Przeczytaliśmy

Gdzie kończy się człowiek

Odkąd sięgam pamięcią, odczuwam niezdrowe zainteresowanie II wojną światową. Dziwniejsze jednak jest to, że głównie skupiam się na tym, czego unikają inni (normalni) ludzie – staram się czytać jak najwięcej pozycji poświęconych Zagładzie oraz systemowi obozów koncentracyjnych. W głowie nie mieści mi się takie zło; nie jestem w stanie pojąć go rozumem. Gdy na rynku pojawiła się książka Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz Geralda Posnera i Johna Ware’a, wybór – czy zamawiać czy nie – okazał się prosty. 
Josef Mengele to jeden z tych szczęśliwych nazistów, których nie dosięgnęła sprawiedliwość. Nigdy nie stanął przed sądem za to, czego dopuścił się w trakcie wojny. Zanim jednak przejdziemy do jego działalności podczas wojny, warto zacząć od początku – młodości przyszłego zbrodniarza. Josef to najstarsze dziecko Karla i Walburgi, wychował się w Bawarii. Zamiast odziedziczyć rodzinną firmę produkującą maszyny rolnicze, zdecydował się na studia medyczne oraz filozoficzne – trzeba wspomnieć, że Josef Mengele był niezwykle uzdolniony. Nic dziwnego więc, że zdobył dwa tytuły doktorskie – z medycyny oraz antropologii. Niedługo później, bo w 1937 roku, wstąpił do NSDAP.

W 1943 roku otrzymał polecenie wyjazdu do Auschwitz, gdzie miał zastąpić jednego z lekarzy. Mengele wyróżniał się na tle innych medyków – jako jedyny walczył na froncie i miał zasługi wojenne. Poza tym jako jeden z dwóch lekarzy nie upijał się przed przeprowadzaniem selekcji na rampie. Nie wahał się też m.in. zabijać grup chorych ludzi, zamiast spróbować ich wyleczyć, co po wojnie zrelacjonowała dr Ella Lingens, austriacka lekarka zesłana do Auschwitz:

„Wysłał cały blok – 600 Żydówek – do komory gazowej, po czym kazał oczyścić i zdezynfekować opuszczone baraki, od podłogi do sufitu. Następnie umieścił wanny na granicy między blokami i kazał kobietom z następnego bloku przejść do oczyszczonych baraków, po uprzedniej dezynfekcji. Tam dano im nowe koszule nocne i przystąpiono do czyszczenia świeżo opuszczonego bloku. Całą operację powtarzano, aż wszystkie bloki były zdezynfekowane. Koniec epidemii! Straszne tylko, że nie mógł gdzieś umieścić tych pierwszych 600 kobiet” (s. 47).

Główną fascynacją Mengelego były bliźnięta, którym poświęcał najwięcej uwagi – i najbardziej je torturował. W repertuarze jego pseudomedycznych pomysłów mieściły się transfuzje krwi, wstrzykiwanie barwników do tęczówek, umyślne zakażanie groźnymi chorobami oraz zakażanie ran, amputacje przeprowadzane bez znieczulenia. Czasami mordował bliźniaki tylko po to, by sprawdzić ich reakcje i zbadać organy wewnętrzne. Z licznej grupy osób, które zostały poddane eksperymentom, przeżyła garstka. Nigdy nie poniósł za to kary.

W zamian za to dzięki pomocy bliższych oraz dalszych znajomych udało mu się wyjechać do Ameryki Południowej, w której spędził resztę życia – w 1979 roku utopił się w Brazylii. Czy można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość? Do tego pytania wracają często autorzy książki, którzy w pierwszych rozdziałach przytaczają obszerną historię życia Mengelego – od narodzin, dorastania w Bawarii i studiów w Monachium, po okres w Auschwitz, a następnie lata powojenne. Reszta biografii Mengelego, czyli ok. 200 stron, nosi znamiona utworu detektywistycznego – gdy alianci uświadamiają sobie, że tuż przed ich nosem przekradł się jeden z największych zbrodniarzy, organizują zakrojoną na olbrzymią skalę akcję poszukiwawczą. Mimo że nie było to pierwsze i ostatnie polowanie na medyka z Auschwitz, a poza tym włączyły się i służby Mossadu, i CIA, i nawet Szymon Wiesenthal (który akurat nie zawsze był pomocny), Mengelego nigdy nie udało się ująć. Jego postać obrosła wręcz legendą, mówiono o nim jak o kimś obdarzonym nadprzyrodzonymi mocami, stale otoczonym gwardią ochroniarzy gotowych oddać życie, by go bronić.

W Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz wykorzystano ogromny materiał – wspomnienia najbliższych, listy, fragmenty notatek samego Mengelego (jego dzienniki liczyły aż ok. 5000 stron!), artykuły z różnych czasopism, sprawozdania oraz wywiady. Do tego dołączono liczne fotografie Mengelego z różnych okresów życia. Autorzy podjęli trud zbudowania portretu psychologicznego zbrodniarza – może zaskoczyć to, że postanowili odnaleźć jego ludzki czynnik. I oto mamy człowieka, który mimo że odpowiada za zabójstwo niezliczonej liczby osób, tęskni za swoimi najbliższymi, pragnie przed śmiercią zobaczyć jeszcze raz rodzinne strony, interesuje się sztuką oraz filozofią, życie w odizolowaniu doprowadza go do depresji, a porwanie Eichmanna przez Mossad – do strachu o własny los. Mimo to jednak jest to też człowiek, który morduje bez mrugnięcia okiem, jest wybuchowy i zaborczy, do samego końca wypiera się tego, co uczynił, twierdząc, że np. na rampie ratował ludzi. W przypadku Mengelego droga od wybitnie uzdolnionego studenta do człowieka, który decydował o życiu czy śmierci, jest tak prosta, że nie wiadomo właściwie, kiedy doszło do wypaczenia jego psychiki. Ware i Posner próbują przekazać czytelnikowi, że nawet czarne charaktery nie zawsze są jednoznaczne.

Smutne i zarazem przerażające jest to, czego nie komentują wprost, zostawiając miejsce na własne przemyślenia. Dziesiątki osób wiedziały lub podejrzewały, kim naprawdę jest Mengele, gdzie się znajduje oraz jakie zarzuty na nim ciążą – i bez wyrzutów sumienia decydowały się mu pomagać. Lekarz z Auschwitz dożył sędziwego wieku dzięki pomocy rodziny oraz przyjaciół, ale też rządów, np. Paragwaju, który przyznał mu obywatelstwo na fikcyjne nazwisko. Dla mnie osobiście jest to absolutnie niezrozumiałe i chyba z tym nie potrafiłam się pogodzić.

Efektem drobiazgowej pracy autorów jest niniejsza pozycja, która przypadnie do gustu osobom zainteresowanym postacią Mengelego oraz jego dalszymi losami – jest im poświęcona znaczna część książki. Myślę, że warto po nią sięgnąć bez względu na to, czy lubimy literaturę faktu. Jest to także opowieść o naturze człowieka i o tym, jak łatwo przekroczyć granicę, zza której nie ma już powrotu.


autor: John Ware, Gerald Posner

tytuł: Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci z Auschwitz

przekład: Piotr Nowakowski

wydawnictwo: Znak Horyzont

miejsce i data wydania: Kraków 2019

liczba stron: 443

format: 158 x 225 mm

oprawa: twarda



Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %