Przeczytaliśmy

O Ewie, co kałankiem malowała

Wydawnictwo Karakter, odkąd powstało, kojarzy mi się z niezwykłą starannością edytorską czy typograficzną. Wszystko to sprawia, że o każdej opublikowanej tam książce można powiedzieć, że jest… ładna. Powiecie, że nie o to chodzi, że bardziej liczy się treść. Nie przeczę, ale równie ważne jest, co i jak zostało wydane. Nieraz nawet estetyka składu książki wnosi więcej niż treść.

Piszę o tym przy okazji „Ballady o dziewczynie”, którą można nazwać albumem ze względu na obfitość reprodukcji prac jej bohaterki. Nazwisko Ewy Frysztak najpewniej niewiele wam mówi, ale każdy, kto czytuje książki wydane w latach 50. i 60. XX wieku w Państwowym Instytucie Wydawniczym, trafi na pozycję, której okładkę zaprojektowała Frysztak. Ale, paradoksalnie, w Wikipedii nie znajdziecie biogramu tej artystki. Jeśli jednak zapragniecie kupić plakat jej autorstwa, przygotujcie się na spory wydatek.

„Ballada o dziewczynie” to w warstwie tekstowej rozmowa prof. Janusza Górskiego z bohaterką. Jego nazwisko powinni znać nie tylko studenci Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, gdzie uczy. Zasłynął bowiem jako propagator idei pięknej książki. Patronuje też nowej serii wydawniczej Karakteru pt. „Sztuka książki”, którą „Ballada o dziewczynie” otwiera.

Ewa Frysztak nie jest łatwą rozmówczynią. Chwilami na pytania odpowiada jak w teście: „tak” lub „nie”. Prof. Górski dwoi się i troi, przytacza mniej lub bardziej znane fakty z dziejów polskiej typografii i projektowania, by w ten sposób nakłonić interlokutorkę do zwierzeń lub opowiedzenia anegdot. W książce nie znajdziemy jednak wiele zaskakujących faktów i chyba należy odczytywać ją inaczej. Frysztak w swoim życiu zawodowym spotkała się z szeregiem znanych i cenionych artystów-grafików. Oni odnieśli sukcesy międzynarodowe, ona pozostała twórczynią cenioną, ale żadna fala popularności nie wzniosła jej tak, jak jej kilku kolegów – Fangora, Starowieyskiego czy Młodożeńca. Życie osobiste także miała skomplikowane, czego dowodzą cztery kombinacje jej nazwiska, jakie można znaleźć w stopkach redakcyjnych (miała czterech mężów). Pochodzi z Krakowa, tam się kształciła, ale zawodowo spełniała się w Warszawie, gdzie, jak wspomina, udała się „z walizeczką”.

Książka w ośmiu rozdziałach opowiada przede wszystkim o aktywności zawodowej Frysztak. Od pierwszej okładki – zdobiącej „Noc” Jerzego Andrzejewskiego z 1955 roku, kiedy autorka była jeszcze stażystką w Państwowym Instytucie Wydawniczym – po (najpewniej) ostatnią: „Najpiękniej umiera gałąź” Jerzego Mańkowskiego. Po 1980 roku, ze względu na problemy ze wzrokiem, Frysztak przestała projektować, zajęła się malowaniem ikon. Jej twórczość to nie tylko pomysły okładek książek dla dorosłych i dzieci, ale także plakaty filmowe i pocztówki. Te ostatnie, jak sama przyznaje, wykonywała przede wszystkim z pobudek finansowych.

Dwieście reprodukcji prac artystki znajdujących się w książce to największy atut albumu. Można bowiem prześledzić rozwój stylu graficznego autorki i zmiany, jakie w nim zachodziły w ciągu 25 lat jej aktywności. Widać wyraźnie, że najciekawszy okres w graficznej karierze twórczyni to lata 60. Powstają wtedy okładki, które można nazwać ponadczasowymi – „Trzecia rakieta” Wasila Bykaua, „Życie z gwiazdą” Jiřiego Weila, „O sztuce mimu” Etienne Decroux. Mogłyby zostać wznowione dziś w niezmienionej formie. Do tego serie „Biblioteka Krytyki Współczesnej”, „Z ptaszkiem”, „Biblioteka XX wieku” oraz kilkadziesiąt projektów „Klubu Interesującej Książki”. Ten ostatni to właściwie podsumowanie stylu Frysztak, który pozostaje wyrazistym wzorcem jakości dla kolejnych pokoleń grafików.

Frysztak jest w tej książce dokładnie taka, jaka chce być: zdystansowana do przeszłości, nieprzejęta poprawnością poglądów i języka, a wskutek tego – chwilami dosadna i bezkompromisowa. O swojej twórczości opowiada bez skrępowania, bezpośrednio. Pogodziła się z przeszłością.

Kogo zainteresuje „Ballada o dziewczynie”? Każdego, kto pamięta ze swojej młodości książki wydawane w PIW-ie. Da mu to okazję poznania autorki grafik, a może natchnie go do poszukania w swojej domowej biblioteczce pozycji „Klubu Interesującej Książki”? Ogromna liczba reprodukcji okładek czyni album unikatową monografią, cenną nie tylko dla kronikarzy projektowania lub studentów akademii. Warto podkreślić edytorską pieczołowitość. Mam nadzieję graniczącą z pewnością, że Karakter zaskoczy nas wkrótce kolejnym kunsztownie przygotowanym albumem o książkach, który podobnie jak „Balladę o dziewczynie” będzie można uznać za przepięknie opracowany.

A czym jest kałanek wspomniany w tytule recenzji? Odpowiedź znajdziecie w książce.


autor: Ewa Frysztak, Janusz Górski
tytuł: Ballada o dziewczynie
wydawnictwo: Karakter
miejsce i rok wydania: Kraków 2019
liczba stron: 168
format: 230 x 280 mm
okładka: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %