Caparrós o niczym
To, co miało być reportażem, stało się zbiorem krótkich wywiadów, wplecionych w bardzo długie i bardzo nieciekawe przemyślenia samego autora na tematy nijak niezwiązane z migracją. Doświadczamy na przykład samochwalstwa Caparrósa, że ładnie spakował swoją walizeczkę, oraz dygresji na temat tego, jak czuje się dręczony przez społeczeństwo, ponieważ jako amator papierosów nie może palić gdzie mu się podoba i truć dymem wszystkich wokół, tak jak Bozia przykazała…
Historii emigrantów na próżno tu szukać, bo nawet jeśli Caparrós nas czymś raczy, to w formie bardzo skróconej, pobieżnie traktując problemy i niemal lekceważąc swoich rozmówców przez wtrącanie zaraz po zakończeniu rozmowy przemyśleń w ogóle z nią niezwiązanych. Choć czytelnik oczekuje jakiegoś meritum, ani razu go nie otrzymuje i męczy się w oczekiwaniu na kolejne wywiady, usiłując przebrnąć jakoś przez stek bzdur wylewających się z głowy Caparrósa niczym strumień świadomości.
Jeśli jednak wszystko to nie zniechęciło Was do przeczytania tej książki, zerknijcie na poniższy cytat, który niestety nie jest w tym (o zgrozo!) reportażu wyjątkiem:
Z pewnością nie powinien, ale ciągle robi na mnie wrażenie widok dwóch mężczyzn całujących się całą duszą, z językiem i zaangażowaniem. A jeszcze większe wrażenie robi na mnie to, że zaraz potem twarze, rozdzieliwszy się, są zazwyczaj absolutnie obojętne. Zawsze uważałem, że aby kochać się, para nie potrzebuje nikogo więcej; czasem myślę, że homoseksualizm jest formą zwątpienia we własne możliwości miłosne.
Wystarczy? Spuśćmy zatem zasłonę milczenia, bo więcej słów nie potrzeba.
tytuł: Księżyc
przekład: Marta Szafrańska-Brandt
wydawnictwo: Literackie
miejsce i rok wydania: Warszawa 2018
liczba stron: 216
format: 130 × 205 mm
oprawa: twarda