Te-Tris. #tradycja
A raper z Siemiatycz mógłby być jej synonimem – wydaje nieprzerwanie od wielu lat, przechodząc klasyczną drogę przez freestyle, podziemny debiut, legalny debiut w mniejszej wytwórni i potem zaangażowanie w Aptaun Records, gdzie wyszła przełomowa dla niego płyta Lot 2011. Niestety, lot nie potrwał zbyt długo, i artystę czekało ciężkie lądowanie po słabym odbiorze Teraz, odbiegającego od poprzednika stylistycznie i tekstowo, nagranego w duecie z Pogzem w 2013 roku. Po treści Definitywnie, wydanego nakładem Step Records w 2015, można wnioskować, że wykonawca miał za sobą kilka trudnych lat, a ten album w jednym z niewielu polskich majorsów miał stać się receptą na sukces i odkucie się. Niestety, mimo dobrego odbioru singli, jak np. Kopi Luwak, oraz pozytywnych recenzji (które są w jego przypadku raczej standardem), płyta nie odniosła spektakularnego sukcesu, co odbiło się na granych koncertach. Na domiar złego raper został pozwany przez Jerzego Mordela, który uznał za obraźliwą treść utworu Jurek Mordel, a konkretnie – jeden wers, autorstwa rapera Astka z zespołu Dwa Sławy, również pozwanego. Nie dość, że zaburzyło to dystrybucję krążka, to jeszcze zablokowało promocję jednego z ważniejszych singli, zrealizowanego z klipem i gościnnym udziałem właśnie Astka i Rasa z Rasmentalismu.
Po tym wszystkim Te-Tris zapadł się pod ziemię. A właściwie to wrócił do podziemia. Odkurzył swój kanał na YT, zredefiniował Tetmusic, odcinając się od nieudanych lotów, i zrealizował własnym sumptem album TRISTAPE, który również samodzielnie wyprodukował. O ile Definitywnie było raczej dość konserwatywne pod względem brzmienia, o tyle tutaj Tet walczy już o uwagę nowoczesnego słuchacza. Na Specialite dzieje się podobnie, choć autor produkcję oddał duetowi SoSpecial.
Oba krążki są bardzo dobre, to nie ulega wątpliwości. Można by się pokusić o stwierdzenie, że można by je połączyć w jeden dwupłytowy album, bo są tak równe tekstowo i tematycznie. Fakt, słychać dużą różnicę pod względem muzycznym i to słuchacz musi zdecydować, czy Te-Tris lepiej odnajduje się na własnych, nowocześniejszych podkładach, czy na różnorodnych produkcjach duetu SoSpecial. Na TRISTAPE pojawiają się jeszcze rozliczenia z przeszłością, przygotowujące legitymizację niezależności wykonawcy, która na Specialite stanowi już jeden z głównych tematów. Nie da się ukryć, nie istnieje wielu raperów, którzy mieliby tyle doświadczeń z różnymi formami wydawania płyt, i równie niewielu, którzy mieliby taką świadomość, jak ważną rolę odgrywa kontakt z fanem. Dlatego Tet podejmuje wiele wysiłków, by odbiorcy czuli się docenieni, czy to tekstami utworów, czy uzasadnianiem swoich wyborów muzycznych, czy aktywnością na social media, które też są interesującym przypadkiem: ktoś mógłby sądzić, że raper z ponad setką tysięcy lajków na Facebooku ma zapewniony spokój ducha, drożny kanał dystrybucji płyt i regularne koncerty. Niestety nie, co widać po tym, jak niszowy stał się Te-Tris.
Oprócz niezależności raper porusza kilka swoich tradycyjnych tematów: zapewnianie bytu rodzinie, patriotyzm lokalny i swój staż sceniczny. A do tego dodaje freestylową zadziorność przy wbijaniu szpil słabym raperom i pomysłową braggę:
No siema, chłopcy, pozjadam was stylem na własnym podwórku.
Latałem wysoko i spoko,
Leżałem też pyskiem do gruntu
I każde z doświadczeń jest warte na miarę,
A błazen niech dalej drze japę o kruszcu,
Raperzy, jak tu biorą nowe bity,
To se przy tym robią, kurwa, amputację półkuli,
Co drugi mumble raper,
Teraz pozabieram ich do czasów, jak se grałem w koszuli w kratkę.
[…]
Na maturze miałem geografię,
To ci tu powtórzę coś o elementach,
Na tej mapie nawet się nie łapiesz,
Shut up japę, bo na tym etapie to mi mówisz: legenda,
Się nie pytajcie o to, na bok,
To tornado,
Takich jak ja nie ma dwóch,
Scena się zamienia w Kolorado,
I wiem, gdzie was tutaj szukać,
Miedzy nami to przepaść w chuj.
[…]
Tyram na respekt od pierwszej tu bitwy,
Od dema chcę zarobić raper,
Jebać fortunę, bo skubnę to gówno,
Od lat toczy mi się kwadratem
I zakład o kratę, że prędzej zobaczę
Tu lufę przy skroni, niż zrani mnie bieda,
Tak czy siak, coś tu na bank mi wypali,
Se wrócę was, łaki, nawiedzać.
Jak widać, nie brakuje wtrąceń życiówkowych. BEWU rozpoczyna się od autorefleksji:
Kiedyś to mówiłem, że będę raperem,
To niewiele mówiło i było zdane tu na pusty śmiech,
Kiedyś tu rzuciłem, że wejdę na scenę,
To niewiele mówiło i było zdane tu na pusty śmiech,
Potem tu nuciłem, że se wezmę teren,
To niewiele mówiło i było zdane… dobra, to już wiesz,
Siemiatycze raczej słabe pole position, typie.
Wiem, wiem, wiem, widać jak na dłoni, gonisz ten wagonik,
Ja tam wolę pizgać hogara,
Więc, więc, więc jakbym wnikał, ile się naklika z tape’em,
Byłbym pewnie w SB, spytaj Solara,
Dzień jeszcze tu nadejdzie, ten, kiedy pójdziemy do góry, się nie damy podrobić.
[…]
Też mógłbym tu Lambo se walnąć na klipie,
GreenBoxem podjechać, na tle Californie,
Typie, nie piszę etykiet „The richest”,
Jak koncert zaliczę se znów startym fordem.
Podobne sentymenty można wyłuskać również z Hajlou, gdzie Te-Tris serwuje soczystą życiówkę, w której – jak tytuł wskazuje – przedstawia swoje wzloty i upadki.
Jednym z najciekawszych utworów na płycie jest Czerwieni biel z gościnnym udziałem Bisza. Przede wszystkim dlatego, że obaj raperzy twórczo podeszli do tematu i powiedzieli, co im na sercu leży i w żyłach płynie. Te-Tris odnosi się do sytuacji lokalnej i do trendów we współczesnym patriotyzmie. Bisz z kolei ironicznie podchodzi do sceny rapowej, a rzeczywistości i na końcu – do samego siebie. Warto samemu to przesłuchać:
Specialite to album niewątpliwie udany. Nie ma tu wpadek bitowych, zamiast tego jest bardzo dobrze zrealizowana różnorodność z kilkoma perełkami (W zamian, Uapa, Czerwieni Biel), Te-Tris rapuje w każdym kawałku na swoim wysokim poziomie, jedyny gość też stanowi wartość dodaną. Pozostaje pytanie, czy warto było wypuszczać drugi album w roku i czy był on potrzebny? Jak dla mnie to oczywistość. Te-Tris robi rap szczery i dojrzały, poruszający kwestie znane ludziom, którzy dawno temu wyszli z bloków, nie żyją od melanżu do melanżu. Dodatkowo sprawnie posługuje się konwencjami i brzmieniem oraz wprowadza metafory trafne i kreatywne jak zawsze, a takiej muzyki zawsze będzie u nas brakować. Do tego nie można zapomnieć o tym, że to kolejny krok cementujący nową pozycję wykonawcy na scenie – rapera w pełni indie. A więc tak, album był potrzebny, tylko że cementuje właśnie – starych fanów, a nie zdobywa nowych, choć po niektórych wersach i zmianach w stylistyce można by się tego spodziewać. Jak dla mnie, żaden problem i już czekam na kolejny krążek, bo Te-Tris kiedyś jak owca wśród wilków, teraz jak łowca, co ma własny plan.
Te-Tris – Lot2011 (YT/Spotify)
Album, który przyniósł Tetowi mainstreamową popularność. Gwałtowne odrzucenie pisania tekstów od linijki na rzecz emocji, a przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie Ile mogę?
Płyta, wydana nakładem Step Records, będąca jednocześnie powrotem i początkiem nowej drogi. Bardzo przyjemna pod względem brzmienia, wiele radio-friendly piosenek i widać ruchy komercyjne, ale nie wyklucza to wcale dużej ilości treści, którą raper przemyca na album. Warto posłuchać z niej czegoś więcej niż Kopi Luwak.
Pierwszy album po powrocie do podziemia. Wciąż błyskotliwe teksty, ale więcej w nich emocji, a Te-Tris z jednej strony bardziej się otwiera, a z drugiej – staje się jakby bardziej zadziorny. Raper zdecydowanie udowadnia tu, że jest Evergreen.
Album: Specialite EP
Label: Tetmusic
Rok: 2017