Półbrat. Recenzja
Była to jedna z najdłuższych powieści, z jakimi zmierzyłam się w ciągu ostatnich lat. By ją przeczytać, potrzebowałam również mnóstwo czasu – zdarzało mi się nawet myśleć, że jej już nie dokończę. Ale im bardziej się w nią zagłębiałam, tym mocniej doceniałam. Bo Półbrat Larsa Saabyego Christensena to naprawdę kawał dobrej literatury. Choć jej objętość może przerażać.
Oslo, rok 1945, koniec wojny. Czuć zmiany w powietrzu, ludzie wyczekują powrotu do normalnego życia. Chociaż trudno mówić o normalności, gdy kraj jest poraniony, sąsiedzi zginęli w obozach koncentracyjnych, a mężczyźni albo nie wrócili z walk wcale, albo wrócili złamani. Autor zabiera czytelnika do jednego z mieszkań przy Kirkeveien, w którym żyją trzy nietuzinkowe kobiety: młodziutka Vera, jej matka Boletta – telegrafistka, i babka – duńska aktorka filmu niemego, nazywana po prostu Starą. Pewnego majowego dnia Vera wychodzi z praniem na strych, a to, co ją tam spotyka, kładzie się cieniem nie tylko na jej życiu, lecz także całej rodziny.
Narratorem powieści jest Barnum, syn Very. Przedstawia historię swoich krewnych najpierw z perspektywy chłopca, a później dorosłego mężczyzny. Barnum obdarzony jest niezwykłym talentem opisywania rzeczywistości oraz trudnych doświadczeń. Już od dziecka układa w głowie słowa opowieści, by w końcu przelewać je na papier. Jego prace trafiają na konkursy, a on sam utwierdza się w przekonaniu, że chciałby zostać scenarzystą. Tragiczne wydarzenie z końca drugiej wojny światowej wpłynęło na życie Nilsenów. Vera wychowuje Barnuma i jego starszego brata przyrodniego Freda, którzy choć niewinni, od początku są naznaczeni nieszczęściem oraz rodzinną traumą. Nastoletni Barnum szuka więc swojej drogi w życiu, robiąc wszystko, by nie stać się podobnym do ojca, wspierając matkę i ciągle szukając aprobaty Freda.
Tak jak pisałam, dom przy Kirkeveien zamieszkuje osobliwa rodzina. Stara, której mąż zaginął wiele lat temu w trakcie wyprawy na Grenlandię, w moim odczuciu spaja wszystkich członków. Mimo wieku – a może dzięki niemu – najmocniej stąpa po ziemi, jest konkretna, ale też łagodna, pełna współczucia i miłości. Chłopcy od małego wysłuchują treści listu pradziadka do Starej, by potem umieć go cytować z pamięci. Wiadomość ta zresztą odegra jeszcze rolę w historii. O ojcu Very nie wiadomo właściwie nic, Boletta nie wylewa za kołnierz, w końcu nocami wychodzi na Biegun Północny, gdzie może się upijać. Vera zaś stara się ułożyć sobie życie z Arnoldem, ojcem Barnuma. Arnold jednak często znika, bywa nieobecny, ma swoje tajemnice. Fred, starszy syn, zrodzony z przemocy, od dziecka jest pełen gniewu. Nienawidzi Arnolda i robi wszystko, by być czarną owcą rodziny. Jest to bohater mocno zagubiony, przepełniony złością, której nie umie dać upustu.
Siłą napędową powieści są kobiety. Ich niezłomność i determinacja, by cały czas utrzymywać się na powierzchni. Wspólnie są w stanie pokonać wszelkie przeciwności, mimo że los ich cały czas doświadcza. Lecz głównym motywem historii jest rodzina, a przede wszystkim braterska więź. Relacja łącząca Barnuma i Freda jest intrygująca, ale zarazem pełna napięć oraz sprzeczności. Fred dla Barnuma jest jednocześnie bliski i odległy, kochający i przerażający, wzorem do naśladowania, ale też największym ciężarem. Kochają się i nienawidzą, ich pokój dzieli na pół kreska na podłodze, mimo że Fred poświęciłby dla brata wszystko. Nie sposób o nich nie myśleć nawet po zakończeniu lektury.
Półbrat to opowieść o obawach i niepewnościach, które nie mijają wraz z upływem lat, lecz są wręcz powtarzane przez kolejne pokolenia. Można odnieść wrażenie, że autor pisze o półżyciu, funkcjonowaniu jedynie w połowie, gdyż ciągle nam czegoś brakuje do całości. Nawet uczucia nie są do końca pełne, bohaterowie kochają i nienawidzą tylko do pewnego stopnia, jakby bali się czegoś więcej. Moim zdaniem jest to słodko-gorzka historia, w której nawet te radosne chwile przeplatają się ze smutkiem, jakby nie były w stanie się choć na chwilę oddzielić. Powieść Christensena jest osadzona w powojennej rzeczywistości Norwegii, która różni się od naszych polskich realiów z tamtego czasu, choć i tak nie brakuje tutaj szarości oraz złamanych nadziei. Z jednej strony czuć ulgę i spokój, lecz z drugiej poczucie beznadziei wciąż się czai w tle.
Nie nastawiajcie się na wartką akcję w Półbracie. Czas płynie tu podobnie jak w życiu, czytelnik obserwuje wzloty i upadki bohaterów, a jednocześnie trudno się oderwać od tej historii i rodziny. Zakończenie nie jest szczególnie zaskakujące, lecz dobrze spina minione wydarzenia. Można również odczuć satysfakcję z takiego rozwiązania, choć zarazem zadawać sobie pytanie, czy któryś z bohaterów jest naprawdę szczęśliwy? Dla mnie, jako czytelniczki, było to ciekawe, a zarazem przygnębiające doświadczenie, doceniam kunszt literacki autora oraz jego umiejętność łączenia wątków, wielowymiarowość tego utworu, jednak odczuwam pewien smutek, że nikt z Nilsenów nie znalazł ukojenia.
autor: Lars Saabye Christensen
tytuł: Półbrat
przekład: Iwona Zimnicka
wydawnictwo: Marginesy
miejsce i data wydania: Warszawa 2024
liczba stron: 720
format: 150 × 230 mm
oprawa: twarda