PrzeczytaliśmyRecenzje

Prawo do żądania

Trasa pospiesznego autobusu, którym w ciągu piętnastu minut mogę dojechać z domu do centrum Warszawy, uległa ostatnio zmianie. Korekta okazała się raczej kosmetyczna, racja – dodano jeden przystanek, i to w dodatku na żądanie. Prawda jest jednak taka, że zawsze znajdzie się ktoś, kto akurat na tym przystanku zechce wysiąść. Początkowo nieco mnie to frustrowało. Przez dodanie postoju trasa mojego autobusu różni się od trasy zwykłej linii trzema przystankami, przyspieszenie staje się zatem wyłącznie umowne. Z czasem jednak zauważyłam, jak bardzo autobus pustoszeje, ruszając z tego nieszczęsnego przystanku. 

Dziesięcioletnie przyzwyczajenie do stanu, w którym „Wał Gocławski” leży pośrodku niczego, a do najbliższych zabudowań jest całkiem daleko, sprawiło, że zupełnie nie zauważyłam, jakim cudem w okolicy wybudowano pokaźne osiedle, niegdyś znane tylko z tego, że znajdując się na Gocławiu, nazywało się „Saska Kępa”. Uświadomiłam sobie, że miasto się zmienia, a razem z nim zmieniają się interesy poszczególnych mieszkańców. Więcej ludzi potrzebuje dostępu do autobusu w tym właśnie miejscu, dlatego też utworzono przystanek. Chociaż nie do końca odpowiada to moim potrzebom, porządek, do którego jestem przyzwyczajona, musi się zmieniać wraz ze zmianami następującymi w mieście. Każdy mieszkaniec ma prawo do swojego miasta.

Książka Miasto na żądanie jest zbiorem tekstów, których większość miała premierę na łamach internetowego wydania Res Publiki Nowej w latach 2011 – 2012. Teksty te składają się z wypowiedzi różnego rodzaju obserwatorów życia miejskiego: socjologów, kulturoznawców, urbanistów i przedstawicieli innych dyscyplin akademickich, a także miejskich działaczy, społeczników i urzędników. Podejmowana przez nich tematyka jest bardzo różnorodna, dlatego redaktorzy tomu zaproponowali podzielenie materiału tekstowego na trzy rozdziały o następujących tytułach: AktywizmPolityki miejskie i Doświadczenia. Każdy z nich stanowi oddzielną całość: pierwszy jest rejestrem dyskusji stoczonej w Res Publice Nowej i odnoszącej się do kwestii miejskiego aktywizmu, (czym on jest, jakie powinno się w nim przyjmować postawy); drugi przedstawia wielość możliwości tworzenia miejskiej i regionalnej polityki, podejmując przy tym problem nierównomiernego rozwoju Polski; trzeci, najbardziej obszerny i różnorodny, pokazuje różne oblicza miejskiej aktywności, między innymi takie jak sztuka uliczna, rewitalizacja czy miejska narracja tworząca tożsamość miejsca, którego dotyczy.

Próby opisu miasta, szczególnie w publikacji naukowej, zmuszają autora do zatrzymania rozpędzonego mechanizmu tej struktury społeczno-przestrzennej. Żaden tekst raz puszczony w wydawniczy obieg nie zmieni się wraz ze zmieniającym się miastem. Pozwolę sobie na odwołanie do wstępu Włodzimierza Pessela. Pisze on, że „cokolwiek o dynamicznym mieście napiszemy, lada moment ulega dezaktualizacji”[1]. Problem ten dotyka również Miasta na żądanie. Polskę w 2012 roku nękały inne bolączki niż na początku roku 2014. Teksty zawarte w zbiorze pochodzą z czasów przygotowań naszych miast do rozgrywek mistrzostw Europy w piłce nożnej, które miały miejsce na przełomie maja i czerwca 2012 roku. Problemy, które były wtedy aktualne, teraz wydają się zupełnie abstrakcyjne i niezrozumiałe dla osób, które nie zaangażowały się aż tak mocno w przygotowania do Euro albo nawet nie śledziły ich na bieżąco. Jednak nie sprawia to, że książce nie warto poświęcić uwagi! Stanowi ona bardzo ciekawy kontekst i zapis tego, co uwierało mieszkańców w tym czasie. Tym samym można ją postrzegać jako pewnego rodzaju przestrogę przed pochopnym entuzjazmem przy podejmowaniu decyzji, które globalnie mogą mieć dla miasta złe skutki.

Mieście na żądanie redaktorzy walczyli od pierwszej do ostatniej strony o to, aby przekaz był spójny, ale również o to, aby pokazać interdyscyplinarność wymaganą przy opisie miasta. Szerokie spektrum podejmowanych tematów zostało ukazane (bardzo skutecznie i niezwykle trafnie) już za pomocą układu graficznego spisu treści – tytuły artykułów rozpięto pomiędzy osiami o nazwach: IDEE, EKOLOGIA, CODZIENNOŚĆ, KONFLIKT, INWESTYCJE, WIZUALNOŚĆ, PARTYCYPACJA i MIESZKANIE. W ten sposób powstała swego rodzaju mapa „miasta na żądanie”. Dzięki wspomnianemu zabiegowi czytelnikowi dużo łatwiej się odnaleźć. Ma on świadomość, że na przykład Marta Madejska w artykule Łódź – studium przypadku będzie podejmować problem codzienności, inwestycji i mieszkania.

Tworzenie antologii tekstów, zwłaszcza tekstów wielu autorów, wiąże się z wielkim ryzykiem – chociażby braku spójności. Miasto na żądanie składa się z artykułów, które długością nie przekraczają kilku stron. Czytając książkę od początku do końca, nie na wyrywki lub wybierając tylko tematy interesujące danego odbiorcę, można dostać stylistycznego oczopląsu – tak różnorodne są te artykuły, zarówno pod względem tematycznym, jak i językowym. Pewnie dlatego pierwszy rozdział, będący zapisem swoistego dialogu, przynajmniej w mojej opinii uznać należy za najciekawszy i najłatwiejszy do przyswojenia. Po zupełnie odwrotnej stronie doświadczeń czytelniczych stoi rozdział trzeci, który przez wielość perspektyw i podejmowanych problemów stawał się momentami zbyt zawiły.

Jeśli ktoś zapyta mnie, o czym jest ta książka, odpowiem: o mieście. O mieście jako strukturze, jako wspólnocie, jako miejscu zamieszkania grup mających wspólne albo zupełnie rozbieżne interesy. Ta książka jest zapisem nastrojów wśród aktywistów, urzędników i użytkowników przestrzeni. Próbuje traktować miasto jako ideę, jako model, nie skupia się na konkretnych przypadkach. Dlatego właśnie można przeczytać w niej o Warszawie, Łodzi, Lublinie, ale też o Berlinie czy Detroit.

Żądanie zawarte w tytule odnosi się bardziej do prawa niż przymusu, zostało ono jednak użyte nieprzypadkowo. Prawo do miasta nie zostanie nikomu przyznane, jeśli nie będzie próbował o nie walczyć. Dostają je tylko ci, którzy potrafią go żądać. Nieważne, z jakiej pozycji zaczynają: naukowca, urzędnika czy mieszkańca. Jak dobrze widać w pierwszym rozdziale Miasta na żądanie, nie ma jednej strategii, nie ma jednej definicji tego, czym jest prawo do miasta i miejski aktywizm. Jeśli ta definicja się pojawi, zaobserwujemy prawdopodobnie koniec rozwoju dynamicznej struktury, którą jest miasto i jego mieszkańcy.


tytuł: Miasto na żądanie ─ aktywizm, polityki miejskie, doświadczenia
redakcja naukowa: Łukasz Bukowiecki, Martyna Obarska, Xawery Stańczyk
wydawnictwo: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego
miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
stron: 312
format: 170 x 240 mm
oprawa: miękka  

[1] Miasto na żądanie – aktywizm, polityki miejskie, doświadczenia, red. Ł. Bukowiecki, M. Obarska, X. Stańczyk, Warszawa 2014, s. 17.

Studentka kulturoznawstwa i gospodarki przestrzennej. Słucha ulicy i ogląda ludzi. Tropi narracje, zwłaszcza te miejskie. Lubi opowiadać niestworzone historie o warszawskich zakątkach i robi to zawodowo. Szybko się zakochuje - w miejscach, książkach i fikcyjnych mężczyznach.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %