Maestro Dahl
Brytyjski mistrz literatury dziecięcej. Czaruje świat
opowieściami, w których kryje się prawdziwa magia. Pisze utwory odznaczające
się specyficznym humorem i nieodpartym urokiem… Może jeszcze nie słyszeliście o
wielkim Roaldzie Dahlu, ale niemal na pewno widzieliście ekranizację któregoś z
jego dzieł.
Zanim Dahl zajął się pisaniem, prowadził bardzo burzliwe
życie: był pilotem podczas II wojny światowej (służbę pełnił aż do momentu,
kiedy zestrzelono jego samolot nad Pustynią Libijską), a następnie został attaché
wojskowym w Waszyngtonie. Prowadził też barwne życie szpiega MI6 – kto wie, być
może właśnie ze względu na to doświadczenie podjął się napisania scenariusza do
filmu o agencie 007 Żyje się tylko dwa
razy z Seanem Connerym w roli głównej? Dahl znany był z ekscentryzmu. Aż
dziw, że starczało mu czasu na pisanie, i to głównie nietypowych powieści dla
młodych czytelników. Ich cechą charakterystyczną stało się częste stosowanie
fantazyjnych gier słownych.Mamy to szczęście, że w Polsce dostęp do większości
książek Roalda nie stanowi kłopotu (szczególnie godna uwagi jest edycja
wydawnictwa Zysk i S-ka, opatrzona wyśmienitymi ilustracjami Quentina Blake’a).
Nieco zapomniano jedynie o jego pierwszym dziele adresowanym do młodszych odbiorców
i zatytułowanym The Gremlins, które
czytała dzieciom nawet Pierwsza Dama Eleanor Roosevelt i które miał zamiar
zekranizować Walt Disney. Podstępne stworki z opowieści pilotów RAF-u wprawdzie
doczekały się drugiej młodości i poświęconego im filmu, ale stało się to już dużo
później. Gdyby Roald nadal żył, to zapewne mocno by się zdziwił, jak wielką
popularnością jego książki cieszą się wśród współczesnych filmowców.Machina popularności ruszyła jeszcze za życia artysty, a
ściślej – podczas jego współpracy przy tworzeniu scenariusza do musicalu Mela
Stewarta Willy Wonka i fabryka czekolady
z fenomenalnym Gene’em Wilderem w roli tytułowej. Dahl nie dotrzymywał jednak
umówionych terminów, toteż produkcję dokończył David Seltzer. Rozgoryczony pisarz
stwierdził, że film zbyt mocno skupia się na postaci właściciela fabryki
zamiast na głównym bohaterze, odmówił również udzielenia zgody na to, aby za
jego życia na srebrny ekran przeniesiono zarówno powieść Charlie i fabryka czekolady (po raz kolejny), jak i jej kontynuację
– Charlie i wielka szklana winda. Po
ten bogaty fabularnie materiał z całkiem niezłym rezultatem sięgnął Tim Burton,
w wielu aspektach duchowy spadkobierca artysty, obsadzając przy tym w roli
Willy’ego Wonki swojego ulubionego aktora, Johnny’ego Deppa. Obie realizacje
bezdyskusyjnie imponują wizualnie, mimo że daty ich powstania są oddalone od
siebie o dziesięciolecia.W 1990 roku przyszła kolej na Wiedźmy na podstawie książki o tym samym tytule. To historia
chłopca, który podczas wakacji spędzanych z babcią w nadmorskim hotelu niefortunnie
staje się świadkiem sabatu współczesnych czarownic i zostaje przez ich
przywódczynię zamieniony w mysz. Postać złowrogiej przewodniczącej konwentu
brawurowo wykreowała Anjelica Huston. Film zawiera w sobie niemalże wszelkie pożądane
elementy kina familijnego – nie brak w nim odrobiny napięcia, a także
niewymuszonego komizmu, całość zaś zwieńczono sympatycznym zakończeniem.Jedno z lepszych literackich dokonań Dahla – niezwykła
powieść Jakubek i brzoskwinia olbrzymka
– w 1996 roku dostało się w ręce Henry’ego Selicka, reżysera Miasteczka Halloween oraz Koraliny na podstawie utworu Neila
Gaimana. Selick zastosował technikę mieszania filmu aktorskiego i animacji, ale
nawet mimo skorzystania z tak ciekawego pomysłu niestety nie można tej produkcji
zaliczyć do szczególnie udanych. Adaptacja straciła gdzieś niekwestionowany
czar tkwiący w dziele literackim.Nie powinniśmy zapominać o świetnej Matyldzie w reżyserii Danny’ego de Vita (gra on też ojca bohaterki).
Obraz ten przedstawia losy dziewczynki uciekającej od świata telewizyjnych
doznań do krain z przeczytanych książek. Matylda, odkrywszy swoje telekinetyczne
moce, postanawia ich użyć, aby uwolnić szkołę od tyranii sadystycznej
dyrektorki. Historia mądra, zabawna i nieco ironiczna.Na koniec – mój faworyt wśród kinowych wersji książek
brytyjskiego pisarza, czyli Fantastyczny
Pan Lis. Losy rodziny zwierząt z rudymi kitami, starającej się przeżyć w
starciu z diabolicznym trio paskudnych farmerów, zachwycają swoją prostotą. Wprost
nie da się nie uśmiechnąć, gdy sprytne stworzenia odnoszą ostatecznie
zwycięstwo, i to w jakim stylu! Dodatkowym atutem produkcji jest plejada
aktorskich gwiazd – bohaterom głosów użyczyli: George Clooney, Bill Murray,
Meryl Streep oraz Willem Dafoe. Wes Anderson przy pomocy animacji poklatkowej
uchwycił esencję dzieł Dahla, stwarzając tym samym prawdziwie zwariowaną, a może
nawet i szaloną komedię doprawioną szczyptą czarnego humoru.Pozostało jeszcze sporo ciekawych opowieści, które wyszły
spod ręki Roalda Dahla. Niemal każda z nich to świetny materiał na film –
wszystko za sprawą wizualnej plastyczności, pomysłowości, interesujących i często
ekscentrycznych postaci – aczkolwiek niekiedy są one nieco zbyt krótkie jak na
potrzeby wielkiego ekranu. Jednak dzieje łapacza snów Bfo (z książki Wielkomilud) i jego małej ludzkiej
przyjaciółki, straszno-śmieszna zemsta dokonana na ptakożerczym małżeństwie
Flejów czy relacja z narodzin iście niezwykłej spółki do mycia szyb zasługują
na ocalenie od zapomnienia i na upamiętnienie w równej mierze co kultowa już
historia Charliego i fabryki
czekolady.Co sprawia, że wciąż sięga się po twórczość Roalda Dahla?
Myślę, że chodzi o ponadczasowy walor jego intrygującej literatury, o której
nie sposób zapomnieć, ponieważ napisano ją „z sercem”. Polskiemu odbiorcy nie
będzie bardzo przeszkadzać nawet silne zakorzenienie Dahla w kulturze Wysp –
jego powieści odcisnęły na kulturze tak wielkie piętno, że w niejednym filmie,
serialu czy książce znaleźć można odniesienia do najbardziej znanych dzieł wspomnianego
pisarza. O dorobku artystycznym twórcy zupełnie zasłużenie można mówić w
kategoriach fenomenu literackiego, a sam pisarz doskonale pokazał, że książki
dla dzieci wcale nie muszą być grzeczne i uładzone. Odrobina okrucieństwa i
moralnej niejednoznaczności, dozowana od czasu do czasu w dobrze wyważonych
dawkach, to wszak rozwiązanie rodem z najlepszych klasycznych baśni.