My z niego wszyscy, czyli Will Eisner, ojciec komiksu
Pomocne
okazały się też wychowanie oraz charakter przekazany w genach przez rodziców.
To ojciec Willa Eisnera był artystyczną duszą, ale bez pragmatyzmu
odziedziczonego po matce autor nie łączyłby w sobie wartościowych cech artysty
i biznesmena, dzięki którym zawojował rynek komiksu. Duże wsparcie otrzymał, co
podkreślał niejednokrotnie w wywiadach, w DeWitt Clinton High School, gdzie
mógł rozwijać talenty pisarskie i artystyczne: tworzył tam paski komiksowe,
ilustracje do gazetek szkolnych, magazyn o sztuce oraz scenografię do
przedstawień teatralnych. Jako dziewiętnastolatek wraz z Jerrym Igerem założył
własne studio artystyczne. I to wcale nie byle jakie studio – współpracowali z
nim komiksiarze, którzy w przyszłości mieli się stać naprawdę znani – Bob Kane
(twórca Batmana), Lou Fine, Jack Kirby (wtedy jeszcze Jacob Kurtzberg) czy Mort
Meskin. Na sukces ich przedsięwzięcia wpłynęła sprzyjająca sytuacja na rynku
wydawniczym: tytuły pulpowe zaczęły podupadać, co skłoniło wydawców do szukania
nowych hitów wśród komiksów. Czynnikiem wielce użytecznym okazała się także
przedsiębiorczość Eisnera. Najpierw, by skłonić do siebie partnera, zawyżył
nieco swój wiek, a następnie, ponieważ znał wymagania wydawców, pracował jako
pięciu różnych artystów – posługiwał się pseudonimami i wypracował kilka
odmiennych stylów. Tego typu zagrywki na pewno się opłaciły, gdyż już wkrótce
studio Eisner & Iger było znaną i cenioną marką.
Rozgłos
na rynku wydawniczym przyniósł Eisnerowi kolejne możliwości. Chociaż więc i tak dokonywał on już przełomowych jak na swój
wiek osiągnięć, ciągła potrzeba zmian, ulepszeń, rozwoju i podejmowania nowych
wyzwań połączyła jego los z wydawnictwem Quality Comics. I rzeczywiście była to
dobra decyzja – pozwoliła mu pracować nad serią The Spirit na własnych warunkach. Dzięki zabiegom niespotykanym w
tamtych czasach umowa z wydawnictwem oficjalnie przyznawała prawa autorskie twórcy.
Stwierdził on bowiem, że zamierza do końca życia zajmować się tworzeniem
komiksów, musi więc dbać o swoją własność. Cyklowi na pewno wyszło to na dobre
– Will Eisner pracował nad nim dwanaście lat, nigdy nie osiadł na laurach i
wciąż dbał o jego wysoki poziom. Nie zamykał się na przykład w gatunku opowieści
detektywistycznej, ale często wychodził w stronę realistycznych opisów życia
codziennego lub – z drugiej strony – ocierał się o science fiction w opisach
szalonych scen walki. Eksperymentował dużo również w warstwie słownej:
wykorzystywał formę piosenek, a także poezję i język nonsensu. Seria szybko
zyskała stałe grono czytelników (więcej o niej z pewnością opowie Wam Antoni w
poniedziałek), ale Eisner po raz kolejny postanowił pójść własną drogą.
Mimo
licznych próśb ze strony wiernych fanów po 1952 roku nie wrócił już do swojej
najbardziej znanej serii. Postanowił dalej eksperymentować z formą komiksu,
ponieważ szukał idealnego opakowania dla treści dojrzalszych niż zazwyczaj.
Pragnął wyzwolić to medium od krzywdzących łatek infantylności kojarzonej z superbohaterami.
Tak powstała publikacja Umowa z Bogiem i
inne opowieści z czynszówki, którą teraz uważa się za pierwszą w historii
powieść graficzną. I chociaż gatunek ten, jego definicja i rzeczywista
zawartość są ciągle obiektem gorących dyskusji, to jednak dokonanie Eisnera na
zawsze zmieniło rynek komiksowy, a jego samego uczyniło niezwykle samoświadomym
artystą. Nie dziwi zatem, że twórca poszedł jeszcze o krok dalej i zajął się na
poważnie badaniem i propagowaniem dziedziny, którą dotąd zajmował się tylko w
praktyce. Wiedzę o komiksie wykładał w School of Visual Arts w Nowym Jorku,
pisał o nim w książkach (Comics and
Sequential Art, Graphic Storytelling,
Expressive Anatomy), opowiadał na
wykładach i konwentach – podkreślał wartość i potencjał komiksu jako formy
sztuki i jako narzędzia edukacji. Właśnie Eisner nazwał go też „sztuką
sekwencyjną” – na tej definicji teoretycy opierają się po dziś dzień.
Oczywiste jest więc, czemu akurat Eisnera wybrano na patrona
najważniejszej nagrody komiksowej (jej pełna nazwa brzmi „The Will Eisner Comic Industry Award”), przyznawanej
corocznie w trzydziestu sześciu kategoriach podczas międzynarodowego Comic-Conu
w San Diego. Dostać nagrodę jego imienia to jak zapisać swoje nazwisko na
kartach historii wypełnionych przez kreatywność, nowatorstwo i geniusz w
najczystszej postaci. Bo tego właśnie symbolem stał się Will Eisner, dzięki
długiej i bogatej karierze.