PrzeczytaliśmyRecenzje

Apogeum intertekstu

Widzieliście już dziesiątki takich filmów. Adaptacja bestsellera Ernesta Cline’a z podgatunku science fiction, LitRPG, została solidnie utkana na kanwie klasycznego scenariuszowego paradygmatu jako ukłon w stronę retro Spielberga czy może raczej melodramatycznego kina familijnego, które pamiętamy z lat 90. Flirt z przeszłością owocuje intertekstualną mozaiką, od której trudno oderwać wzrok. Powieść Player One nie została napisana przez hipstera, ale przez człowieka, który widzi ciągłość popkultury: pariasa wśród kultur, od którego niezmiennie zależy spora część światowej gospodarki. Budżet filmu w wysokości 175 milionów dolarów widać co do centa. Większość z tego, co znalazło się na ekranie, została w całości zaprojektowana (lub w niektórych przypadkach odtworzona) przy pomocy najnowszych technologii. Wartka akcja i mnogość bodźców rzadko pozwalają mrugnąć.
Nie ma się co oszukiwać. Nowy film Spielberga jest przede wszystkim rozbuchaną, fabularnie niewymagającą i dość schematyczną rozrywką. Jednocześnie jest to także kino zrobione przez fana dla fanów, z pasją, pełne życia oraz niespodziewanej energii. Reżyser pieczołowicie i z uczuciem kreuje świat: mokry sen nerda, gdzie wszystko jest możliwe, spełniają się marzenia, a każdy może być tym, kim chce. W samej swej istocie to jeden wielki metaeaster egg, absolutne apogeum intertekstu. W popkulturowym tyglu OASIS spotykają się awatary z gier, postaci z małego i dużego ekranu, ikony muzyczne, a nawet całe fikcyjne rzeczywistości, zeskanowane jeden do jednego z taśmy filmowej w hołdzie klasyce kina. Nigdzie indziej nie mogliby koegzystować tak swobodnie Batman, Lara Croft, Hello Kitty czy Freddy Krueger. I tak w duchu tego kontrolowanego miszmaszu protagonista jeździ słynnym DeLoreanem, obiekt jego uczuć pomyka na skuterze z kultowego anime Akira, zaś najlepszy kumpel konstruuje robota z cokolwiek zapomnianego Stalowego giganta. Wytwory wszelkich mediów łączą się w ostatecznym queście projektu doskonale prototypowego geniusza geeka: trzy zagadki, trzy klucze, trzy bramy. Po wirtualnym Nowym Jorku grasują pospołu T. rex z drugiego Jurassic Parku i King Kong, a cyberpunkowa technologia stosowana jest wymiennie z magicznymi zaklęciami. Bez dwóch zdań wielość światów oraz nawiązań przyniesie rozkosz każdemu zapalonemu miłośnikowi szeroko pojętej popkultury, ale pod otoczką tej bezkompromisowej zabawy motywami na granicy przesytu, która wielu krytykom zdecydowanie nie leży, kryją się również głębsze treści.

Prócz tego, że kolorowe i świeci, Player One zadaje pytania, których my – przeciętniacy pod buławą technologicznych gigantów – zgrabnie unikamy. Drony dostawcze? Sklep osadzony w wirtualnej rzeczywistości? Bardzo proszę, zapewne już niebawem. Ale OASIS to coś więcej. To sieć w pół drogi do iluzji totalnej, wywód w prostej linii wyprowadzony z rozważań niegdyś futurystycznego, a jednak profetycznego, Matrixa. Tylko tutaj mamy do czynienia z ułudą za przyzwoleniem ogółu, globalną ucieczką od codziennych problemów. Kto wie, czy widok zamarłej między życiem a fikcją gromady ludzi z klapkami VR na oczach nie jest nawet bardziej niepokojący.

Być może tak właśnie trzeba dziś przedstawiać zagrożenia dla naszych mózgów, które nie wyewoluowały po to, aby godzinami przebywać w cyfrowej twierdzy. Ubranie tematów, które na gwałt muszą trafić do debaty publicznej, w atrakcyjne, proste i czytelne kino dla nastolatków to chyba rzeczywiście jedyna słuszna droga, bo właśnie młodzi ludzie i dzieci (!) muszą zacząć korzystać z zapierających dech w piersiach możliwości świadomi odpowiedzialności, która już na nich spoczywa – za kształtowanie globalnego rynku i sposobów korzystania z technologii. Taka jest cena, jaką płacimy za rozwój w tempie kwantowym.

Internet, media społecznościowe i urządzenia smart udowodniły, że postęp często nas przerasta. Co będzie, gdy pewnego kwietniowego dnia zalogujemy się do OASIS? Wizja Spielberga i Cline’a, chociaż radośnie pstrokata, nie jest wyssana z palca.


tytuł: Player One

reżyseria: Steven Spielberg

scenariusz: Ernest Cline, Zak Penn

obsada: Tye Sheridan, Olivia Cooke, Ben Mendelsohn

gatunek: przygodowy, akcja, sci-fi

polska premiera: 6 kwietnia 2018

czas trwania: 2 godz. 20 min.

dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska


Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %