Epilog burzy
Mówiącego w wierszu króla Prospera źli ludzie wygnali w świat, na bezludną wyspę. Teraz może wrócić na tron, co zresztą zamierza uczyć w Szekspirowskim pierwowzorze, ale u Herberta w ostatniej chwili postanawia zostać. Stwierdza bowiem, że lepsze państwo stworzy z dzikusem / o potwornym wyglądzie, Kalibanem, mniej dobrodusznym poprzednikiem Piętaszka. Dlaczego?
Epilog burzy
1
już odpływa okręt jeszcze trochę go widać
jest jakby zając który skacze w gęstej gęstwinie morza
skorzystałem z zamętu i zostałem z tobą Kalibanie
oddając tytuł króla Neapolu za pierwszego godność
obywatela tej wyspy Ty zaś Kalibanie będziesz
ludem w jednej osobie mam nadzieję
że założymy idealne państwo
jestem pewien że Alonso pokłóci się
z Antoniem przy pierwszej okazji albo bez okazji
o robaczywe jabłko królestwa Neapolu
i ten kto szybszy poderżnie gardło bratu
a potem inni zaczną się mordować na oślep
zdradzać wzniecać bunty snuć intrygi
czyli robić historię aby Klio mogła pisać
palić znów pisać i fałszować książkę dla potomnych
dzieje zmagań czarnych mrówek z czerwonymi
Gonzalo skona pewnie w lochu
Ferdynand i Antonio zagryzą się jak szczury
Trynkulo wesoło dostanie pomieszania zmysłów
nie jest wykluczone że okręt przybije do Neapolu
pusty nie licząc Trynkula który po tych jatkach
a kapitan bosman i inni żeglarze
będą pospolici i cuchnący jak dno
beczki
to nie dla nas Kalibanie którego
nasz po trzykroć wielki patron nazwał dzikusem
o potwornym wyglądzie – myślę że cię skrzywdził
ja zawsze przeczuwałem że masz dobre serce i zdrowy
rozsądek rzeczy w obecnych czasach na wagę złota
a ludzie
2
ach zapomniałem powiedzieć że na wyspie
panuje totalny politeizm i jak u Platona
tak u nas każda rzecz ma swój ideał miejsce w Panteonie
jest więc bogini gwiazdy zarannej a także
bóg lewego buta bogini śmierci jaguara bóstwo kwiatu jabłoni
osobne jej owocu – stąd nasi poeci nie popadają nigdy
w choroby i nie szeleszczą słowami jak zeschłą trawą
dziś napisałem mały psalm do łzy
zaśpiewaj go Kalibanie w bocznej nawie sosen
i pamiętaj wydobądź srebrny sopran
który tak zazdrośnie chowasz pod grdyką
na specjalne okazje
o popatrz na niebo
zręczne palce wiatru tkają cirrus
jak z różowej wełny niech pochwalony będzie boski cirrus
każdy wiatr co się rodzi i każdy wiatr milczący
3
nam Kalibanie wyspa – przypływy i odpływy morza
mgły i trzęsienia ziemi skwar słońca chłód nocy
będziemy jak w kołysce elementów liczy [się] tylko to
co ważne jest woda ogień przepaście nieba
i przepaście niebieskie
– myślę, że się zgodzisz ze mną Kalibanie
że ustrój nasz będzie prosty
w dnie parzyste ty będziesz rządził w nieparzyste – ja
za najbardziej szlachetną formę rządów
ustalamy leżenie brzuchem do góry teraz
o religii bo ona wszak jest najważniejsza
– wierzymy śmiało w nieśmiertelność duszy
gdyby było inaczej trudno. Nie powinno to być przeszkodą
w dążeniu do cnoty, umiarkowanej ascezie
Z. Herbert, Epilog burzy, w: tegoż, Utwory rozproszone (rekonesans), wybór i oprac. R. Krynicki, Kraków 2010, s. 290–292.