PIĘKNO | BESTIALSTWO
Jestem przekonany, że na temat piękna najwięcej powiedział Umberto Eco w Historii piękna i Historii brzydoty. Dla pobieżnej orientacji w temacie wystarczy przekartkować dowolny album z reprodukcjami malarstwa, żeby zauważyć, że etykę Pięknej i bestii ukształtował pogląd, jakoby po stronie piękna stały cnota i życie, brzydoty zaś – grzech i śmierć. Istota stworzona na wzór i podobieństwo Boga brzydnie pod wpływem podszeptów szatańskiego węża.
Piękna jest również młodość – starość w sztuce od zawsze wydawała się podejrzana lub naznaczona historią życiowych upadków. Dopiero od niedawna, w miarę oswajania wizji starzejącego się społeczeństwa, piękno przestaje należeć wyłącznie do domeny młodości. Powoli przywykamy do myśli, że punkt ciężkości zmierza w kierunku liczb wyższych. Jako społeczeństwo próżne nie godzimy się na wieloletnią odsiadkę w szkaradnej starości, a skoro od tego stanu nie ma ucieczki, pozostaje nam zaktualizować kanon piękna.
Fantazmatyczna starość posiada cenny walor, którego siłą rzeczy brak młodości: mądrość. W rzeczywistości z tym akurat można polemizować, ale tak się utarło. W baśni paskudna starucha przekształca się w urodziwą czarodziejkę (nie dość, że wygląda, to jeszcze wie) i woła: „Ślepyś na cierpienie, to cierp! Piękno to nie uroda. Jeśli się nie ogarniesz i nikt cię nie pokocha, zdechniesz jako monstrum, a twój dwór zamienię w antykwariat!”. Czytamy lub oglądamy dalej i rozważamy, kim jest ta bezkompromisowa kobieta. Wyrządziła bohaterom krzywdę czy zrobiła przysługę? Co o niej myśleć? Chodzący morał? Katalizator konfliktu? Papierek lakmusowy naszego życia?
Pozostałe wycieczki po baśniowych motywach znajdziecie tutaj, tu i tu.