Kultura w dymkach

Jean Giraud – doktor Jekyll i Mr Hyde francuskiego komisku

Komiksy frankofońskie nie bez przyczyny uważane są za jedne z najlepszych przykładów gatunku – wystarczy przyjrzeć się bliżej pracom artystów francuskojęzycznych, tworzących w niepowtarzalnym stylu oraz ciągle potrzebujących rozwoju i wprowadzających innowacje. Najdobitniej potwierdza te słowa twórczość rysownika i scenarzysty Jeana Girauda, znanego szerszej publiczności jako Moebius. A skąd takie alter ego i co z niego wynikło – odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Zacznijmy jednak od początku. Jean Henri Gaston Giraud urodził się na paryskich przedmieściach w 1938 roku. We wczesnych latach życia spotkało go przykre zdarzenie, jakim jest rozwód rodziców. To zawieszenie między miastem i wsią, ojcem i matką sam komentował w autoanalizie jako powód wykreowania podwójnej osobowości artystycznej. Dzieciństwo przyniosło jednak także innego rodzaju doświadczenie, które ukształtowało jego karierę zawodową: miłość do komiksów. Gir wychował się na bandes dessinées (z francuskiego dosłownie „narysowane paski”, czyli po prostu „komiksy”) i to właśnie dzięki ich czytaniu wyuczył się większości technik rysowniczych, choć pobierał także nauki w szkole artystycznej Arts Appliqués. Pierwsze próby komiksowe Giraud podjął już w wieku 18 lat, wybierając western. I był to strzał w dziesiątkę, gdyż w 1963 roku powstała pierwsza część komiksu Blueberry, który przyniósł artyście sławę i wydawany jest do dzisiaj. Tytułowa postać to jeden z pierwszych antybohaterów w westernie – porucznik o rysach twarzy Jean-Paula Belmondo. Już w tej serii można zauważyć rzecz dla Jeana Girauda bardzo charakterystyczną, a mianowicie zmiany stylu. Kiedy wraz z pisarzem Jean-Michelem Charlierem zaczynał przygodę z Blueberrym, był to typowy dla swego rodzaju komiks, tworzony prostą kreską, wyrażającą tematy standardowe dla westernu. Później jednak jego atmosfera stała się bardziej mroczna i tajemnicza, a styl zbliżył się mocno do naturalizmu i można w nim odnaleźć inspiracje filmami Sergia Leone oraz Sama Peckinpaha – podejmowana problematyka i ukazująca ją forma zdecydowanie skierowane były tylko dla dorosłych.




Taki sposób wykorzystywania twórczej pasji najwyraźniej Giraudowi nie wystarczał. Musiała ona znaleźć ujście w mniej sztampowych pomysłach, liczną chmarą kotłujących się pod czaszką. I tak powstał Moebius – pseudonim, pod którym francuski komiksiarz publikował swoje prace z nurtu science fiction i fantasy. Diametralnie różne style nie od razu pozwoliły Moebiusa utożsamić z Jeanem Giraudem. Światy wykreowane przez tego pierwszego przepełnione są egzystencjalnym niepokojem w sferze fabularnej, metafizycznym nastrojem oraz surrealistycznym i abstrakcyjnym stylem w sferze plastycznej. Wszystko, na co nie mógł lub nie chciał pozwolić sobie autor pod własnym nazwiskiem, stawało się podstawą twórczą jego alter ego. Dlatego w pracach Moebiusa pojawiają się mocno wyeksponowane zło i mroczna erotyka, ale też wątki mocno nasączone oniryzmem i magią. Znów więc mamy do czynienia ze stylistyczną dwoistością: styl Jeana Girauda różni się bowiem od stylu Moebiusa, wewnątrz którego również można wyróżnić prace bardziej pogodne, spokojne, utrzymane w jasnej kolorystce oraz utrzymane w kanciastej, ostrej formie, pełne scen seksu i przemocy.




Jedno z najważniejszych dzieł, które wyszły spod pióra Moebiusa (Jean Giraud pracował raczej ołówkiem), to Arzach, ciekawy przykład komiksu niemego. Miał być buntowniczą odpowiedzią na proste komiksy superbohaterskie z Ameryki. Nie posiada on charakterystycznych dialogów w dymkach ani komentarza słownego w żadnej innej formie, a sama fabuła ograniczona jest do minimum. W czterech historiach składających się na serię artysta przedstawia tytułowego bohatera przemierzającego dziwne światy na pterodaktylopodobnym stworze oraz sceny rodem ze snów i podświadomości. Na uwagę zasługuje także Incal – dziecko owocnej współpracy Moebiusa i chilijskiego filmowca Alexandra Jodorowsky’ego. Komiks ten można śmiało nazwać klasyką space opery, godną Gwiezdnych wojen. Znajdziemy w nim bowiem i przypadkowego bohatera, i potężny artefakt, i niebezpieczną misję we wszystkich wymiarach wszechświata. W Incalu pojawia się także styl tzw. bubble gum colours, czyli kolorystyka wykorzystująca krzykliwe, żywe barwy, zaczerpnięte (jak sugeruje nazwa) z historyjek dołączanych do gum balonowych (pamiętacie jeszcze „donaldówki”?!).




Niezwykle ciekawym przykładem twórczości Moebiusa jest także seria Świat Edeny. Komiks powstał jako rozwinięcie pomysłu na… ekskluzywny prezent dla współpracowników koncernu samochodowego Citroën! Krótka i prosta historia przeobraziła się z czasem w 40-stronicową publikację, uzupełnioną o prequele i sequele, które ostatecznie dały komiksowym czytelnikom cztery tomy (plus pomniejsze wydawnictwa) niesamowicie skonstruowanej historii. Na większości kart króluje technika ligne claire – maksymalnie zredukowana kreska, sprowadzona do funkcji konturu, ale poszczególne opowieści wykorzystują różne poetyki i stylistyki. Całość rekonstruuje mit rajskiej krainy, przeniesionej z biblijnego świata w daleką przyszłość i na odległą planetę. Różnic w porównaniu z tradycyjną wersją pojawia się wiele, ale motyw owoców i pożywienia w ogóle jest równie ważny, jak ugryzienie jabłka z drzewa wiadomości dobrego i złego przez rodziców ludzkości. Jean Giraud a.k.a. Moebius był bowiem typowym przedstawicielem swoich czasów – zaangażowany w różne filozofie ruchu New Age, owładnięty fascynacją kryształami, eksperymentujący z narkotykami. Szczególną rolę w jego życiu i twórczości spełniała anopsologia – teoria żywieniowa podkreślająca wagę instynktu podczas wybierania żywności: człowiek powinien jeść to, co mu smakuje, najlepiej w stanie surowym, każdy składnik oddzielnie. Ta i inne koncepcje znajdują swój oddźwięk szczególnie w Świecie Edeny, a także w innych komiksach Moebiusa.

Moebius to postać niezwykle barwna, nawet jak na realia komiksowego świata. Krótki artykuł to zdecydowanie forma zbyt ograniczona (przede wszystkim objętościowo), by swobodnie opowiedzieć o wszystkich osiągnięciach i osobliwościach tego francuskiego twórcy. Dlatego już jednym tchem, na koniec wymienię najważniejsze fakty, wcale nie poślednie, które zasługują choć na króciutką wzmiankę. Moebius mianowicie wraz z Jean-Pierrem Dionnetem, Philippem Druilletem i Bernardem Farkasem założył grupę Les Humanoϊdes Associés, która zasłużyła się głównie publikacją pisma komiksowego „Metal Hurlant” – znanego na całym świecie dzięki amerykańskiemu odpowiednikowi o tytule „Heavy Metal”, rozpowszechniającego dla szerokiego grona odbiorców najlepsze wydawnictwa europejskie. Inna sprawa to zaangażowanie Moebiusa w świat kina i tworzenie storyboardów i concept artów dla filmów science-fiction takich jak Obcy, Willow, Tron, Otchłań, Piąty element czy Gwiezdne wojny. I – last but not least – również Universum Marvela oraz prace bardziej mainstreamowe nie były Francuzowi obce: wraz z wielkim Stanem Lee stworzył miniserię Prable Silver Surfer, która została nagrodzona nagrodą Eisnera.

Odkrywcom rzeczywistości bandes dessineés Jean Giraud ukazuje wiele twarzy. Dwie najważniejsze – Gir i Moebius – w pewnym stopniu zostały zarysowane w niniejszym artykule, o innych jedynie napomknęłam. Ale bogata w niespodzianki twórczość tego doktora Jekylla/Mr Hyde’a ze świata komiksu wymaga wielu godzin przeglądania plansz o misternej strukturze i zawiłej fabule. Na szczęście już wkrótce temat Moebiusa znów zostanie poruszony na naszym portalu (tym razem przez Antoniego), co pozwoli rozkoszować się fenomenem artysty nieco dłużej.

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %