Przeczytaliśmy

Oniryki Tadeusza B.

Gdy przychodzi wymienić największych polskich rysowników komiksowych, to obok Grzegorza Rosińskiego (twórcy Thorgala), Bogusława Polcha (autora Funky’ego Kovala), Henryka Jerzego Chmielewskiego (ojca Tytusa) czy Janusza Christy (cykl o Kajku i Kokoszu) pada nazwisko Tadeusza Baranowskiego. To z jego komiksów dowiedzieliśmy się, między innymi, Skąd się bierze woda sodowa i nie tylkoJak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady i Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa. Właśnie wznowiono ten ostatni tytuł. Warto poznać klasykę polskiego komiksu, w której rysunki Baranowskiego zajmują szczególne miejsce. 

Na czym polega ta wyjątkowość? Przede wszystkim na wyrazistej obecności abstrakcji w jego historiach rysunkowych. Do tego dochodzi unikalny styl i poczucie humoru, które, jak twierdzi sam autor, wynika z wrodzonego pesymizmu i jest reakcją obronną nań. Ale to raczej kokieteria ze strony Baranowskiego, bo o jego komiksach da się powiedzieć dużo więcej niż to, że są abstrakcyjne i zabawne. Są także, a może nawet przede wszystkim, wypełnione znaczeniami i symboliką. Całe pokolenie najbardziej znanych polskich rysowników zaczynało swoją pracę nad powieściami graficznymi w okresie PRL-u. A to wiązało się z koniecznością radzenia sobie z rozmaitymi przeciwnościami, choćby z cenzurą. Poczucie humoru musiało być specyficzne, a dowcip zawoalowany. Dlatego Christa swoich bohaterów umieścił ostatecznie (po kilku innych pomysłach) w średniowieczu, Rosiński skupił się na Thorgalu i świecie wikingów, a Chmielewski uczłowieczał małpę powstałą z rozlanego tuszu. Były to rozwiązania z założenia bezpieczne, a przy tym niewykluczające stosowania odniesień do aktualnych wydarzeń. Ale też nie doszukujmy się na siłę we wszystkich PRL-owskich komiksach aluzji do sytuacji politycznej.

Wydany przez Kulturę Gniewu w serii Krótkie Gatki tom komiksowy Baranowskiego Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa to właściwie dwie historie – W pustyni i w paszczy i Co w kaloryferze piszczy. Pierwsza to opowieść o dwóch podróżnikach, Kudłaczku i Bąbelku, którzy przemierzają wnętrze wieloryba, poznając jego szczegóły anatomiczne. Zaskakująco nieprawdopodobne, dodajmy dla ścisłości. Bohaterem drugiej części jest Orient Men – człowiek zorientowany, pochodzący ze starego rodu Super-Menów południowo-północnych, dążący do wypełnienia przepowiedni Magister Wróżki. Orient-Men ma, według niej, osiągnąć… swój cel. Przez wszystkie strony podąża za nim Eskimos, któremu miał naprawić kaloryfer. Albumowi towarzyszy mała książeczka 3 przygody Sherlocka Bombla. Wszystko wydane na wysokim poziomie edytorskim.

Baranowski czerpie pomysły z otaczającego świata, ale to raczej świat, w którym niewiele miejsca zajmują bieżące sprawy. Jest tam za to sporo humoru przypominającego dowcipy sytuacyjne Monty Pythona. Autor zresztą sam mówi, że jego sposób na obserwację bliższego i dalszego otoczenia najpierw kształtował Kabaret Starszych Panów, a potem właśnie sześcioro komików najsłynniejszej brytyjskiej grupy satyrycznej. Można zatem zapytać: dla kogo przeznaczone są jego komiksy, skoro wymagają dojrzałości intelektualnej i gotowości na abstrakcję? Czy mogą je czytać jedynie dorośli? Otóż nie! To opowieści dla każdego – dorosłych, którzy docenią specyficzne poczucie humoru, wyobraźnię autora i jego ironiczne piórko, oraz dla dzieci, które jeszcze nie straciły naturalnego zadziwienia światem i przyjmują wszystko naturalnie.

Świat komiksów Baranowskiego to świat prawdziwy i jednocześnie nieprawdopodobny. Kraina niepohamowanej dziecięcej wyobraźni i onirycznych wizji dorosłych. To nietypowy przykład książek, które bawiąc, uczą, a ucząc, rozbawiają. I właśnie w coraz bardziej zwariowanym świecie najlepszym sposobem na poradzenie sobie z rzeczywistością są, moim zdaniem, komiksy Baranowskiego. O czym zapewniam ja – Artur (też) Baranowski, mimo że z Tadeuszem nie wiążą mnie żadne rodzinne koligacje.


autor: Tadeusz Baranowski
tytuł: Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa
wydawnictwo: Kultura Gniewu
miejsce i rok wydania: Warszawa 2019
liczba stron: 64
format: 215 × 290 mm
okładka: twarda

Na naszym portalu znajdziecie jeszcze więcej komiksowych ciekawości, np. przepiękną opowieść na faktach Fale czy biografię badacza i rysownika ptaków, a także recenzję najnowszego filmu o Pajęczaku z sąsiedztwa.

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    3 Comments

    1. […] Tadeusz Baranowski w wersji prawdziwej, ale nieprawdopodobnej:https://zcyklu.pl/w-slowach/przeczytalismy/oniryki-tadeusza-b/A w tym pokręconym świecie chciałoby się spędzić jeszcze więcej […]

    2. […] szukającego dla tych zabaw onirycznych form rysunkowych, o czym pisałem już przy okazji recenzji Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa i Do bani z takim komiksem. Miejscami zauważenie subtelności jego dowcipu wymaga od czytającego […]

    3. […] okazji trzech poprzednich recenzji jego komiksów: Dymki z Tintina, Do bani z takim komiksem oraz Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eksimosa. Do lektury jego książek potrzebna jest pewna orientacja w literaturze i popkulturze. A w […]

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %