PrzeczytaliśmyRecenzje

W cieniu tyrana

Mariaż twórców kultury z polityką zwykle kończy się tak samo: ofiarą jest twórca. A w systemach totalitarnych to niemal reguła. Bezwzględność tyranów działa niszcząco na wrażliwe osobowości. Wrzucenie pisarzy, muzyków czy filmowców w tryby totalitaryzmu zawsze łamie im kręgosłupy – pomimo zapewnień polityków o wzniosłości ich roli. Piotr Kitrasiewicz doskonale wybrał cztery przykłady zderzenia artystów z bezwzględną machiną terroru Józefa Stalina. Bohaterowie książki Artyści w cieniu Stalina: poeci Maryna Cwietajewa i Osip Mandelsztam, pisarz Michaił Bułhakow i reżyser Sergiusz Eisenstein dostali od tyrana zadanie do spełnienia, ale nie wszyscy sprostali oczekiwaniom władzy. Ich twórczość miała służyć nie tyle rozwijaniu wyobraźni odbiorców i kształtowaniu ich gustów, ile stworzeniu w nich przekonania, że żyją w najlepszym miejscu na świecie. Że są rządzeni przez prawdziwego ojca narodu, który jest wręcz niezbędny. Że stosuje metody może nieraz brutalne, ale ojcu wybacza się wszystko, bo przecież zawsze chodzi mu o dobro wspólne. A nieraz potrzeba nawet kary za nieposłuszeństwo. Wszystko dla nowoczesnego socjalistycznego społeczeństwa. Książka opisuje losy tylko czterech twórców, ale daje sugestywny obraz warunków, jakie Kreml lat trzydziestych XX wieku stworzył sztuce i jej przedstawicielom – życie nie tyle w klatce, co z łańcuchem u nogi. I cóż z tego, że nieraz złotym.

Iwan nie był konsekwentny (…). Ale nie był słaby. Popełniał błędy, ale nie był słaby. Nie był mięczakiem. A w waszym filmie, Eisenstein, kiedy Groźny kogoś skazuje na śmierć, to po chwili kaja się, modli, pokutuje. Niepotrzebnie zrobiliście z niego postać szekspirowską. (…) Iwan Groźny, którym manipulują inni? Twórca carstwa rosyjskiego, który jest niezdecydowany? Przecież to niepoważne. (…) Musicie skorygować swój stosunek do cara Iwana, jestem pewien, że wyciągniecie właściwe wnioski, jednak…  tutaj Gospodarz zawiesił głos – przedtem należy się wam się odpoczynek. Wasze zdrowie jest dla nas najważniejsze (s. 77-78 i 80).

Autor sugestywnie oddał mroczne czasy stalinizmu, które nie oszczędzały nikogo. W miarę bezpiecznie mógł się czuć każdy, kto mógł (i chciał) służyć sprawie budowy socjalistycznej ojczyzny. Jeśli dyktator wyczuł choć minimalne zwątpienie ze strony twórcy, nie wahał się ani przez chwilę przed wydaniem wyroku. Mandelsztam zmarł w drodze do łagru, Eisenstein nie wytrzymał napięcia i powalił go zawał serca, a zaszczuta Cwietajewa popełniła samobójstwo. Tylko Bułhakow doczekał się pogrzebu z płomiennymi mowami pożegnalnymi.

Bułhakow, Cwietajewa, Eisenstein i Mandelsztam zostali wybrani przez Stalina do wypełnienia roli inżynierów dusz radzieckiego społeczeństwa. Z kart książki wyłania się obraz tyrana, który doceniał rolę kultury w kształtowaniu umysłów, ale już co do twórców miał zdanie różne. Książka pokazuje, jak zmienne bywają losy artystów, kiedy wszystko zależy od polityka.



autor: Piotr Kitrasiewicz
tytuł: Artyści w cieniu Stalina
wydawnictwo: MG
miejsce i rok wydania: Kraków 2018
liczba stron: 288
format: 145 × 205 mm
oprawa: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %