LUS|TRO

ZAKOŃCZYĆ | ROZPOCZĄĆ

„Mick Cotter, od 20 lat właściciel legendarnego salonu fryzjerskiego «Mick the Barber» w Kilcock, był niestrudzonym działaczem społecznym. Gazety opisywały jego zakład jako «serce i duszę miasta»”, „42-letni ojciec dwójki nastoletnich dzieci został znaleziony martwy w swoim domu we wtorek rano 29 listopada 2011 roku” 

PLENER. NABRZEŻE KANAŁU ROYAL CANAL W KILCOCK – DZIEŃ 

Jest ponuro i pochmurnie. Dwa pięcioosobowe zespoły grają w kajak-polo – to trening miejscowej drużyny. Kilkoro osób, w tym dzieci, przygląda się zmaganiom. Plusk wody wywoływany przez odbijanie piłki wiosłami miesza się z okrzykami i śmiechem graczy.

                                                MĘŻCZYZNA 1 (OFF)
                                    Uwielbiał sport, sam był
                                    utalentowanym kajakarzem. Pomógł
                                    utworzyć Kilcock Canoe Club, do
                                    tej pory najbardziej prestiżowy
                                    klub kajak-polo w kraju. Lokalna
                                    drużyna często trenuje na
                                    kanale. Ludzie czasem
                                    przychodzą, żeby ją oglądać.

PLENER. ULICA PRZED ZAKŁADEM MICKA I JEGO WNĘTRZE – DZIEŃ

Biały szyld z czerwonymi literami, obok biało-czerwony słupek. Pod wąskimi drzwiami – stos kwiatów ciągnący się aż pod czerwony parapet brudnego okna.

W środku nikogo nie ma: fotele stoją naprzeciw luster, narzędzia fryzjerskie i bibeloty leżą pozostawione na swoich miejscach. Ściany pokryte są fotografiami, dziecięcymi rysunkami, obrazami przedstawiającymi sceny rodzajowe, tabliczkami. W ciszy słychać przytłumione odgłosy dobiegające z zewnątrz.

                                                MĘŻCZYZNA 2 (OFF)
                                    Jego salon, reklamowany dewizą
                                    „Nowy Jork, Paryż, Kilcock”, był
                                    popularnym miejscem spotkań
                                    mężczyzn w różnym wieku – od
                                    uczniów po emerytów. Słynął z
                                    całej Irlandii słupka stojącego
                                    przed męskim zakładem
                                    fryzjerskim. W środku znajdowało
                                    się pełno pamiątek, bibelotów i
                                    obrazów. Na jednej ze ścian
                                    wisiała tabliczka z napisem:
                                    „Zainteresowany podróżami
                                    w czasie? Spotkanie w zeszły
                                    wtorek, godz. 20:00”.

                                                KOBIETA 1 (OFF)
                                    Kiedy do miasta przybył
                                    konkurencyjny fryzjer i za
                                    strzyżenie zaoferował cenę o 2
                                    euro niższą, Cotter, który
                                    strzygł za 10 euro, wystawił
                                    przed zakładem znak z napisem:
                                    „Naprawiam fryzury za 8 €”. Mick
                                    słynął z poczucia humoru!

PLENER. ULICA W KILCOCK – DZIEŃ

Ulica, przy której znajdowało się mieszkanie Cottera. PRZEBITKA – zdjęcia Cottera z kaczką: przed domem, w salonie, na rowerze.

                                                KOBIETA 2 (OFF)
                                    Do pracy podróżował na
                                    deskorolce razem ze swoim psem
                                    Poppym. Pewnego dnia przygarnął
                                    kaczątko, które stało się
                                    regularnym bywalcem jego salonu.
                                    Podążało za nim krok w krok,
                                    kiedy chodził po mieście, a gdy
                                    jeździł rowerem, siedziało z
                                    tyłu.

WNĘTRZE. SALON JOEGO BARRY – DZIEŃ

Pokój w domu mieszkańca Kilcock i zarazem znajomego Cottera. JOE BARRA siedzi w fotelu naprzeciw rozmówcy.

                                                JOE BARRA
                                    Cała parafia jest zdruzgotana
                                    utratą Micka. Mam znajomego,
                                    który powiedział kiedyś, że za
                                    każdym razem, gdy wychodzi z
                                    jego salonu, czuje się lepiej
                                    niż przed wejściem. To mniej
                                    więcej podsumowuje Micka. Miał
                                    wspaniałe poczucie humoru. Jego
                                    błyskotliwość, umiejętność
                                    pocieszania ludzi i dziwaczność
                                    były urocze. Przez to
                                    towarzyskie usposobienie
                                    niewielu ludzi wiedziało, że
                                    walczył z depresją.                                   

Niedawno usłyszałem, że po otrzymaniu informacji o śmierci brata siostra Micka Cottera przeniosła się do Kilcock. Niespełna dwa miesiące później kupiła zwycięski los na loterii. Wygrała 4 miliony euro i wyprowadziła się z miasteczka.

Historia Cottera poruszyła mnie z dwóch powodów. Po pierwsze, podczas wizyty w Kilcock w sierpniu 2008 roku spotkałem go na ulicy. W piankowym kombinezonie spieszył do drzwi swojego domu. Za nim biegła dorosła już kaczka – zaniepokojona, z rozstawionymi na boki skrzydłami. Wtedy dowiedziałem się, że to jego domowe zwierzątko, o które się troszczył i z którym mieszkał. Ptak spał na korytarzu.

Przywitaliśmy się, a Cotter, rozbawiony swoją sytuacją, odpowiedział uprzejmie i zawołał na kaczkę. Posłusznie do niego podeszła, on puścił ją przodem i razem zniknęli za drzwiami. Od tamtego wydarzenia minęło przeszło pięć lat, a ono w dalszym ciągu pozostaje jednym z najwyraźniejszych wspomnień, które mam z Irlandii. Informacja o samobójstwie tego sympatycznego fryzjera miała więc dla mnie poniekąd wymiar osobisty.

Po drugie, trudno przejść obojętnie obok tego, co spotkało jego siostrę. Z jednej strony straciła brata i tej pustki nie wypełni żadna kwota. Jednak gdyby nie cierpiał on na depresję i nie podjął decyzji o odebraniu sobie życia, nie kupiłaby zwycięskiego kuponu i nie weszłaby w posiadanie majątku, który otworzył przed nią zupełnie nowe perspektywy.

Zastanawiam się, czy lekką ręką przyjęła ten dar od losu czy też wygrana stała się przyczyną jej wewnętrznego konfliktu. Bo jak tu cieszyć się pieniędzmi, których nie byłoby, gdyby Mick nie cierpiał chronicznie i każdego dnia rano nie zmuszał się do życia?

Scenariusz zawiera fragmenty artykułu Jerome’a Reilly’ego „Tight-knit community is rocked by suicides” opublikowanego na portalu Independent.ie 11 grudnia 2011 roku (przeł. Paweł Gładysz).

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %