Jaki był ten Profesor?
Lubicie spotkać się z kimś, kogo pożegnaliście dawno temu? Jasne, bo sentymentalizm to cecha inteligentnych istot. Wydawnictwo Kultura Gniewu zadbało o to, żeby powrócił do nas ktoś, kogo kochaliśmy. Piętnaście lat temu ukazał się album pożegnalny, wydany w specjalnej, kolekcjonerskiej edycji. Przewrotny tytuł Do bani z takim komiksem! mógł być okrzykiem żalu fanów kreski i poczucia humoru Tadeusza Baranowskiego, gdy dotarli do końca komiksu i mogli już tylko patrzeć, jak Profesorek Nerwosolek i Etymologia Motylkowska odchodzą ku zachodzącemu słońcu. A teraz właśnie wrócili – we wznowieniu.
Baranowski to król absurdu, o czym pisałem przy okazji nowego wydania albumu Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa, a w przypadku Do bani z takim komiksem! korona należy mu się za kreatywne zabawy językiem i wieloznacznością. Lubię jego kreskę, bo „rozpulchnia” świat. Prace tego autora są czymś w rodzaju drożdżowego rozczynu, który zwyczajnemu światu dodaje powietrza. Albo jeszcze inaczej: działają tak, jakby do zwykłej kąpieli nalać baniek mydlanych i jakby otoczenie natychmiast, w wyniku rozszczepienia na ich światła, stało się barwne i trochę nierealne. A przez tę nierealność – absurdalne. Trudno byłoby nie ulec ochocie na śmiech i zabawę.
W albumie Do bani z takim komiksem! znajdziemy dwanaście krótkich, nieraz ledwie dwustronicowych przygód nieco roztargnionego naukowca, jego gosposi, myszy o imieniu Raptus oraz gadającego sera. Pojawia się w nich także kilkoro starych znajomych Profesorka Nerwosolka. Trzeba bystrego umysłu i niemałej orientacji w kilku dziedzinach (z włączeniem twórczości Baranowskiego), żeby wyłapać wszystkie zabawy językowe i żarty sytuacyjne. A tych jest tu bez liku: odsyłają do Supermana, Kabaretu Starszych Panów, Mickiewicza, polskich przysłów i samego języka polskiego.
Wznowienie tego komiksu to bardzo dobra decyzja, bo po piętnastu latach dojrzało całe nowe pokolenie czytelników, którzy teraz mogą poznać prace mistrza i zakochać się w stworzonych przez niego postaciach. Na pewno usatysfakcjonowani będą też starsi fani Baranowskiego, którzy nie mieli szczęścia, aby kupić limitowaną (do 550 egzemplarzy) poprzednią wersję. A była ona rzeczywiście specjalna, bo wtedy autor pociął oryginalne plansze komiksu na owe 550 kawałków i dodał do każdego po jednym okienku.
Co znajdziemy we wznowieniu? Oprócz komiksu (twarda oprawa, papier kredowy) dostaniemy zeszyt ze szkicami oraz plakat. Zatem – całkiem przyzwoity zestaw, który pozwoli nam poznać wstępną koncepcję plansz i cieszyć się z wizerunku uśmiechniętych bohaterów na plakacie.
autor: Tadeusz Baranowski
tytuł: Do bani z takim komiksem!
wydawnictwo: Kultura Gniewu
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 48
format: 215 × 290 mm
okładka: twarda
Tutaj Tadeusz Baranowski w wersji prawdziwej, ale nieprawdopodobnej:
https://zcyklu.pl/w-slowach/przeczytalismy/oniryki-tadeusza-b/
A w tym pokręconym świecie chciałoby się spędzić jeszcze więcej czasu:
https://zcyklu.pl/w-obrazach/kultura-w-dymkach/rycerz-janek/
[…] Pisałem o tym już przy okazji trzech poprzednich recenzji jego komiksów: Dymki z Tintina, Do bani z takim komiksem oraz Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eksimosa. Do lektury jego książek potrzebna jest pewna […]