Słodko i kwaśno, śmiesznie i prześmiewczo
Lemoniada – napój
doskonały w swojej prostocie – dzięki właściwościom orzeźwiającym jest
sprawdzonym sposobem na parne lipcowe dni. Sprawdzi się również jako… analogia
do satyry komiksowej, obie są bowiem sprytną mieszanką dwóch przeciwstawnych
smaków – słodyczy i kwaskowatości.
Naturalnym chwytem dla
satyry jest ośmieszająca negacja, czyli wykorzystanie na pozór lekkich i
dowcipnych treści (łyżka miodu), które ukrywają w sobie krytykę, ostre i
piętnujące przesłanie (sok z cytryny). Satyra może więc jednocześnie śmieszyć i
wyśmiewać, bawić i ganić, chociaż zapewne wszystko zależy od odbiorcy. Czy
należy do branej pod ostrzał grupy sympatyków danej partii politycznej? Identyfikuje
się z hejtowanym stylem życia? Jest członkiem naznaczonej stereotypami
mniejszości narodowej? Będzie utyskiwał na swój los, bo został niesłusznie
skarykaturowany przez zakompleksionego autora? Czy raczej w pełni zgodzi się z
przesłaniem i pośmieje się przez łzy, zagryzając zęby, wkurzony na tę durną
część społeczeństwa, tak celnie zobrazowaną przez artystę?Komiks może dostarczać
takich sytuacji hurtowo. Oba słodko-kwaśne elementy wpisane są w jego historię.
Cząstka komiczna znajduje się nawet w jego nazwie – a wzięła się tam z
angielskiego terminu comic strip (tłumaczonego w nadwiślańskim języku po prostu jako
„komiksowy pasek”), czyli swego czasu najpopularniejszej formy komiksowej
obecnej w czasopismach wszelkiego rodzaju, ale w tych satyrycznych – na
szczególnym miejscu. Jeśli bowiem odłożymy na bok teorie o źródłach sztuki
komiksowej w malowidłach naskalnych, hieroglifach czy tkaninie z Bayeux,
najmniej kontrowersyjny początek komiksu wyznaczają właśnie gazetowe rysunki
satyryczne.I tutaj już tradycyjne napotkamy
problem z definicją. Niektórzy badacze widzą komiks w sekwencji obrazów, inni
większą wagę przykładają do połączenia elementów wizualnych z językowymi (z
przewagą tych pierwszych).
W ten sposób dla niektórych wszystkie ilustracje satyryczne będą komiksem, a według
innych można tak zakwalifikować tylko te składające się z co najmniej dwóch
kadrów. Tak czy inaczej przełomowy w historii komiksów jest XIX wiek i
urozmaicenie szpalt gazetowych ilustracjami, wykonywanymi dzięki technice
drzeworytu. Pozwoliło to na umieszczenie na jednej stronie tekstu i rysunków,
co szybko uczyniło komiks sztuką masową…A także rozpoczęło długi okres
rozwoju i eksperymentów, prowadzących prościutko do tworów, które dzisiaj
kojarzymy jako komiksy. Za reprezentatywne środowisko możemy uznać brytyjskie
czasopisma z XIX wieku, na których przykładzie łatwo zaobserwować drogę ewolucji historyjek
obrazkowych[1]. Wszystko zaczęło się od prześmiewczych
rysunków, objaśnianych potem szczegółowo w towarzyszących im artykułach, a
często także zaopatrywanych w podpisy, napisy wewnątrz ilustracji, dymki,
wiersze lub parodie różnych sztuk. Później pojawiały się także sekwencje dwóch
kadrów, nadal z objętościową przewagą słownego komentarza, który stopniowo ograniczano
na rzecz coraz bardziej ciętego humoru i klarownego przekazu wizualnego. Ostrze
satyry początkowo wymierzone było w sytuację polityczną, ale zaczęło się także
obracać w stronę codzienności; wyśmiewano np. wiktoriańskie obyczaje. Także forma
rozrastała się w nowych kierunkach, podążając za pomysłami rysowników, którzy
wypróbowywali nowe układy kadrów, ich obramowania, wielkość i kształty, wymyślali
coraz bardziej skomplikowane historie, odłączające się od macierzystych
czasopism i zaczynające żyć własnym życiem w niezależnych publikacjach. Odważali
się nawet na rezygnację ze słów i tworzenie pierwszych komiksów niemych. Tak oto, można powiedzieć, jesteśmy
już w domu, a wszystko dzięki tytułom typu „Figaro in London”, „Punch” czy „Judy”.W Polsce oczywiście też
startowaliśmy z poziomu gazetowego, swoje stripsy mieliśmy na przykład w
warszawskim czasopiśmie „Mucha” wydawanym od 1868 roku. Ogniem i mieczem, czyli
przygody szalonego Grzesia to pierwszy polski serial komiksowy, publikowany na
początku XX wieku we Lwowie na łamach obrazkowego pisma satyryczno-politycznego
„Szczutek”. Dalej mamy przykłady z okresu międzywojennego, czyli równolatków Koziołka
Matołka – Froncka czy Wicka Bułę, oraz bliższe nam już czasowo komiksy PRL-owskie.Krajowa satyra komiksowa
i dzisiaj ma się dobrze. Lista nazwisk autorów, tytułów czasopism i nazw blogów
byłaby długa. Gatunek ten zszedł jednak ze stron periodyków kupowanych w
kioskach Ruchu, można się za to na niego natknąć także w oddzielnej formie
zeszytowej. Przykładem niech będzie Jeż Jerzy i dosyć niewybredny obraz
polskiego społeczeństwa osiedlowego. Wojna z dresiarzami i skinami, bezlitosny
pocisk po wadach narodowych – to stałe elementy serii Rafała Skarżyckiego i
Tomasza Leśniaka, ale zdarzały się też docinki w kierunku popkultury, ekologów
czy konkretnych polityków.Satyra największą moc
ma jednak wtedy, gdy staje się ważnym elementem walki z reżimem. Tak jest w
przypadku komiksu afrykańskiego[2]. Weźmy taki Egipt, gdzie sztuka żartu
politycznego to jeden z mechanizmów przetrwania, a ten sposób reakcji na
warunki życia jest świetnym pomostem między zaangażowanymi dziennikarzami i
społeczeństwem. Rzecz jasna im większy jest totalitaryzm, tym częściej
rysownicy muszą schodzić do podziemia, uciekać się do subtelnych aluzji i
dwuznaczności. Czasem sytuacja staje się na tyle niebezpieczna, że autorzy
zmuszani są do emigracji lub ścigani przez instytucje państwowe z powodów
politycznych – za zniesławienie autorytetu władzy można ponieść najcięższe kary,
z karą śmierci na czele. W związku z tym zdarzają się i manifestacje w sprawie uwolnienia komiksiarzy
z więzienia. Teoretycznie afrykańskie konstytucje wspierają wolność słowa, a
poszczególne rządy dążą do demokratyzacji, a jednak strach przed konsekwencjami
niejednokrotnie zmuszał wydawców do autocenzury.Wiktoriańska Anglia,
międzywojenna Polska, współczesna Afryka. Polityka, obyczaje, dresiarze i
dyktatorzy. W tym krótkim tekście miejsce znalazło się dla wszystkich tych i
wielu innych celów satyry, a że jest to ułamek całości, każdy może się sam
domyślić. Wniosek też jest banalny – zawsze i wszędzie znajdzie się w naszym
świecie mnóstwo absurdów, które należy poddać krytyce. A satyra w komiksie
poradzi sobie ze wszystkim śpiewająco, ponieważ tutaj puenta widoczna jest na pierwszy rzut oka, niestłumiona zbędnymi słowami.
[1]
Za: P. Hamera, Rozwój sztuki komiksu w
XIX-wiecznych brytyjskich periodykach satyrycznych [w:] red. G. Gajewska,
R. Wójcik, KOntekstowy MIKS. Przez
opowieści graficzne do analiz kultury współczesnej, Poznań 2011.
[2]
Za: J.A. Lent, Afrykańska sztuka komiksu
i żartu rysunkowego: wymiar historyczny i współczesny [w:] KOntekstowy MIKS…, dz.cyt.