40. FF w Gdyni: Krwawy poniedziałek
Rzecz najważniejsza: to jubileuszowy, 40. Festiwal Filmowy w Gdyni i wszędzie czuć złoto.
Poniedziałek rozpoczęliśmy Ziarnem prawdy w reżyserii Borysa Lankosza. Nawet zachowanie członków szkolnej wycieczki wskazywało, że to bardzo przyzwoity i efektowny kryminał, a przecież powszechnie wiadomo, że młodzież stanowi doskonały papierek lakmusowy jakości kina. Wartka akcja i sceny trzymające w napięciu rekompensują nam obecność drętwych dialogów. Film – mimo groteskowego humoru i jakby świadomy swoich słabości – angażuje nas i zamyka w klaustrofobicznej przestrzeni wyludnionego Sandomierza.
Śmierć i bezwzględne okrucieństwo wiszą w powietrzu. Rzadko kiedy mamy okazję stykać się z kinem równie krwistym i bezlitosnym pod względem nie tylko demitologizacji pewnych bardzo polskich poglądów dotyczących religii czy naszej historii, lecz także unikatowej czołówki. Dodatkowe atuty? Świetna warstwa brzmieniowa, klimatyczne zdjęcia i Robert Więckiewicz. Koniecznie się wybierzcie – jeśli nie do kina, to do sklepu po DVD. Wspierajmy kulturę z legalnych źródeł!
Karbala Krzysztofa Łukaszewicza zgromadziła na sali komplet widzów. W dusznej sali jak w masło wchodzi się w klimat wojny i dramatycznej obrony siedziby lokalnej administracji City Hall. Tym razem nie jesteśmy dodatkiem do armii amerykańskiej – to polscy żołnierze grają pierwsze skrzypce. Dostajemy brutalny obraz konfliktu zbrojnego, islamu i pospolitego człowieczeństwa. Obraz oddziałuje tym mocniej dzięki należycie przykremu realizmowi fizycznego cierpienia oraz gorzkiemu finałowi. Film bardzo nierówny, bo choć efektowny, łatwo nuży.
Dzień zakończyliśmy w najmniejszej sali Gdyńskiego Centrum Filmowego (45 miejsc) pokazem Anatomii zła (reż. Jacek Bromski). Już w 30 sekund (!) po uruchomieniu rezerwacji wszystkie miejsca były zajęte. Anatomia zła to perwersyjnie zabawna oraz zaskakująca historia płatnego zabójcy, który bez dopływu świeżej krwi nie wykona ostatniego zlecenia. Gradacja zła: od kłamliwej straganiarki po bezwzględny mord i kumpelską zemstę. Wszystko to razem wzięte sprawia, że film pozostaje w głowie po opuszczeniu sali. Jest po prostu świetnie napisany, a przy tym wcale nieoczywisty.