Przeczytaliśmy

Na zawsze w lodzie. Tajemnica wyprawy wśród lodów Arktyki

Kilka lat temu – w 2014 i 2016 roku – odkryto wraki statków HMS Erebus i HMS Terror, brytyjskich okrętów zaginionych podczas wyprawy badawczej. Obydwa wyruszyły z Wielkiej Brytanii 19 maja 1845 roku, kierowali nimi kapitanowie John Franklin oraz Francis Crozier. Załoga liczyła 129 osób, a ich celem było odkrycie drogi, która umożliwiłaby żeglugę między Europą a Azją. Dotarli do Arktyki i nieco później słuch o nich zaginął. Co się z nimi stało?

Na zawsze w lodzie to zapis badań prowadzonych przez lata nad tą sprawą i próba odpowiedzi na pytanie, jakim cudem nawet jedna osoba z tak licznej grupy nie przeżyła tej wyprawy. Jakie tajemnice skrywają lody Arktyki? Co poszło nie tak? Z początku nie byłam przekonana do tej książki, ponieważ wydawało mi się, że to nie mój klimat – to prawda, lubię reportaże, ale przyznaję, że tak odległe wydarzenia interesują mnie nieco mniej. Muszę jednak przyznać, że tym razem się pomyliłam: trafiłam na naprawdę świetną pozycję, od której trudno się oderwać – nawet jeśli wcześniej nie słyszało się o tej wyprawie.

Gdy o załodze słuch zaginął, zaniepokojeni członkowie admiralicji i żona jednego z dowódców, Lady Jane, zaczęli wysyłać na północ kolejne statki. Początkowo ich zadaniem było uratowanie członków wyprawy Franklina, potem – poznanie ich losów. Z takim samym zamysłem wyruszyła ekspedycja ponad sto lat po feralnej misji badawczej. Książka Owena Beattiego i Johna Geigera przybliża nam historię nie tylko zaginionych statków, lecz także morskich wypraw w ogóle – co według mnie jest niezłym wprowadzeniem, szczególnie dla osób, których ta tematyka nie interesuje albo nie mają wystarczająco dużej wiedzy. Przyznam, że na początku nieco się gubiłam, co, kto i kiedy… ale dość szybko złapałam rytm książki i szybko ją pochłonęłam.

Ten historyczny wstęp był bardzo potrzebny i pouczający, autorzy przekazują mnóstwo wiedzy z zakresu ówczesnej technologii, przygotowywania wypraw, a także przybliżają sylwetki tych, którzy potem weszli w skład załogi Franklina. Jego statki były wręcz idealnie zaopatrzone – zapas żywności na kilka lat, ogromne ilości soku z limy (wtedy wierzono, że najskuteczniej chroni przed szkorbutem) – wykorzystanie najnowszej technologii, doświadczeni marynarze. Wydawało się, że są skazani na sukces i płyną po pewne odkrycia. Co mogło pójść nie tak?

Dopiero w latach 80. ubiegłego wieku udało się rozwikłać tę zagadkę i wyjaśnić losy załogi. Rozwiązanie jednak jest przerażające. Autorzy książki ukazali czytelnikom tułaczkę uczestników wyprawy i to, do czego jest zdolny człowiek w obliczu skrajnego zagrożenia, gdy wokół znajduje się tylko skute lodem terytorium… Cała tragedia została odkryta dzięki temu, że ciała niewiarygodnie dobrze zachowały się w lodzie – podczas ekshumacji zwłoki sprzed ponad stu lat wyglądały tak, jakby dopiero co zostały złożone do grobu. Ponieważ w książce zamieszczono wiele zdjęć, było to niesamowite przeżycie także dla czytelników – równocześnie przerażające i przykre. W trakcie badań udało się również ustalić, że makabryczne historie o kanibalizmie przekazywane z pokolenia na pokolenie przez Inuitów, zamieszkujących te ziemie, wcale nie były przesadzone…

Paradoksem wydaje się to, że zawiniła właśnie ówczesna technologia, która miała zapewnić marynarzom niewyobrażalny sukces i sławę dzięki odkryciu drogi morskiej z Europy do Azji. Przyniosła im jedynie ogromną tragedię. Cała tajemnica tkwiła w ołowiu, którego używano w produkcji konserw z jedzeniem. Ogromne zapasy miały przygotować załogę na najgorsze, technologia – ustrzec przed skutkami szkorbutu, a ostatecznie przyczyniła się do śmierci marynarzy.

Niestety wyprawa przyniosła członkom i ich rodzinom jedynie cierpienie. Odnalezienie przed kilku laty wraków statków zdecydowanie pomoże odpowiedzieć na resztę pytań, które pojawiły się czterdzieści lat temu. Na zawsze w lodzie czyta się jak najlepszy thriller i nie sposób się od tego oderwać. Czytelnik jest targany różnymi emocjami, wypełniającymi książkę po brzegi: od pragnienia spełnienia marzeń przechodzi się tu płynnie do ekstremalnej walki o przetrwanie. Scenariusz tej historii napisało życie. Podczas lektury nasuwają się pytania, w którym momencie kończy się człowieczeństwo i jak daleko można się posunąć, by ratować swoje życie.


autor: Owen Beattie, John Geiger|
tytuł: Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina
przekład: Aleksander Gomola
wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
miejsce i data wydania: Kraków 2021
liczba stron: 336
format: 137 × 205 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %