40. FF w Gdyni: Toksyczny wtorek
W tym roku sekcja „Inne spojrzenie” zawiera w sobie również eksperymentalną animację integrującą archiwalne zdjęcia z malarstwem, rysunkiem i rzeźbą – Czarodziejską górę (reż. Anca Damian). Adam Jacek Winkler opowiada o swoim życiu przesiąkniętym walką. Odkąd po wojnie zdecydował się wyemigrować, zawsze chciał walczyć o coś ważnego. Zmienić świat, liczyć się w rozleglejszej perspektywie dziejowej. Jest w nim coś z Indiany Jonesa i Giaura. Oto podróżnik, patriota i awanturnik spowiada się przed córką. Autentyzm zwierzeń sprawia, że pomimo dłużyzn film zapada w pamięć.
O Córkach dancingu (reż. Agnieszka Smoczyńska) mówić nam trudno. Zaczynają się jak horror, wpadają w klasyczny musical, robią krok w kierunku melodramatu, w międzyczasie szokując scenami gore. Unikat. Retro disco w wykonaniu zespołu Ballady i Romanse, sugestywna charakteryzacja i świetna obsada, faktycznie – co ważne – utalentowana wokalnie. Szlachetna umowność tego filmu zakłada, że widok syreny nie jest dla ludzi nadto szokujący. Problem zaczyna się, kiedy jedna z sióstr zakochuje się w młodym chłopaku, a ma do stracenia o wiele więcej niż ogon i głos. Dla obojga ta relacja może okazać się trująca. Ten bez dwóch zdań barwny obraz, choć nie pozbawiony wad, ciekawie gra z estetyką baśni.
Ostatni pokaz minionego dnia, sala pęka w szwach. Siedzimy na schodach i mniej więcej po 3/4 Hiszpanki Łukasza Barczyka próbujemy rozwiązać dylemat bynajmniej nie fabularny. Uwierają nas nie tylko schody, ale również wszystkie projekty filmowe, które można było zrealizować za 25 milionów złotych poświęconych Hiszpance. Konia z rzędem temu, kto nam wytłumaczy ten film. Owszem, produkcja imponuje wizualnie i scenograficznie, ale w tym miejscu trzeba zamilknąć, więcej ciepłych słów bowiem znaleźć nie sposób. Ciekawy przypadek, który, podobnie jak tytułowa choroba, nie powinien się rozprzestrzeniać.