Przeczytaliśmy

Meble tych Kowalskich

Pasjonuje was meblowy design sprzed ponad pół wieku? Macie w domu krzesła Chierowskiego, zestaw Violetta i stolik patyczak? Powinniście zatem sięgnąć po książkę Meble Kowalskich. W tytule nie chodzi o przedmioty dla każdego, ale o twórców kultowej meblościanki, chociaż istotnie komplet zaprojektowany przez Bogusławę i Czesława Kowalskich miał stać się rozwiązaniem dla wszystkich.

Autorem książki jest Jacek Kowalski, syn małżeństwa projektantów. Tytuł może nieco mylić czytelnika, bo publikacja to niemal saga rodzinna. Najsłynniejsza meblościanka z lat 70. ubiegłego wieku daje pretekst do wielkiej opowieści o rodzinie i pracy zawodowej Kowalskich. Mnie najbardziej interesował wątek tytułowego zestawu mebli.

Na początku lat 60. XX wieku Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego i poznański odział Związku Polskich Artystów Plastyków ogłosiły konkurs na projekt pełnego wyposażenia mieszkania robotniczego. Chodziło o dwupokojowe lokum z malutką kuchnią i przedpokojem (za przykład posłużyły mieszkania łódzkich tkaczek). Kowalscy wysłali na konkurs swój pomysł. I chociaż pojęcie meblościanki funkcjonowało już w ówczesnym meblarstwie, to koncepcja prostokątnych kasetonów lub drzwiczek montowanych w dowolnym miejscu stelaża, jaką wymyślił Czesław, była innowacyjna. Pozwalała bowiem na tworzenie różnych konfiguracji ustawień. Dawało to pozór indywidualizacji zestawu, co czyniło go atrakcyjnym w czasach uniformizacji we wszystkich dziedzinach. Nie zapominajmy także o uniwersalnym charakterze takiego systemu. I chyba to robiło największe wrażenie.

Mimo to konkurs nie doczekał się zwycięzcy, bo wszystkie 21 nadesłanych prac przekraczało ujęty w regulaminie maksymalny koszt produkcji. Kowalscy mogą jednak odnotować sukces, bo ich pomysł uzyskał pierwsze wyróżnienie. Sprawa ucichła na dwa lata, do czasu, gdy w warszawskim pawilonie meblowym przy ul. Przeskok zorganizowano wystawę pięciu systemów zabudowy małych mieszkań. Pawilon zwiedziło kilkadziesiąt tysięcy osób, a wystawa okazała się punktem zwrotnym w popularności mebli Kowalskich. System kasetonowy przeszedł jednak jeszcze kilka modernizacji i uproszczeń, zanim trafił do produkcji. Na szczęście były to modernizacje autorskie.

Meble od razu polubili klienci. Za 20 tysięcy ówczesnych złotych kupowali je wszyscy, których było na nie stać. Dało się zauważyć, że choć miały zagościć przede wszystkim w mieszkaniach klasy robotniczej, najczęściej znajdowały swoje miejsce u przedstawicieli inteligencji: dziennikarzy, naukowców, lekarzy i artystów. Słowem – najszybciej genialny projekt doceniło środowisko ludzi wykształconych i oczytanych.

W książce poznajemy nie tylko historię kultowego wręcz segmentu. Aktywność małżeństwa Kowalskich to bowiem nie tylko projektowanie mebli, chociaż na tym polu mają największe osiągnięcia. Autor podzielił książkę na kilka rozdziałów (nazwanych w tytułach segmentami), każdy poświęcony wybranemu tematowi. Jest więc „Segment rodowodowy”, „Segment Bogusławy”, „Segment mebli Kowalskich”, „Segment Cepeliowski” i „Segment segmentowy”, w którym trafiamy do kilku mieszkań, gdzie wciąż stoją słynne meblościanki. I mają się zupełnie dobrze.

Książka, w związku z tym, że napisana jest przez syna bohaterów, zawiera bogate archiwum zdjęciowe i mnóstwo reprodukcji unikatowych projektów. I chociaż autor nie uniknął dłużyzn, zwłaszcza w części wspomnieniowej, to warto sięgnąć po tę publikację. Można sobie z niej po prostu wybrać segmenty i poukładać dowolnie. Dokładnie tak, jak zakładał projekt mebli kasetonowych Kowalskich.


autor: Jacek Kowalski
tytuł: Meble Kowalskich. Ludzie i rzeczy
wydawnictwo: Dębogóra
miejsce i rok wydania: Poznań 2014
liczba stron: 486
format: 210 x 210 mm
okładka: miękka ze skrzydełkami

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %