Rok Zbigniewa Herberta

Wysoki zamek

Podczas wycieczki na Wysoki Zamek w rodzinnym Lwowie łączą się trzy wymiary czasu: wspomnienia z okupacyjnej młodości – współczesne, pełne życia miasto – przyszłość, której niewiele już zostało staremu poecie. Koniec i początek życia spotykają się i otwierają na wieczność, cel tej najważniejszej podróży.

Wysoki zamek

Leszkowi Elektorowiczowi

z niezłomną przyjaźnią


1


w nagrodę

wycieczka

na Wysoki Zamek


zanim

dotrzemy do jego podnóży

podróż tramwajem


wielki koncert

na żelastwo

lane

kute

adorowane


altówka szyn

oboje

w gęstej trawie konfuzji


na każdym zakręcie

tramwaj spala się

w ekstazie


na dachu

kometa

z fioletowym ogonem


żarliwy jazgot

blachy czerwonej

blachy ochrypłej

blachy triumfującej


odbity w szybach

ucichły

Lwów

spokojny

blady

świecznik łez


2


Wysoki Zamek

chowa wstydliwie stopy

pod koc

z leszczyny

wilczej jagody

pokrzywy


zagajnik kuplerek


białą

spoconą bluzkę

obejmuje ramię

z kotwicą


3


idziemy na skróty

ścieżką bystrą

jak potok


tutaj powieszono

Józefa i Teofila

bowiem zbyt gorąco

ukochali wolność

– czy nie drażni was

krzyk dzieci

nawoływanie matek

zdarty głos przekupniów


– niech każdy

robi swoje


– nas

niedługo

zabiorą

na wieczornych skrzydłach

morelowych

jabłecznych

lekko sinych

po brzegach


na inny

jeszcze wyższy

zamek

Z. Herbert, Wysoki Zamek, w: tenże, Wiersze zebrane, opr. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 680-682.

Polonistka i historyk sztuki. Stara się wierzyć w Prawdę, Dobro, Piękno. Kocha fiołki, koty i zachody słońca.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %