KsiążkaPrzeczytaliśmy

Burza kolorów. Recenzja

Nie znałam wcześniej Damiana Dibbena, nie czytałam żadnej z jego książek. Nie miałam więc szczególnych oczekiwań względem najnowszej powieści, a skusiła mnie – jak często zresztą w przypadku Serii butikowej – przepiękna okładka. Opis z XVI-wieczną Wenecją, malarzami i intrygami także wydał mi się interesujący. Czy się zachwyciłam?

Renesansowa Wenecja to miasto artystów. Każdy z nich marzy, by namalować takie dzieło, które zapisze się na kartach historii, a jego nazwisko zostanie zapamiętane na wieki. Jednym z nich jest Giorgione, dla przyjaciół Zorzo. Fantazjuje o wiecznej sławie oraz bogactwie, choć na ten moment to raczej odległe marzenia – Zorzo ledwo wiąże koniec z końcem, żyje od zlecenia do zlecenia, modląc się, by ich nie zabrakło i pieniądze, choć marne, nadal się pojawiały. Wszystko się zmienia wraz z przybyciem małżeństwa Fuggerów, którzy szukają najlepszych artystów do ogromnego projektu w Rzymie. Otwiera się wtedy też perspektywa odkrycia, które może zmienić oblicze malarstwa – chodzi o odnalezienie nowego koloru, Księcia Orientu. Niestety, nie tylko Zorzo poszukuje tajemniczego odcienia, a wiedzę na jego temat posiadają Fuggerowie, którzy okazują się nie tylko jednym z najbogatszych rodów, lecz także najbardziej niebezpiecznych. W tym wszystkim jest jeszcze enigmatyczna pani Fugger, na którą Zorzo od razu zwraca uwagę. Mężczyzna stawia wszystko na jedną kartę, ryzykując zarówno karierę, jak i swoje życie.

Dibben przenosi czytelnika do Wenecji z 1510 roku, gdzie przedstawia realia ówczesnego życia, a także przybliża postać Giorgionego, uzdolnionego renesansowego malarza, o którym niewiele wiadomo. Poza nim na kartach powieści pojawiają się również Michał Anioł, Leonardo da Vinci czy Tycjan, sławni artyści, którymi zachwyca się cały XVI-wieczny świat. Dibben, choć co prawda portretuje ich jako żywe legendy, to jednak w kreowaniu postaci nie szczędzi opisu wad, dziwactw i niezrozumiałych humorków. To, co mi się bardzo podobało, to realia renesansowej Wenecji, którą możemy oglądać oczami bohaterów. Zachwycające było czytanie o sztuce z XV czy początku XVI wieku, która jeszcze nie nabrała ciężaru przychodzącego z perspektywą czasu, a była wręcz nowinką w tym świecie, ale też częścią codzienności. Osobiście wspaniale czytało mi się o planach budowy bazyliki św. Piotra, dobieraniu artystów i rozważaniu, jakie obrazy powinny pojawić się wewnątrz świątyni – w tym roku ją odwiedziłam i podziwiałam własnymi oczami, więc te fragmenty powieści robiły na mnie duże wrażenie.

Akcja powieści toczy się nieśpiesznie, na początku najważniejszym wątkiem jest poszukiwanie nowego koloru, Księcia Orientu, dopiero z czasem charakter historii nieco się zmienia – przechodzimy do romansu, a następnie do opowieści szpiegowskiej. Nie ma tu zbyt wielu zwrotów akcji, choć pod koniec autor serwuje nieco niespodzianek. Sama intryga nie zrobiła na mnie największego wrażenia, była poprawna i do pewnego momentu ciekawa, ale ostatecznie niezaskakująca. Zdecydowanie bardziej podobały mi się inne wątki: sposób opisywania życia artystów, przygotowania do pracy i malowania dzieł. Było to zarówno bardzo ciekawe, jak i pouczające, a opisy – niezwykle plastyczne, przepełnione kolorami i odcieniami. Fascynowały mnie te wszystkie nazwy – egipska zieleń, tygrysie oko, palone złoto. Dibben skupia się nie tylko na tej pięknej stronie malarstwa, lecz także na trudach życia jako artysta: nieustanna rywalizacja, życie w biedzie, koszty zdobycia odpowiednich pigmentów czy fizyczne trudności oraz dolegliwości w trakcie tworzenia dzieł, którymi współcześnie, nieco bezrefleksyjnie, się zachwycamy. Dzięki temu być może czytelnik zwróci uwagę na to, że powstanie fresków było okupione również cierpieniem fizycznym, a praca artysty wymagała wielu wyrzeczeń.

Tematy, o których wspomniałam, przeplatają się ze sobą w tej historii, która traktuje też o ogromnej pasji, oddaniu i zarazem egoizmie, o dążeniu do celu wbrew rozsądkowi, podejmowaniu ryzyka, gorącej miłości czy artyzmie. Mamy XVI wiek, czas, gdy choroby szybko się rozprzestrzeniały i o epidemię było łatwo. Ten wątek również jest poruszony w powieści Dibbena, który pokazuje ją jako zewnętrzne zagrożenie dla codzienności i przypomnienie, że to, co jest teraz, nie jest nam dane na zawsze.

Burzę kolorów warto czytać powoli, poświęcić jej nieco swojego czasu, by pozwolić wybrzmieć tej historii, zwrócić uwagę na wszystkie drobnostki, pozachwycać się kolorami renesansowej Wenecji. Warto dać się ponieść emocjom płynącym z powieści, obserwować świat otaczający głównego bohatera. Burza kolorów to opowieść o świecie, w którym wszystko ma swoje miejsce, a życie nie zawsze pisze takie scenariusze, jakich byśmy sobie życzyli.

autor: Damian Dibben

tytuł: Burza kolorów

przekład: Maria Frąc

wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros

miejsce i data wydania: Warszawa 2023

liczba stron: 384

format: 143 × 205 mm

oprawa: twarda z obwolutą

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %