Ścieżki malarstwa

Radość z malowania

Sztuka naiwna, zwana również prymitywizmem, to zjawisko istniejące poniekąd obok historii sztuki. Twórcy naiwni pozostają poza światem wielkich nurtów artystycznych, to postacie osobne, równie odległe od sztuki ludowej, jak od awangardy. Ich dzieła zawieszone są poza czasem, nie imają się ich postęp, moda czy ideologia.

Gdy pod koniec XIX wieku Henri „Celnik” Rousseau  został odkryty przez młodych, buntowniczych artystów i krytyków, od razu zyskał status fenomenu, żeby nie powiedzieć kuriozum. Młoda sztuka poszukiwała w tamtych czasach nowych form, świeżego, spontanicznego języka wyrazu. Pan Rousseau wymykał się wszelkim schematom – malował przesycone szczegółami, dziecinne obrazy dżungli i zwierząt, ignorując warsztat, umiejętności i wiedzę. Tworzył sztukę bardzo osobistą i krążąc wokół jednego tematu, bezpretensjonalnie snuł swoje fantastyczne opowieści. Był pierwszym malarzem amatorem, który zyskał sławę na świecie, i w ten sposób otworzył drogę dla artystów takich jak on. Przy tym jego malarstwo jest piękne i ma w sobie coś niezwykłego i niepowtarzalnego.

Rousseau malował, bo lubił. Ta naiwna prostota ujęła za serca członków bohemy. Gdy zyskał sławę, uwierzył, że stał się wielkim artystą, że jego miejsce jest w klubach i galeriach, wśród nowych przyjaciół. Ci zaś fascynowali się nim tak, jak młodopolski inteligent fascynował się polskim chłopem z Galicji – widzieli w nim to, co było im potrzebne. Zapraszali go na spotkania, gdyż stanowił atrakcję, a kochali jego malarstwo, ponieważ walczyli z tradycją i establishmentem. Lubili w nim to, co sami utracili i czego (według zasad panujących w środowisku jeszcze kilka lat wcześniej) nie wolno im było zachować – dziecięcą naiwność i radość z bezpretensjonalnego malowania. Celnik był maskotką, a fakt, że nie zdawał sobie z tego sprawy, jeszcze bardziej rozpalał dusze postimpresjonistów i modernistów. Dzięki niemu sami mogli wkrótce podążyć jego drogą i malować „prostacko” i „dziecinnie” – u nich jednak była to już świadoma decyzja artystyczna.




Po nim przyszli kolejni – nagle zaczęto odkrywać artystów naiwnych na głębokich prowincjach całej Europy. Uważa się zresztą, że tylko w naszym kręgu kulturowym da się spotkać taki rodzaj twórczości. Prymitywizm nie jest ani sztuką ludową, ani sztuką głównego nurtu. To osobne zjawisko, charakterystyczne przede wszystkim dla przełomu wieków XIX i XX oraz pierwszej połowy minionego stulecia. Często artyści naiwni tworzyli na wsiach lub w małych miastach, z dala od instytucji kultury i aktualnych zjawisk w sztuce. Wywodzili się z tradycyjnych środowisk wiejskich; wielu zostało z nich brutalnie wyrwanych w wyniku wojen, przemian społecznych i gospodarczych. Najbardziej znana polska grupa prymitywistów, grupa janowska z przedmieść Katowic, składała się z przybyszów ze wsi, którzy – zmuszeni przez życie do pracy w kopalniach i hutach – postanowili tworzyć po godzinach własne dzieła artystyczne. Ich obrazy stanowiły bardzo osobistą mieszankę ludowych wierzeń i opowieści, motywów chrześcijańskich, fantastyki, ezoteryki i filozofii Wschodu. Wszystko to było połączone ze specyficznymi, górniczymi realiami, od których malarze janowscy zwykle pragnęli uciec.

Bardzo często artyści naiwni tworzyli, gdyż stanowiło to dla nich odskocznię od przyziemnego, brutalnego życia. Teofil Ociepka malował swoje kosmiczne, leśne, kolorowe obrazki, ponieważ przygnębiała go praca w kopalni. Erwin Sówka, również działacz grupy z Janowa, umieszczał istoty fantastyczne i mitologiczne w blokowiskach Górnego Śląska. Malarstwo naiwne jest w większym stopniu działalnością paraterapeutyczną lub mistyczną niż artystyczną. Przywołuje mityczny czas wiecznej szczęśliwości, bogów i magii, samo natomiast znajduje się poza czasem. Artysta naiwny przez całe życie maluje tak samo i w gruncie rzeczy to samo, tak więc nawet mówienie o stylu jest nieco na wyrost, gdyż ten wynika ze świadomej decyzji artysty, malarz naiwny tworzy zaś „po prostu”.




O Nikiforze Krynickim, bodaj najbardziej znanym polskim malarzu naiwnym, powiedziano kiedyś, że „malował tak, jakby nikt nigdy przed nim nie malował”. Tutaj właśnie tkwi istota tego rodzaju twórczości, to właśnie jest owa naiwność, kluczowa dla zrozumienia tych artystów. Może ona wynikać z wielu rzeczy. Nikifor był analfabetą i możliwe, że cierpiał na niedorozwój intelektualny. Malował bez przerwy i w gruncie rzeczy jedynie to się dla niego liczyło. Inny słynny polski artysta naiwny, Edmund Monsiel, w wyniku wielomiesięcznego ukrywania się na strychu w czasie drugiej wojny światowej zapadł na schizofrenię i to choroba wywołała w nim potrzeby artystyczne. Zaczął rysować obrazki składające się z samych twarzy – większe były wypełnione mniejszymi, a te jeszcze mniejszymi, wręcz mikroskopijnymi. Obecnie jego rysunki są sztandarowym przykładem sztuki schizofreników. Artystami naiwnymi często powodowała czysta chęć tworzenia i zwykła, prosta radość wynikająca z malowania. Równie dobrze jednak mogli tworzyć, aby uciec od bólu i strachu, odreagować, uwolnić się od ciężaru wspomnień i problemów. W takim wypadku sztuka naiwna mogła być poszukiwaniem i wiecznym odtwarzaniem dawno utraconej dziecięcej radości.

Absolwent kulturoznawstwa, student grafiki na warszawskiej ASP, pisarz amator. Pasjonat sztuk wizualnych i literatury (którymi stara się zajmować zarówno teoretycznie, jak i praktycznie), uwielbia fantastykę, muzykę elektroniczną, mistykę i surrealizm.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %