Przeczytaliśmy

Rzeczywistość jest jednym wielkim memem

O jej twórczości co chwilę jest głośno w mediach, wszak artystka nie bierze jeńców i „bezcześci” największe polskie świętości. Jednego jestem pewna: nikt tak dobrze nie puentuje polskiej rzeczywistości jak Marta Frej.

Memy od dawna są elementem naszej wirtualnej egzystencji. Viralowe obrazy, komentujące otaczającą nas rzeczywistość, rozprzestrzeniają się w mgnieniu oka. Czasem zabawnie, czasem boleśnie. Współczesna Polska zresztą dostarcza tematów co niemiara. Skwapliwie wykorzystuje to Marta Frej, która za pomocą tej formy łamie wszelkie schematy. W ostatnio wydanym albumie częstochowska ilustratorka wybrała 120 prac, które przekrojowo ukazują jej internetową twórczość.

120 twarzy Marty Frej to zbiór memów – co tu dużo ukrywać – kultowych. Tematyka, wokół której skupia się autorka, jest szeroka, bowiem zwraca ona uwagę na każdą kwestię, która w jakimś stopniu ją porusza. Odwaga i ironia, z jaką przedstawia swoje bezkompromisowe poglądy, są godne pozazdroszczenia. Nie ma dla niej tematów tabu. Odnosi się do problemów ważnych i aktualnych – zarówno praw kobiet, feminizmu, stereotypów, jak i nietolerancji osób LGBT+ czy nagminnego wtrącania się Kościoła katolickiego w życie publiczne. Dystans i humor, z jakim komentuje społeczne sprawy, sprawiają, że każdy z memów może stać się punktem wyjścia do dyskusji, zasiać ziarno, które mogłoby przyczynić się do zmiany myślenia odbiorcy.

Najbliżej serca Marty Frej są kobiety. To przede wszystkim o nich traktuje spora część jej twórczości i do nich jest skierowana. W pewien sposób odczarowuje ona dziewczyńskość, kolor różowy i stawia na radykalne siostrzeństwo, a jej memy dają siłę, by przeciwstawić się kulturowej opresji i grać według własnych reguł. Przesuwanie patriarchalnej granicy, pokazywanie kobiecej różnorodności, a także sprzeciwianie się seksualizacji ciała to tylko ułamek myśli, które artystka przekuwa w graficzną postać. W opresyjnych ramach od pokoleń próbuje się uwięzić zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Patriarchat bowiem ograbia również płeć męską, a tylko układ partnerski daje równe szanse i wolność wyboru obu płciom.

Dla wielu przewrotność, z jaką Marta Frej tworzy memy, jest solą w oku. Zaczepne, dwuznaczne teksty, odwracanie perspektywy o 180 stopni i bijący od nich rezolutny czar przyprawiają o zawał konserwatystów. Artystka nie szczędzi nam swoich równościowych poglądów, wkurwu na patriarchat, kler czy normy kulturowe, pokazuje także złe wzory i absurdalne konstrukcje, które społeczeństwo przekazuje dzieciom w procesie socjalizacji. Ten portret polskiej rzeczywistości, podparty doskonałą obserwacją świata i ludzkich zachowań, stanowi stadium przypadków, nad którymi warto się pochylić. Lecz bieżącej polityki w 120 twarzach Marty Frej nie znajdziemy, bo jak sama mówi autorka: „książka jest ładna, więc po co ją brzydzić”. Choć z jednej strony mogłoby się wydawać, że omija tym ruchem kontrowersje, to jednak nadaje tej książce uniwersalizmu, gdyż część twórczości artystki jest niemożliwa do zrozumienia bez kontekstu.

Książka Frej to słodko-gorzka pigułka. Dodaje odwagi kobietom i prowokuje do zmiany, ale jednocześnie uświadamia, że jeszcze długa droga przed nami. To powolny proces, który trwa każdego dnia, dlatego też, jak pokazuje artystka, bardzo istotną rolę odgrywa budowanie relacji z sobą. Samoakceptacja to też forma autoterapii. Memy o tej tematyce najczęściej przybierają kształty jej twarzy. Frej nie zasłania się wtedy wyimaginowaną postacią, nie wkłada słów w usta innej kobiety, ale przemawia własnym głosem. Brzmi to do bólu prawdziwie, tak jak wtedy kiedy patrzy w swoje odbicie i mówi: „Czasem mnie wkurzasz, ale nie mogę bez ciebie żyć…”. Idee self-love i self-care, które ostatnimi czasy zyskują coraz więcej zwolenniczek, to czułe przeprawy przez nasze blokady, braki, ale też bezwarunkowa akceptacja siebie, niezwykle potrzebna, by każdego dnia podejmować działania w zgodzie ze sobą.

120 twarzy Marty Frej to w zasadzie przegląd tematów, które z jednej strony są niezwykle ważne, a z drugiej – trudne i rodzące wiele sporów. Artystka ukazuje, że bez dystansu nie damy sobie rady i nie będziemy w stanie się porozumieć. Niemniej ważne jest także skupienie się na kobiecej perspektywie, która często jest przez mężczyzn deprecjonowana. Ale, jak napisała we wstępie Katarzyna Kasia, „tu chodzi o godność, o prawo do decydowania o sobie i własnym życiu, do głośnego mówienia o tym, czego chcemy”. Niech to niepokorne książkowe wcielenie memów doda otuchy i siły każdej kobiecie – bo w nas jest moc.


Autorka: Marta Frej
Tytuł: 120 twarzy Marty Frej
Wydawnictwo: Wydawnictwo RM
Rok wydania: 2021
Format: 210 × 260 mm
Oprawa: twarda

W poprzednim życiu z pewnością była kotem. Zawsze chodzi własnymi drogami, stroni od ludzi, działa według własnych zasad. Uzależniona od muzyki – najbardziej lubi te dziwne, offowe dźwięki, których nie sposób znaleźć w mainstreamowych mediach. Z pasji studiuje kulturoznawstwo. Marzy jej się świat pełen szczerości, tolerancji i różnorodności.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %