MFKiG wypunktowany
Przedstawiciele komiksu niemieckiego zauważyli wiele podobieństw na ich i polskim rynku – oba nie stoją w miejscu, widoczny jest rozwój, chociaż na razie większy w sferze artystycznej niż społecznej (powstają świetne komiksy, ale gatunek nie zadomowił się jeszcze na dobre w świadomości odbiorców kultury). Różnice natomiast dotyczą wsparcia ze strony instytucji – w Niemczech działa stowarzyszenie (wspierane przez Instytut Goethego) oferujące twórcom stypendia, komiks również dobrze się czuje w murach uczelni wyższych.
Ciekawostka – polskim tytułem, który zwrócił uwagę Niemców podczas festiwalu, był Jeż Jerzy.
Marcin Podolec (Dym. Pablopavo, Bajka, Morze po kolana) razem ze studiem Yellow Tapir Films pracuje nad animacją na podstawie komiksu Saschy Hommera Insekt. Nowe dzieło to po pierwsze dobra wiadomość dla wszystkich fanów Podolca, a po drugie fajna okazja do porównania procesu twórczego przy powstawaniu komiksu i filmu animowanego. Jakie wyzwania są najtrudniejsze? Wyczucie czasu, znalezienie odpowiedniego momentu na zagranie żartem oraz casting młodych aktorów.
Jeśli lubicie historie o polskich artystach, którym udało się wybić i pokazać swój talent światu, to już dawno powinniście śledzić Kasię Niemczyk. Dziewczyna ma świetną kreskę i rysowała serię Mockingbird dla Marvela, a teraz warto mocno trzymać kciuki za jej nowy projekt dla Image Comics (również realizowany ze scenarzystką Chelsea Cain) – Man-Eaters.
Z okazji ćwierćwiecza imprintu Vertigo do Łodzi przyjechali panowie związani z wydawnictwem: Brian Azzarello (scenarzysta), Greg Lockard (redaktor) i Peter Milligan (scenarzysta). Każdy z nich na spotkanie zabrał piwo, widać więc było od razu, że dobrze się wczuli w festiwalowy nastrój. Opowiadali głównie o Vertigo, jego roli na rynku, podejściu do twórców i czytelników.
Wszyscy trzej wydawali się zdziwieni (nieco tendencyjnymi) pytaniami, które sugerowały, że wielkie wydawnictwa jak DC to koszmarne maszyny do robienia pieniędzy, tłamszące niezależność i artystyczne pomysły. Takie uogólnienia nie miały szans w starciu z inteligentnymi, doświadczonymi i ironicznymi facetami. Nie byli więc oni łatwymi rozmówcami, choć z drugiej strony pokazuje to, że brali na poważnie zadawane im pytania i na tyle szanowali pytającego i słuchających, żeby odpowiadać z zastanowieniem i na serio. Ciągłe żarciki i podśmiechujki to tylko bonus dla wszystkich obecnych na sali.
À propos piwa – współpraca z Piwoteką to złoto, nowe festiwalowe smaki są coraz lepsze! Przydałoby się bardziej rozbudowane stoisko, bo kolejka była większa niż do niejednego wydawcy. A i sprowadzenie chociażby dodatkowych pięciu food trucków też by nie zaszkodziło.
Spotkanie z samym Milliganem było dla prowadzącego dobrą okazją na wypytanie o współpracę w branży komiksowej od kuchni, dlatego dużo czasu zajęły ploteczki oraz dociekanie, którzy twórcy byli brani pod uwagę przy pracach nad danymi komiksami. Dla mnie było to zmarnowanie cennych minut, bo już na panelu poświęconemu Vertigo można było się zorientować w ogromnym potencjale na poprowadzenie naprawdę wartościowej rozmowy z artystą. Na szczęście znalazł się także czas na konkrety, spośród których bardzo ciekawym fragmentem wypowiedzi było porównanie pisania scenariusza filmowego i komiksowego.
Twórczość Álvaro Ortiza to moje małe festiwalowe odkrycie. Ograniczony budżet pozwolił mi na zakupienie tylko jednego komiksu i zdecydowanie nie żałuję, że wybór padł na Murderabilia. Czy Álvaro też nie żałuje, że wybrał sobie akurat taki makabryczny temat historii? To już bardziej skomplikowana kwestia – szczególnie, gdy przychodzi mu do skorzystania z wyszukiwarki internetowej, wciąż podsuwającej wyniki związane z miejscami zbrodni i koszmarnymi pamiątkami po morderstwach. Dobrze, że gość ma duży dystans do siebie i swojej twórczości – ale chyba nie mogło być inaczej, gdy ktoś lubi rysować koty i flaki.
Festiwal to także czas na wręczenie nagród. Docenione zostały krótkie formy komiksowe, które można oglądać w EC1 (cała wystawa jest warta polecenia – znajdziecie tam ciekawie wpisane w industrialną przestrzeń prace twórców z Niemiec i Australii, plansze Shauna Tana czy Bogusława Polcha). Galę zdecydowanie zdominowały przemówienia Bartosza Sztybora (w tym roku nagrodzonego za scenariusze do There’s no sweetness in chilli oraz Nosa), który jak nikt inny potrafi przeczytać zmyślone maile z podziękowaniami. Poza tym warto już tylko wspomnieć o nagrodzie za najlepszy polski album dla Agnieszki Świętek za debiut Obiecanki, najlepszego polskiego wydawcy – Non Stop Comics oraz Wojciechu Jamie, który otrzymał doktorat humoris causa czyli Nagrodę im. Papcia Chmiela.