PrzeczytaliśmyRecenzje

Caparrós o niczym

W 2016 roku światło dzienne w Polsce ujrzała niesamowita książka autorstwa Martina Caparrósa, będąca bardzo dokładnym, bardzo mocnym i bardzo profesjonalnym reportażem o głodzie. Pozycja równie wstrząsająca co interesująca, a jednocześnie bogata w szczegóły. Nic dziwnego zatem, że po takim dobrym tekście miałam duże oczekiwania w stosunku do kolejnego reportażu Caparrósa. Przeżyłam jednak ogromny zawód, a w trakcie czytania ciskałam przekleństwami na prawo i lewo. Dlaczego?
Przede wszystkim należy powiedzieć, że Księżyc miał być książką traktującą o migracji. Rozprawmy się najpierw z tym kłamstwem: z kilkunastu przedstawionych historii tylko niektóre dotyczą osób, które odbyły w swoim życiu jakąkolwiek podróż. Pozostałe natomiast to opowieści o ludziach, którzy są na wskroś biedni i smutni, ale jednocześnie nigdy nie przyszło im do głowy, aby gdziekolwiek się przenieść. Powiecie pewnie po przeczytaniu, że Caparrós użył metafory. A gdzie tam!

To, co miało być reportażem, stało się zbiorem krótkich wywiadów, wplecionych w bardzo długie i bardzo nieciekawe przemyślenia samego autora na tematy nijak niezwiązane z migracją. Doświadczamy na przykład samochwalstwa Caparrósa, że ładnie spakował swoją walizeczkę, oraz dygresji na temat tego, jak czuje się dręczony przez społeczeństwo, ponieważ jako amator papierosów nie może palić gdzie mu się podoba i truć dymem wszystkich wokół, tak jak Bozia przykazała…

Historii emigrantów na próżno tu szukać, bo nawet jeśli Caparrós nas czymś raczy, to w formie bardzo skróconej, pobieżnie traktując problemy i niemal lekceważąc swoich rozmówców przez wtrącanie zaraz po zakończeniu rozmowy przemyśleń w ogóle z nią niezwiązanych. Choć czytelnik oczekuje jakiegoś meritum, ani razu go nie otrzymuje i męczy się w oczekiwaniu na kolejne wywiady, usiłując przebrnąć jakoś przez stek bzdur wylewających się z głowy Caparrósa niczym strumień świadomości.

Jeśli jednak wszystko to nie zniechęciło Was do przeczytania tej książki, zerknijcie na poniższy cytat, który niestety nie jest w tym (o zgrozo!) reportażu wyjątkiem:

Z pewnością nie powinien, ale ciągle robi na mnie wrażenie widok dwóch mężczyzn całujących się całą duszą, z językiem i zaangażowaniem. A jeszcze większe wrażenie robi na mnie to, że zaraz potem twarze, rozdzieliwszy się, są zazwyczaj absolutnie obojętne. Zawsze uważałem, że aby kochać się, para nie potrzebuje nikogo więcej; czasem myślę, że homoseksualizm jest formą zwątpienia we własne możliwości miłosne.

Wystarczy? Spuśćmy zatem zasłonę milczenia, bo więcej słów nie potrzeba.


autor: Martin Caparrós

tytuł: Księżyc

przekład: Marta Szafrańska-Brandt

wydawnictwo: Literackie

miejsce i rok wydania: Warszawa 2018

liczba stron: 216

format: 130 × 205 mm

oprawa: twarda

Filologia klasyczna i ćwierćwiecze – na koncie. Podróże i własne książki – w planach. Kanał literacki, kino oraz dobre jedzenie – na co dzień.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %