LUS|TRO

CISZA | BURZA

PLENER.ULICA – DZIEŃ

Białe obłoki przetaczają się po błękitnym niebie. MĘŻCZYZNA skocznym krokiem przemierza chodnik, uśmiecha się do siebie. Jest pięknie. Liście drzew rozpraszają promienie słońca, wieje delikatny wiatr, jednak zaczyna się już nieco chmurzyć, a powietrze staje się cięższe.

CIĘCIE:

PLENER. PODJAZD PRZED DOMEM – NOC

Starsza kobieta leży na noszach wnoszonych do karetki. Zmartwiona rodzina, wśród której jest MĘŻCZYZNA, przygląda się temu, stojąc przez domem. Wilgotna ulica odbija światła wieczoru.

CIĘCIE:

PLENER. ULICA – DZIEŃ

MĘŻCZYZNA przyspiesza kroku, żeby zdążyć przed deszczem. Ostatnich kilka kroków do szpitala pokonuje truchtem.

CIĘCIE:

WNĘTRZE. SALA SZPITALNA – DZIEŃ

Inny dzień, bardzo jasny i pogodny. Odwiedziny u chorej: starsza pani jest w doskonałej formie, żartuje z MĘŻCZYZNĄ i towarzyszącą mu gromadką bliskich. W powietrzu unosi się kolorowy balonik przywiązany do ramy łóżka.

CIĘCIE:

WNĘTRZE. SZPITALNY KORYTARZ – DZIEŃ

MĘŻCZYZNA wchodzi na korytarz oddziału. Nagle z jego twarzy znika uśmiech. Z sali wywożą zwłoki starszej pani.
O okno łomocą strugi deszczu.

FADE OUT

Są w filmach takie momenty przed zwrotem akcji, które powodują, że widz czuje się nieswojo. Takie wrażenie może wywoływać melodia towarzysząca scenie lub dominujący w niej kolor (na przykład fiolet może oznaczać, że ktoś zaraz umrze). Aura danej sekwencji sprawia, że wyczuwamy nadchodzącą zmianę nastroju.

W życiu jednak zachowujemy się jak typowi bohaterowie, którzy beztrosko uczestniczą w akcji, jeśli nic nie zwiastuje jej nagłego zwrotu. To, że każde życiowe położenie kiedyś ulega zmianie, staje się oczywiste najczęściej dopiero po fakcie, bo na co dzień płyniemy z prądem i mało nas obchodzi nasze „tu i teraz”.

Niby dążymy do zmian, ale niewielu z nas jest tak naprawdę gotowych na rewolucję, nieuchronnie związaną z utratą poczucia bezpieczeństwa. Ponadto do jej skutków trzeba się przystosować, a to wymaga czasu. Nie zawsze go mamy.

Wydaje się, że skutecznym rozwiązaniem nie jest pozostawanie w ciągłym pogotowiu, lecz raczej wykształcenie w sobie zdolności akceptowania tego co nowe – niekiedy przez sprawne podnoszenie się z upadku.

Podobno film można przyrównać do życia, z którego wymazano plamy nudy. Te plamy to żmudny wewnętrzny proces stawiania czoła przebudowom – często nagłym i przełomowym – którym ulega nasz świat.

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %