Wywiady

Program wsparcia środowisk twórczych – Krytyka Polityczna wspiera kulturę w pandemii

To już ostatni dzwonek, by zgłosić swój projekt do drugiej odsłony Programu Wsparcia Środowisk Twórczych. Krytyka Polityczna w maju ubiegłego roku planowała otworzyć swoje podwoje dla artystów, tworząc interdyscyplinarną przestrzeń działań twórczych. Widzowie mieliby okazję do żywego kontaktu z kulturą i sztuką poprzez warsztaty teatralne, wystawy, dyskusje i pokazy filmowe, koncerty i spotkania z twórcami. Ze względu na trwającą pandemię inicjatywa została odłożona w czasie, ale Świetlica postanowiła nie składać broni – stworzyła program, dzięki któremu wyłonieni artyści otrzymają grant na rozwój i promocję swoich projektów. O idei programu solidarnościowego rozmawiamy z kuratorem projektu Wojtkiem Zrałkiem-Kossakowskim.

Apolonia Cichocka: Jakie założenia przyświecały Świetlicy przy Jasnej 10? Jaką rolę miała pełnić?

Wojtek Zrałek-Kossakowski: Założenia zmieniały się na różnych etapach działalności Świetlicy, były dostosowywane do sytuacji oraz potrzeb odbiorców i artystów. Mieliśmy wystartować na wiosnę poprzedniego roku. Najchętniej 1 maja, by w symboliczny sposób zaznaczyć powrót Krytyki Politycznej na kulturalną mapę stolicy po latach, w których nie prowadziliśmy otwartej przestrzeni sztuki na taką skalę. Plany pokrzyżowała nam pandemia. Obecnie wiele inicjatyw przenieśliśmy do sieci. Dotychczas udało nam się stworzyć ponad 200 kulturalnych działań. Prezentujemy prace artystów z bardzo różnych dziedzin. W trakcie pandemii powstał cykl „mikrozamówienia”, który nadal się rozwija, do którego zaprosiliśmy prawie 40 artystów. To ich indywidualna odpowiedź na rzeczywistość. Projekt dzięki udziałowi wielu osób tworzy swoistą mozaikę – tydzień po tygodniu kolejne tematy układają się w kronikę czasu pandemii i wrzeń społecznych.

Ciągle prowadzimy działania na przecięciu kultury, sztuki i zjawisk społęcznych. Naszym założeniem od początku było przede wszystkim podjęcie współpracy z warszawskimi artystami i działaczami społecznymi, z którymi chcieliśmy współtworzyć tę przestrzeń.  Koncepcja tego miejsca wciąż się rozwija, co umożliwia nam grant przyznany przez m. st. Warszawa w ramach Społecznej Instytucji Kultury. To program, który ma za sobą kilka odsłon, w ramach którego miasto przyznaje NGO-som dotacje na tworzenie społecznych instytucji kultury, co również określa nasz sposób działania. Dlatego też zdecydowaliśmy się na współpracę z innymi warszawskimi organizacjami non-profit.

Mam nadzieję, że udało nam się stworzyć miejsce, którego wyjątkowość polega na różnorodności. Łączymy w sobie elementy teatru, księgarni, klubu dyskusyjnego, sali koncertowej, przestrzeni warsztatowej i kina dzięki współpracy z wieloma instytucjami. Jasną 10 tworzymy z muzyczną Fundacją Automatophone, ekonomiczną Fundacją Kaleckiego, artystyczno-queerowym kolektywem Kem, teatralno-migrancką Strefą WolnoSłową i Widokiem. Fundacja Kultury Wizualnej), pozwalając im przecinać się na wielu płaszczyznach. Wyróżnia nas to, że nie działamy w ramach jednej sprofilowanej dziedziny kultury.

AC: Profil działalności Świetlicy jest bardzo szeroki. Jakie prace mają największą szansę na grant?

WZK: Podczas zeszłorocznej odsłony Programu Wsparcia Środowisk Twórczych, czyli Programu Solidarnościowego, przyznaliśmy 10 grantów – czy może raczej stypendiów – w wysokości 12 tys. zł na realizację bardzo zróżnicowanych dzieł artystyczno-społecznych. W tym roku te środki chcemy rozdystrybuować trochę inaczej. Nadal zależy nam, żeby trafiły one do możliwie dużej liczby twórców i artystek, ale tym razem wyraźnie kierujemy nasz program do grup twórczych. Tegoroczną edycję nazwaliśmy „Programem o Współpracy”, co w sumie dobrze oddaje jego istotę. Duch współpracy jest w kulturze bardzo istotny, a trwająca już rok pandemia wyraźnie go przygasiła. Przyznamy więc trzy granty po 40 tys. zł na grupowe działania twórcze – wspólnotowe, przekraczające granice poszczególnych dziedzin, dotykające ważnych zjawisk społecznych. I jeszcze jedna ważna uwaga:  jeden z grantów przyznamy na działania realizowane przez debiutantów. Zdajemy sobie sprawę, że to właśnie debiutantom szczególnie trudno rozpocząć działania na polu sztuki w czasie trwania pandemii.

AC: Czy Twoim zdaniem pandemia przyśpieszy proces przenoszenia się działań artystycznych do sieci?

WZK: Nie każda kultura może przenieść się do sieci ot tak. Nie każda kultura musi działać w sieci. O ile stosunkowo łatwo zrobić transmisję koncertu, o tyle nie zawsze sprawdzi się to na innych polach działalności artystycznej. Tym bardziej, że nie każdy artysta, nawet ten z wieloletnim doświadczeniem, umie i chce kreować swoje dzieła w internecie. Bo też nie musi. Istotą niektórych dzieł jest indywidualne obcowanie ze sztuką lub bazowanie na kontakcie z widzem. Sztuka online moim zdaniem sprawdza się w przypadku, kiedy projekt od początku tworzony jest właśnie pod kątem funkcjonowania w sieci.

W przypadku naszego programu każdy twórca będzie miał inną odpowiedź. Część projektów jeszcze przed pandemią powstawała zdalnie. Standardem stało się przesyłanie plików składających się na jakiś projekt, wykorzystywanie narzędzi komputerowych do ich tworzenia. Ale artyści wykorzystują też interakcję z innymi ludźmi w procesie twórczym. Niektórych elementów związanych z żywą kulturą nie da się przenieść do sieci.

AP: Czy poza Waszym programem istnieją projekty, które wspierają finansowo artystów i ich pracę w czasie pandemii?

WZK: Na szczęście trochę tego jest. Jednym z takich projektów była m.in. ministerialna „Kultura w Sieci” – nawet jeśli część środowisk artystycznych miała do niej wiele słusznych zastrzeżeń (na przykład wspomniana już konieczność „usieciowienia” swojej pracy), to na pewno był to program potrzebny. Programy rezydencyjne uruchomiło Biennale Warszawa, Komuna Warszawa, Staromiejski Dom Kultury uruchomił program dla poetów, sosnowiecki Teatr Zagłębia zaproponował Teatralną Antologię Nowych Utopii, wsparcie twórcom oferuje też miasto Warszawa czy ZAIKS. Swoją drogą, chciałbym tu zauważyć, że przy okazji przyznawania tego rodzaju dofinansowań zdarzyła się rzecz piękna i niezwykła – w ramach artystycznej solidarności po pomoc nie sięgały po osoby, którym dofinansowanie nie było niezbędne do przetrwania w czasie trwania pandemii. Okazali środowiskową solidarność z bardziej potrzebującymi osobami.

AC: Czy Twoim zdaniem sposób finansowania sektora kultury powinien się zmienić?

WZK: Zdecydowanie. I teraz widać to bardzo wyraźnie. Tak naprawdę każda gałąź w sektorze kultury ucierpiała przez COVID-19. Ale lepiej poradziły sobie te instytucje, które od lat funkcjonowały w sektorze publicznym, które w jakimś stopniu były finansowane przez miasta, województwa czy państwo. Sztuka nie przetrwa bez odbiorcy – to jasne, ale jeśli zależy nam na jej rozwoju i wysokim poziomie, to wsparcie publiczne jest niezbędne. Podobnie jak dla nauki czy technologii. I naprawdę nie jest to jakieś lewackie bajdurzenie.

Dzięki publicznemu wsparciu, sztuka może pozwolić sobie na eksperymenty, które potem wykorzystywane są w komercyjnych produkcjach. Tak samo jest przecież ze świetnie sprzedającymi się gadżetami – iPhone wykorzystuje masę technologii opracowanych np. dla wojska czy NASA ze środków publicznych. Tak samo szczepionki na COVID-19 – na pewno by nie powstały tak szybko bez gigantycznego wsparcia z państwowej kasy. Lubimy chwalić się sukcesami filmów Pawła Pawlikowskiego, ale i one by nie powstały bez udziału środków publicznych.

Bardzo bym chciał, żeby pandemia uświadomiła nam, że kultura sama sobie po prostu nie poradzi, że wsparcie państwa jest dla niej konieczne. I nie dotyczy to tylko samych artystów, w kulturze pracują rzesze ludzi: pracownicy techniczni, księgowi, producenci, sprzątacze… Pandemia boleśnie unaoczniła też, że praca artystów nadal nie jest traktowana jako zawód. Od wielu lat trwają zresztą próby stworzenia ustawy o zawodzie artysty. Twórcy, którzy przez lata funkcjonowali na podstawie zatrudnienia na umowę o dzieło, gdy zostali pozbawieni tych umów, stracili nie tylko środki do życia, lecz także jakiegokolwiek zabezpieczenia, np. podstawowej ochrony medycznej. W sytuacji pandemii część artystów została całkowicie wyrzucona poza system. Nie mogli liczyć na wsparcie, nie do nich adresowane były te wszystkie tarcze – ponieważ nadal nie traktuje się dzieł kultury jako efektów pracy. A to jest, po prostu, praca.  

AC: Jakim projektom został przydzielony grant w poprzedniej edycji programu?

WZK: Miały jeden wspólny mianownik – były bardzo ciekawe artystycznie i nieobojętne społecznie. I bardzo różnorodne w formie i treści. Filmy, dźwięki, zdjęcia, teksty… Przekrój tematów od sytuacji artystów zagranicznych mieszkających w Polsce przez wizje przyszłości w kontekście katastrofy klimatycznej po strajk żyrardowskich szpularek. Trochę głupio mi tak o nich opowiadać – po prostu myślę, że one same świetnie mówią za siebie. I wszystkie mówią przepięknie i przemądrze. Serio. Można je zobaczyć tu.

Powstały rzeczy filmowe i galeryjne prezentowane w internecie, sztuka performatywna, którą również udało nam się zaprezentować w sieci. Były to także projekty społeczne takie jak „Przewodnik antydyskryminacyjny”, bardzo ciekawa praca Michała Libery projekt ZA*ZIN tworzony przez trio dwóch artystów z Ukrainy i artystę z Białorusi, czyli przewodnik po sztuce współczesnych artystów ze Wschodu tworzących w Polsce. Myślę, że wyłonione prace doskonale ilustrują różnorodny profil działalności naszej instytucji.

Zgłoszenia do najnowszej edycji projektu można składać tu: https://krytykapolityczna.pl/o-nas/warszawa/program-solidarnosciowy/

Interesuje mnie kultura. Jej twórcy, ich wytwory i historie, które stoją za ich powstaniem. Lubię sztukę, która zmusza do refleksji i staram się unikać banału. Kiedy spodoba mi się utwór, potrafię zapętlić go na długie tygodnie. Nałogowo kupuję książki, ale rzadko czytam je dwa razy. Dla dobrej wystawy jestem w stanie pojechać na drugi koniec Polski.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %