Przeczytaliśmy

Opowieść o trzech siostrach

W swoich czytelniczych wyborach staram się nie ograniczać do kilku gatunków, w których czuję się najpewniej i najbezpieczniej. Dobrze jest zapoznawać się również z tematami, z którymi nie do końca mi po drodze – czasami wychodzę z tego zwycięsko, a czasami przegrywam. W przypadku Japonii, Chin i Korei jestem gdzieś pośrodku: nie wygrana, ale też nie do końca pokonana.

Michael Booth swoją wyprawę po regionie Azji Wschodniej zaczyna od Japonii, następnie podróżuje przez Chiny i Koreę, aż po Tajwan. Nie jest to typowy dziennik podróży, ponieważ autor stara się zrozumieć ten – wydawałoby się – tak podobny, a jednocześnie tak niesamowicie skłócony region świata. Wyjazd traktuje również jako pretekst do opowieści o trzech siostrach, jak nazywa tytułowe kraje: ich wspólnej, często burzliwej historii, wzajemnych wpływach oraz pretensjach i niesnaskach. Według mnie dużym plusem jest niezłe przygotowanie historyczne, którym autor bardzo chętnie się dzieli: nawet jeśli niewiele nam mówią te nazwiska czy wydarzenia, to możemy je osadzić w historii, co ułatwia zrozumienie samego tekstu.

Sam dobór odwiedzanych miejsc nie jest przypadkowy. Mamy więc duże miasta, o których słyszał każdy, miejsca pamięci, kontrowersyjne pomniki oraz świątynie i miejsca, które po prostu wywołują konflikty między tymi narodami. Zabawna jest postawa autora, który spodziewa się historycznej atmosfery i tego „czegoś” w miejscach, w których zapadły ważne decyzje, znacząco wpływające na losy kraju czy świata. Zaskakuje go – i może część czytelników też – że wszystkie te miasta są do bólu normalne, bez przesadnego zadęcia. Podobały mi się również różnorodność tematyczna i analiza wydarzeń na wielu płaszczyznach. Tuż obok filozofii czy historii autor wspomina o polityce krajów, które nierzadko wpływały na taki czy inny sposób postrzegania swoich sąsiadów. Oczywiście oberwało się też Ameryce, która – jak wiadomo – zawsze jest winna wszystkiemu, bez względu na sytuację.

Im dłużej jednak czytamy, tym mocniej uświadamiamy sobie, że są to uniwersalne problemy i sprzeczki, które można odnieść do każdego kraju. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że Korea to taka azjatycka wersja Polski – położona między komunistycznymi Chinami i faszystowską Japonią była polem bitew i długo walczyła o niepodległość. Brzmi znajomo, prawda? Nawet do tej pory lubi podkreślać swój biedny koreański los, co przypomina też nasze smutne upodobania.

Zaskoczyła mnie opowieść o Japonii – zwłaszcza część o tym, jak Japończycy kreują się na największe ofiary z czasów II wojny światowej, ponieważ jako jedyny kraj zostali zaatakowani dwiema bombami atomowymi. Oczywiście – nikt nie ujmuje im tej niewyobrażalnej tragedii, ale trudno uznać ich za niewiniątka. Ale trzeba przyznać, że potrafią „w marketing”, bo konsekwentnie pracują na dobrą opinię na arenie międzynarodowej. Najpierw kojarzymy Japonię z kwitnącymi wiśniami, dobrym jedzeniem i niewiarygodnie punktualną komunikacją (ostatnio czytałam, że średni czas spóźnień w Japonii wynosi trzydzieści sekund. Wyobrażacie sobie?). O zbrodniach myśli się o wiele rzadziej, jeśli w ogóle.

Nie mogę powiedzieć, że jest to pozycja dla każdego. Albo inaczej: jest to propozycja dla każdego, kto w jakimś stopniu interesuje się Azją Wschodnią albo którymś z tych trzech krajów. Japonia, Chiny i Korea to niezwykle bogata publikacja, szczegółowo opisująca różne aspekty, które miały wpływ na takie ukształtowanie się relacji w tamtym regionie. Mówimy o książce z prawie dwudziestostronicowym indeksem, ale – co dla mnie nie jest zbyt zrozumiałym posunięciem – w której pominięto bibliografię, choć autor cytuje liczne dzieła. Być może zdecydowano się na to, by uniknąć łatki książki naukowej i ją nieco złagodzić do publikacji popularnonaukowej. W moim odczuciu bibliografia na końcu wiele by nie zmieniła.

Przeszkadzała mi jednak niedbałość językowa i częste literówki, które działały mi na nerwy i rozpraszały podczas czytania tekstu. Nie rozumiem też dziwnego zwyczaju, aby część miast – np. Hiroszima i Yokohama – zostawiać zawsze w mianowniku. Przeglądałam nawet słowniki w poszukiwaniu odpowiedzi, ale ostatecznie tę bitwę przegrałam i nie znalazłam wyjaśnienia.

Reasumując, jest to ciekawa propozycja na rynku wydawniczym dla fanów tematyki azjatyckiej i osób lubiących podejmować ryzyko czytelnicze. Ale nie można nastawiać się na lekką lekturę do poduszki.


autor: Michael Booth
tytuł: Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie
przekład: Barbara Gutowska-Nowak
wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
miejsce i data wydania: Kraków 2021
liczba stron: 432
format: 137 × 205 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %