi się ciekawsze. Czy kraj, który dziś pędzi ku przyszłości najszybciej, potrafi czerpać siłę do wyhamowania z własnej literatury i kultury?

Na koniec warto jeszcze zauważyć, że niemałą pracę wykonał tłumacz książki, Henryk Lipszyc. Obecnie nie ma w Polsce osoby, która zrobiłaby to lepiej. Bo przełożenie tekstu z języka oryginału wymagało nie tylko doskonałej znajomości japońskiego sprzed wieków, ale także kulturowych realiów. Znalezienie słów, które oddadzą celność spostrzeżeń autora, przy jednoczesnym zachowaniu subtelności i elegancji wyrażania myśli to mistrzostwo świata. Tłumaczenie tekstów Kenkō przypomina bardziej przekład poezji niż proste zastępowanie oryginalnych słów ich polskimi odpowiednikami. Dzięki temu książkę czyta się swobodnie, a czytelnik może wyśledzić znaczenia opisów i intencje autora.


autor: Yoshida Kenkō
tłumaczenie: Henryk Lipszyc
tytuł: Zapiski dla zabicia czasu
wydawnictwo: Karakter
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 184
format: 130 × 207 mm
okładka: twarda

warto przeczytać

Literatura orientalna gościła już na naszych łamach. Warto zajrzeć do recenzji dwóch książkek z serii Karakteru: Struktury iki, bo Shūzō Kuki to dobry nauczyciel cierpliwości i pokory, oraz Księgi herbaty Kakuzō Okakury, żeby lepiej zrozumieć, jak na świat patrzą społeczeństwa Wschodu.
I może jeszcze polecę tekst o książce Yūko Tsushimy Jestem, tęsknię, mówię, czyli zbiorze autobiograficznych opowiadań przybierających formę rozstania z tymi, którzy odeszli.

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %